Marzec nadal trzyma tendencję słabą, nie przekroczyłam nadal 10 książek. Zaczynam podejrzewać, że ten rok po prostu będzie dla mnie słabszym, ale nie ma co rozpaczać, ważne, że w ogóle czytam, prawda? No i najważniejsze, w tym roku podjęłam się heroicznej próby "nie kupowania" nowych pozycji, a niwelowania hałdy zagłady, co idzie mi dość opornie, ale idzie w przód. Niespełna 300 tytułów hałdy plus niespełna 100 na hałdce - dam radę! Poza tym, gduyby to kogoś interesowało, może w końcu w kwietniu znajdę więcej czasu, o ile zdrowie pozwoli, bo zmieniłam pracę - istnieje szansa, że popołudnia poświęcę na czytanie a nie na stanie za kasą i odliczanie minut do zamknięcia sklepu...
Zaczynamy wyliczankę!
- Mroki Puszczy - Przemiana Cadderlye`go rusza dalej, nasz młody kapłan opuszcza Wielką Bibliotekę i rusza w świat. Salvatore pokazuje, co potrafi, a ja bawiłam się świetnie. 7/10
- Piekło i szpada - O tak, o proszę ja Was, moar, moar! Dumas w konwencji Lovecrafta, ale w polskiej i rodzimej fantastyce? To tylko jeden mistrz tak potrafi, i nie, Sapkowski może nadal się uczyć, jak prowadzić mroczny i niepokojący klimat z dymem z pistoletów! 9/10
- Jeszcze może załopotać... - Opowiadanie z uniwersum Meekhanu. Doskonałe, wspaniałe i słów brak, no bawiłam się absolutnie przednio i już pamiętam, dlaczego tak bardzo kocham Północ i koczowników! 8/10
- Środek ciężkości - finał jednej z lepszych space oper, jakie miałam okazję czytać. Do tego jeden z ulubionych tłumaczy. Czego tylko chcieć więcej? 8/10
- Welin - prawdziwa Uczta Wyobraźni. Anioły, demony, podróż przez czas i księgi, abstrakcyjnie, dziwnie, genialnie. Książka, która zostawiła mi sporego kaca książkowego, ale którą polecam każdemu odważnemu. 9/10
- Nocne Maski - troszkę głupotek, troszkę absurdów, ale i tak miło. Książka, która pozwoliła mi nieco podyskutować o jakości tłumaczeń kiedyś. Co nie zmienia faktu, że to absolutnie cozy fantasy dla mnie i na zawsze FR w serduszku! 6/10
- Zawód Wiedżma 1+2 - Obśmiałam się jak fretka, ale nie ukrywajmy, wschodnia fantastyka to miała swój urok, czar i poziom, który nie rozczarował. Niby YA, a jednak nawet mnie zadowoliło i bawiłam się przednio. Dla jednych tom pojedynczy, dla mnie rozbity na dwa, więc liczę podwójnie! 8/10
- Bazug - Audiobook, który rozczarował. Niedopracowany, słaby i strasznie źle zrealizowany, z dawką przekleństw, sugestiami keksu i ogólnie, absurdami. No, źle się na tym bawiłam, pomijając, że to audiobook, którego z natury unikam jak ognia. 3/10
I to... tak. 9 pozycji na marzec, gdzie trochę zdychałam z migreną, trochę umierałam z moim alienem, a trochę gryzłam się z myślami, zanim nie postanowiłam rozejść się z pracą. Szkoda tylko, że nie udało mi się zamknąć Pięcioksięgu Cadderly`ego w jednym miesiącu, no ale... jest nadzieja na kwiecień! :)
A jak tam u Was? :) Nawet jedna książka to zawsze książka! Będzie mi miło, jeśli się pochwalicie w komentarzach, ile przeczytaliście :)
P.S. Źródło grafiki to Pinterest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz