Autor: Andrzej Sapkowski
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: superNOWA
Data polskiego wydania: 29 listopada 2024
Data oryginalnego wydania: -
Cykl / seria: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom 0.1)
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 292
Wersja: papierowa, pożyczona
Oprawa: miękka
ISBN: 9788375782073
Język: polski
Cena z okładki: 59,90 zł
Tytuł oryginalny: -
Kliknij, by wrócić do strony głównej
_________________________________________________________
A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)
Cena z okładki: 59,90 zł
Tytuł oryginalny: -
Kliknij, by wrócić do strony głównej
Z Andrzejem Sapkowskim nie lubię się specjalnie. Powiedzmy sobie szczerze: czasy, w których zachwycałam się jego prozą, zostały we wczesnych 2000, kiedy miałam te "naście" lat, a okładki z tej serii wychodziły jeszcze białe i często z dopiskiem "Polityka" gdzieś na dole. Oczywiście, że się zgodzę, że wiedźmin jest rodzajem naszego literackiego dobra kulturowego, rozsławionego na cały świat (głównie za sprawą CD Projekt Red, ale ciii), ale minęły czasy, kiedy się nim jarałam. A teraz, kiedy już minął szał na tą część książki, trafiło mi się jak ślepej kurze spleśniałe ziarno. I to dosłownie. Spleśniałe, zepsute i niestrawne wystarczająco, bym w połowie chciała książką rzucić. Niestety, miałam zakaz rzucania. Ograniczyłam się więc tylko do bluzgów i świadomości, że zmarnowałam sobie popołudnie. To co? Chcecie posłuchać krótkiej pieśni mego ludu o tym, jak bardzo Sapkowski się zestarzał i połakomił na kasę w moim odczuciu? To zapraszam!
_________________________________________________________
Geralt to gołowąs, ledwie z Kaer Morhen wywa... wyruszył na trakt, szlifować swój wiedźmiński fach, a już mu się noga podwinęła, trafił w zły czas i miejsce, i zamiast ratować biedną niewiastę przed "przypadkowym wyskokiem na lewo żołnierzy z przygranicznego garnizonu" zaraz trafi na szafot. Z kabały ratuje ją siedzący na karym (jakże to oczywiste) wierzchowcu tajemniczy wiedźmin, który jednym tylko znakiem zrzuca z siodła wojaka i przenosi go od razu pod kopyta koni jego kompanów, a potem bierze Geralta do siebie i składa mu propozycję nie do odrzucenia. Geralt oczywiście boczy się i prycha, ale przystaje na propozycję Prestona Holta... bo tak się ten cud wiedźmińskiej natury nazywa. ten zresztą, zaraz prostuje Geralta i jego głupie odzywki, testuje, wodzi po burdelach, do swojej siedziby, i w ogóle, och ach, cóż tam się nie dzieje... liniowa fabuła, od punktu A do punktu H (z pominięciem G), odbębnianiem questów i kurtyna.
Mam z "Rozdrożem kruków" potężny problem. A nawet kilka problemów. Po pierwsze: fabuła. Jej praktycznie nie było. jasne, fani prozy "miszcza" zaraz się obudzą i mnie na taczkach wywiozą, ale dla mnie to po prostu fabuła była żadna, nudna i nijaka. Już same pierwsze rozdziały, gdzie poznajemy świat w chwilę po tym, jak na Kaer Morhen spadły gromy ogniste i tragedie ze sraczką na dobry początek, nijak nie jest przedstawiony. Autor liczy, że fani sobie świetnie zwizualizują wszystko, zmiksują książki i gry i voila! mają już świat, w którym dzieje się fabuła. Czy raczej wykonywane są questy, bo przez całe niespełna 300 stron tego koszmarku miałam wrażenie, że odklikuję kolejne, nijakie i nudne questy w jakimś cRPG. Nijaka fabuła, która sprowadza się do odhaczania kolejnych punktów na mapie, podsuwała mi zresztą koszmarne skojarzenia z debiutem. Bo niestety, ale debiutanci zwykle tak piszą, bez większej refleksji, bez zastanowienia. Do połowy to jeszcze działało, ale od połowy, im bliżej końca, tym fabuła gna na łeb na szyję, na oślep, bez pomysłu i rozeznania.
Drugim problemem, jaki mam z tą pozycją, to... język. Do licha, język! Stylizowany na staropolski, z kosmiczną dawką archaizmów. Super, czapki z głów, o ile te archaizmy i stylizacja są w mowie bohaterów, a nie w bonusie, w narracji, przez co czasem odkładałam od siebie książkę, by sprawdzić, co dane słowo znaczy. No nie, po prostu nie. Może i pan Andrzej swoją renomę ma, może i lubi taką stylizację, ale po prostu się to nie sprawdziło. Czytało się to bardzo słabo, źle i nieprzyjemnie, a jak w bonusie dodamy, że znalazłam kilkanaście fragmentów nielogicznych, gdzie zapomniane jest, co się działo kilka akapitów wcześniej... Niestety, to też mi przeszkadzało. Znalazłam też literówki, błędy stylistyczne i interpunkcyjne - zupełnie, jakby książkę wydawano po łebkach i na szybcika - to akurat jest potężny zarzut, ale nie jedyny, ale o tym później, jak już wspomnę wydawnictwo superNOWA.
No i postacie. Jeżu. Tak kiepsko napisanych, płaskich postaci to ja oczekuję od debiutanta a nie od kogoś, kto ma swoją markę i teoretycznie potrafi. Chyba, że wypchnęłam z pamięci na tyle dobrze pierwowzory, by teraz po prostu wkurzać się na to, co dostajemy. "Obczaj se" Geralta czy jego pochlipywanie na to, że mu du... szy jedna z drugą nie dały, było po prostu słabe. Holt też mnie irytował swoją postawą "czym to ja nie jestem, huehue", jak stary i podpity wujek na weselu. Tu mistrz magi, zwala z koni wojowników, a tu rzuca sucharami i robi z siebie mędrca, z którym nie chciałabym nic wspólnego. Postacie drugoplanowe kompletnie do mnie nie przemówiły - są, bo są, wypełniają kartki, ale to na tyle. Zupełnie o nich nie mogę powiedzieć czegokolwiek, nie zapadły mi w pamięć.
No, a teraz jeszcze słów kilka o wydawnictwie i "debiucie starego wyjadacza", bo się uduszę. Po pierwsze, debiutujący stary wyjadacz splagiatował sam siebie, i myślałam, że aż mnie skręci. I nie chodzi tu już tylko o dzieci i koty, ale to chyba było flagowe - może nie każdemu to przeszkadza, ale dla mnie? Można było to napisać inaczej, wciąż oddając ducha faktu, że koty mają go w rzyci a dzieci wybuchają płaczem na jego widok. Ale po co, prościej było niemalże kropka w kropkę napisać to samo. Ale było też kilka mniejszych, ale dość powtarzalnych motywów. Kolega, który mi książkę pożyczał, zaznaczył nawet pewne fragmenty z gier, które śmiało by można zobaczyć na kartach powieści... Ale, hej, to Sapkowski pisał, więc można by mu wybaczyć! No... nie. Takie błędy nie uchodzą ani dla kogoś, kto zaczyna, ani dla kogoś, kto już ma nazwisko. Do tego dochodzą błędy logiczne, stylistyczne... bogowie, wydawnictwo superNOWA, naprawdę tak wam się śpieszyło do wydania Sapkowskiego, że nie zainwestowaliście w korekcję i redakcję? A może wyszliście z założenia, że skoro to Sapkowski, to czytelnik przymknie oko na te koszmarki, które znajdowałam. Nie wspominając już o jakości wydania. Za przeproszeniem, ale wydanie na papierze toaletowym, i to takim jednowarstwowym, byłoby lepszą decyzją, niż wydanie na kiepskiej jakości papierze, w dodatku książki klejonej i z paskudną jakościowo okładką. Serio? Za takie pieniądze taki bubel, rodem z początku lat 2000? WSTYD.
W całokształcie "Rozdroże kruków" to po prostu ewidentny skok na kasę, zakończony bardzo bolesnym upadkiem. Legenda "mistrza pióra" Sapkowskiego w moich oczach upadła bardzo boleśnie i się nie podniosła, i bez względu na peany, jakie ludzie wypisują - mi się nie podobało. Było miałko, wtórnie, nijako - po prostu kiepsko. Z dawką debiutanckiej sznyty, takiej trochę wattpadowej, a trochę samowydawniczej. Oczywiście, że znajdą się obrońcy, ale... mnie nie przekonała ta książka. A raczej, nie, wróć. Przekonała - że Sapkowskiego passa się skończyła, umarła pogrzebana pod pamiętną aferą z CD Projekt Red, a teraz czas zrobić wszystko, by się odkuć. By znów się mówiło, by było głośno, bo nieważne jak mówią, ważne, że mówią. Zatwardziali fani i tak łykną wszystko, więc po co się przejmować i wspinać na wyżyny, skoro można tanio sprzedać bubla i cieszyć się zyskami?
Szkoda. Naprawdę szkoda. Nie miałam żadnych oczekiwań, ale po lekturze przekonałam się, że czasem warto zaufać intuicji. I kiedy pamięć podsuwa mi, że to nie był autor, z którym znów chciałabym mieć coś wspólnego (pomijając nadęte ego), to powinnam się posłuchać. No cóż. Na szczęście, książki nie kupiłam, a kumpel już mi donosił, że po naszych dwóch czytaniach okładka zaczyna się mocno przecierać. Cóż. Jaki pan, takie wydanie? ;)
A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz