KiB w sieci

wtorek, 29 listopada 2016

22. Mądrość wiedźmy - Marek Pietrachowicz


Kocich łapek: 6
czytałam: 1 dzień
wydawnictwo: Psychoskok
cykl: -
stron: 155
wersja: ebook/posiadam
wydanie: I (2016)
tytuł oryginalny: -







 „Mądrość Wiedźmy” Marka Pietrachowicza to – czytając opis z okładki - pełne celtyckiego kolorytu i iryjskich wierzeń, dzieje bohaterki – nastoletniej, rezolutnej wiedźmy Raiany – która wbrew swej woli i przekonaniom wyrusza na niebezpieczną przygodę, mającą odmienić losy świata – i jej własne.
W międzyczasie snuje całkiem dojrzałe przemyślenia, niosące otuchę i odwagę. Autor zgrabnie i kunsztownie połączył formę fantastyczną z czasem historycznym. Zastosował wiele staro-językowych określeń. Co więcej, fabuła jest wielowątkowa, dzięki czemu czytelnik spotyka się z elementami legendarnych stworów, wojowniczych walk, romantycznej miłości, etnograficznej różnorodności, spisków i intryg, wielości bohaterów, czy nawet starodawnych pogańskich wierzeń i ludowej mądrości. Dla niektórych czytelników może okazać się to szczególnie atrakcyjną zachętą, dzięki której wybiorą się w etymologiczną podróż i spróbują badać źródłosłów.
Nie powiem. Debiutancka powieść nieznanego pisarza, która w dodatku jest taka cieniutka… bo raptem nieco ponad 150 stron? Wzbudziło to we mnie spore zainteresowanie, ale i cień obawy, że może autor nie podołać oczekiwaniom czytelniczym.
Co się okazało…? ano, że… nawet podobał, acz bardziej było to opowiadanie, niż książka. Opowiadanie, bo objętościowo jest dość mało stron, całej historii nie da się więc opowiedzieć, co było widać, a i warsztat był nieco prosty i ubogi. Ale to nic, wszystko przed panem Markiem ;)
Z plusów: opowieść czyta się bardzo lekko, łatwo i przyjemnie. Mamy historię młodej wiedźmy (w sumie, nastolatki), która wyrusza w szeroki świat nie do końca z własnej winy. Akcja toczy się wartko, postacie zaskakują, a poszukiwania (między innymi) meteorytu, z którego ludy północy wytwarzają swe miecze - to pomysł interesujący, zgrabny i wcale nie tak oklepany, jak można by sądzić. Można by z tego zrobić bardzo, ale to bardzo dobrą książkę...
...i tu na scenę wkraczają minusy. Niestety, jest ich znacznie więcej, niż plusów, co mówię z niejaką przykrością, bo choć całość jest dobra, to jednak... troszkę był przerost formy nad treścią.
Przede wszystkim, i to chyba największy zarzut: zbytnia ogólnikowość. Duży i interesujący świat, jaki autor wykreował, przedstawiony jest niczym kilka maźnięć farbą: to tu, to tam, czytelniku, domyśl się sam! Teoretycznie wspomagać ma mapka - tu plus za nią - jednak użycie nie do końca przemyślanej czcionki na niej, jak i zostawienie jej samej sobie, bez fabularnego opisu niektórych choćby państw... to duży mankament, który wprowadza olbrzymie zamieszanie. Często musiałam w trakcie czytania cofać się do niej, odszukiwać, gdzie w jakim miejscu, jest to, o czym była mowa. Brakowało fabularnego umiejscowienia, namacalności niemalże świata.
Drugą ogólnikowością jest... no właśnie. Sama fabuła i bohaterowie. Sam pomysł na fabułę jest bardzo dobry i śmiało można go by rozwinąć w coś o wiele grubszego niż te 150 stron. Miałam wrażenie, że pan Marek momentami bał się rozwijać wyobraźnię, ruszając utartym schematem: tak i tak, i basta, nie wychylę się poza ścieżkę, bo tam jest krokodyl i mnie zje. Straszliwy niedosyt zostaje, bo idea to bardzo opasłe tomisko - śmiało by można takie stworzyć na podstawie zamysłu. A wyszło... no, cieniutko ;)
No i przechodzimy do bohaterów. Pomijając już fakt, że wszyscy poza Raianą są w zasadzie po macoszemu traktowani, a ich wzajemne relacje są płaskie i bardzo nierealne (poznali się, zakochali, bum, albo zobaczyli się i już się nienawidzili - uproszczenie, ale w miarę oddaje to, jakie relacje w książce były). Sama główna bohaterka... miałam do niej mieszane uczucia. Z jednej strony kreowana jest na nastolatkę, ale z drugiej jej przemyślenia i spostrzeżenia wydają się pochodzić od staruszki. I nie, nie wierzę, że nastolatka może taką wiedzę mieć ot tak, z kaprysu - czy tam przebywania z dorosłymi 24/dobę. To bolało. Bardzo. A skoro o wiedzy mowa... to i język, jakim się postacie posługują, nie do końca jest przemyślany. Niby kreowany na historyczny, niby wstawki łacińskie, niemieckie, francuskie (bez tłumaczenia, co dane słowo znaczy... a szkoda), ale tak trochę czasem było to wszystko nie na miejscu, jakby na siłę dodane, napisane, byle tylko zapchać dziurę i dorobić objętości.
Nie będę owijać w bawełnę: przed autorem jest jeszcze masa pracy. "Mądrość wiedźmy" ma olbrzymi potencjał i wierzę, że kolejne części będą znacznie lepsze, przemyślane i poprawione. Tu - miałam wrażenie, że dostałam tylko szkic, zarys, nie wiem... brudnopis, który ma olbrzymi potencjał, ale napisany jest w sposób zrozumiały tylko dla autora. Czytelnik musi się obejść smakiem (jak ten pies, co za szybą szynkę widzi, a zjeść jej nie może). Ale jest to smak przyjemny, sugerujący, że z czasem dostanie kawał soczystej fantastyki, która w pełni zaspokoi jego głód na ambitną, dobrą i nieoczywistą fantastykę. Autor potrzebuje jeszcze trochę poprawić warsztat i popracować nad sposobem kreacji - ale wszystko przed nim! A ja mu szczerze kibicuję.
Ogólnie, książkę polecam. Jako coś lekkiego, niezobowiązującego do zapamiętania tysięcy postaci, skomplikowanych relacji między nimi i sugestii czegoś ciekawego w kolejnych tomach.
Warto po nią sięgnąć i wyrobić sobie swoją własną opinię. :) Ja swoją wyraziłam i gorąco kibicuję, by pan

Za możliwość zapoznania się z tą pozycją, serdecznie dziękuję wydawnictwu Psychoskok.



 Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz