środa, 25 grudnia 2024

113/2024 - Jay Donovan, W cieniu smoków #2

Gwiazdek: 6

AutorJay Donovan
Tłumaczenie: Anna Studniarek-Więch
Wydawnictwo: ISA
Data polskiego wydania: 2004
Data oryginalnego wydania: 2002
Cykl / seria: -
Kategoria: komiksy
Stron: 52
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 8374180161
Język: polski
Cena z okładki: 17,90 zł
Tytuł oryginalny: In the Shadow of Dragons


Rel Astra jest oblężone, i jedyna nadzieja leży w czwórce bohaterów - Gifre - młodziutki uczeń maga, który jest najważniejszą osobą tej drużyny, z którym być może zechce rozmawiać potężny mag Ealadhach, paladyn Lucien, kierujący się swoim kodeksem moralnym pogrążony w żałobie, Kiernan - tropiciel i łowca, uważany za łotra winnego śmierci swej matki i siosty oraz Evina, mistrzyni miecza i zręczna szermierka. Drużynę nieoczekiwanie zasilają na Samotnych Wrzosowiskach krasnoludzki wojownik Roarn oraz elfia łuczniczka Verena. Nieoczekiwanie ich szeregi zasili jeszcze jedna osoba... Ten tomik to zdecydowanie sporo akcji, dawka zaskoczeń i niebezpieczeństw! Zapraszam, a serniczek niech się układa w brzusiu, więc krótko!

_________________________________________________________

Pokonawszy Samotne Wrzosowiska, drużyna obozuje na bagnach, ale nawet one nie są bezpieczne. atakują chuule, bagienne stwory, Gifre opija się dawki wody... ale bohaterskie postawy drużyny ratują ich z tarapatów, choć konflikt na linii między Lucienem a Kiernanem narasta - czuć niechęc w powietrzu, a każde słowo paladyna do tropiciela pełne jest nienawiści. Mlem, to fajny smaczek. Ucieczka z bagien kończy się nieoczekiwanym poznaniem tajemniczej i niewidomej Sissel, zmiennokształtnej druidki, która wskazuje im znacznie krótszą drogę do celu. Jednocześnie zaś Czarnoskrzydły sprowadza coraz większy terror nad Rel Astra, o czym nasi bohaterowie nie wiedzą - smok terroryzuje miasto, zatruwając wodę. Władca robi co może, ale i on nie jest święty... Tymczasem wracając do naszej drużyny, Sissel faktycznie pomaga w poszukiwaniu drogi, ale nieoczekiwanie drużyna musi się rozdzielić, gdyż Lucien, zaślepiony nienawiścią, nie zabiera konia kobiety. W ten oto sposób dwie grupi bohaterów muszą stoczyć dwie osobne walki - powiem szczerze, że rozbawił mnie Kiernan i Roarn - ta dwójka stanowi bardzo jasny punkt bohaterów. W międzyczasie w mieście kluje się spisek, mający wykluczyć Kiernana... Ciekawi mnie za to wątek elfki, bo równie nagle jak się pojawiła, tak zniknęła. Nie mniej, bohaterowie docierają w końcu do miasta i odnajdują czarodzieja, a raczej to... co z niego zostało. Dość zabawny moment interakcji między Gifre a Ealadhachem (to imię brzmi, jakby się dławić tylko dla mnie?) - i drużyna rusza dalej, uzbrojona w wiedzę, jak pokonać Czarnoskrzydłego. Czy im się uda? To ciekawe pytanie...

Tom drugi "W cieniu smoków" prezentuje się naprawdę dobrze, choć zmieniają się tu rysownik i kolorysta - co widać, postacie wyglądają nieco inaczej, niż wcześniej, ale w całokształcie historii nie przeszkadza mi to zupełnie. Co więcej, scenariusz nabiera rumieńców, jest przemyślany i dobrze napisany (zupełnie inaczej, niż w przypadku nieszczęsnych "Wrót Burzy", na które ponarzekałam!), chemia między bohaterami się pojawia, a element humorystyczny czy walki działa tu naprawdę solidnie. To bardzo fajny, szybki i rześki w swoim wydaniu tomik, który czyta się z przyjemnością, choć zdarzają się drobne potknięcia - jak choćby kursywa przy myślach elfki - miałam sporą trudność z rozszyfrowaniem naprawdę drobnej czcionki! Ale to chyba jedyny taki potężny zarzut.

Fabularnie wszystko się świetnie klei - Jay Donovan pokazuje, że potrafi dowozić swój pomysł, w najmniej oczekiwanym momencie pokazując nam kolejne urywki opowieści, bardzo skutecznie dawkując napięcie. Większość czasu poświęcamy oczywiście drużynie, która jest bardzo dynamiczna, ale przeskoki do miasta, czy na smoki - i ich knucie, co jest absolutnie genialnym elementem! - dodają smaczków całej akcji, więc czyta się z prawdziwą przyjemnością. 

Zarówno walka jak i rozterki wewnętrzne bohaterów zobrazowano naprawdę dobrze, i nie przeszkadza mi różna kreska (to dopiero widać w 3cim tomie) - naprawdę solidnie trzymany poziom pozwala na dobrą zabawę! Bohaterowie również ewoluują, widać zmiany, jakie w nich następują. Intryguje mnie Sissel, odnoszę wrażenie, że ta postać coś wniesie jeszcze w całą historię. No i ta chemia między tropicielem a paladynem - ten wątek jest prowadzony rewelacyjnie, czuć tą wzajemną niechęć między postaciami, mimo, że tropiciel stara się jak może (wątek w mieście z pomocą staruszkowi!) to nadal jest traktowany jak banita, którego należy zlikwidować. A jednak wciąż trzyma się z drużyną - mlem!

Jay Donovan stworzył naprawdę dobrą opowieść i ciągnie ją mimo przeszkód. Z całą pewnością jest to olbrzymi plus, tak samo jak przemyślana i dobrze pokazana drużyna i świat Greyhawk. Czyta się ten tom rewelacyjnie i dla fanów przemyślanych pozycji - warto się skusić i przeczytać. Bo poziom jest bardzo solidny i kontentowy. I ja to lubię!

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz