sobota, 24 maja 2025

49/2025 - Leigh Rivers, Little stranger

Gwiazdek:
 1 i bardzo żałuję, że nie można dać -10

AutorLeigh Rivers
Tłumaczenie: Paulina Więcek
Wydawnictwo: no a jakżeby inaczej, moje ULUBIONE NieZwykłe
Data polskiego wydania: 30 stycznia 2025
Data oryginalnego wydania: 27 października 2023
Cykl / seria: The Web of Silence Duet (tom 1)
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Stron: 256
Wersja: papierowa, pożyczona
Oprawa: miękka
ISBN: 9788383628851
Język: polski
Cena z okładki: 44,90 zł
Tytuł oryginalny: Little Stranger

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Ja nie wiem, za jakie grzechy zgodziłam się brać udział w Booktourze Złych Książek z TĄ POZYCJĄ. Może to wina faktu, że długo już na discordzie Fantastycznej Karczmy kanał poświęcony SMUTnym książkom był cicho, a może dlatego, że ta akurat pozycja czekała, aż zgarnę ją z półki terazczytanej i po prostu poślę w świat... nie wiem. Wiem, że uznałam, że zmierzę się z tym cudem literatury keksowej, bo CO MOŻE IŚĆ NIE TAK? Okazało się, że wszystko, po 23 stronie książka latała po pokoju lepiej, niż Superman uciekający przed kryptonidem, a ja opracowałam sposoby na wyrażanie swoich emocji w ciszy i spokoju, podczas gdy ostatnie trzy szare komórki w moim mózgu spakowały się i uciekły. Po wszystkim ja też chciałam uciec i zapomnieć, że w ogóle sięgnęłam po to... COŚ. Co, gotowi na moje cierpienia, trzask miejsca, gdzie plecy nie są już tak szlachetnie nazwane i bul-bul-bul z cierpieniem? UWAGA! Spojlery, gify i ogólny szał irytacyjny. Dalej gotowi? Tak? Zapraszam!

_________________________________________________________

Oliwia i Malachi pochodzą z rodzin, które są łagodnie rzecz ujmując, bardzo dysfunkcyjne. Nie wiemy, z jakich dokładnie pochodzą (ok, wiemy o Olivii, o tym dalej), ale zostają adoptowani przez BARDZO WAŻNĄ RODZINĘ i zostają rodzeństwem. Malachi od razu dostaje obsesji na punkcie swojej siostry, i robi wszystko, żeby się do niej zbliżyć. Tak, zbliżyć. Dosłownie. Więc kiedy Olivia uznaje, że Malachi ją zdradził (sic!) bo poszedł na randkę z jej koleżanką, jest ciężko obrażona. Nie przeszkadza to Malachiemu ją przelecieć, wcześniej zrzucając ze schodów ojca, i na tym właśnie ojcu doprowadzić do stosunku. W wyniku całej akcji chłopak trafia do więzienia na 8 lat (tylko), a jak wychodzi, zamienia się w stalkera. Dosłownie, stalkuje laskę, ma kamery w jej otoczeniu (również u jej przyjaciółki), ostatecznie porywa ją z imprezy Hallowenowej, urządza jej BDSM, ale wypuszcza na jej ślub, którego ona nie chce, bo mężczyzna, którego jej rodzice (sic!) wybrali, to szowinista. Dlatego ucieknie do Malachiego i będą żyć długo i szczęśliwie i zażywać BDSM... 



Po 23 stronie miałam ochotę znaleźć autorkę i wcisnąć jej to gówno przez nos do miejsca, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, a potem autorkę wcisnąć przez nos do tegoż samego miejsca na końcu pleców jej redaktorce, że w ogóle pozwoliła na wydanie tego. A po drodze zrównać z ziemią moje ULUBIENE wydawnictwo, że wydało to w Polsce. Więc możecie sobie wyobrazić, co przeżywałam. 

A co przeżywałam? Proszę bardzo! Oliwia to infantylne stworzenie, któremu najchętniej strzeliłabym w łeb.Jest głupia jak but i nie pomaga w tym ani już pierwsze z nią spotkanie, ani później wyjaśnienia, że pochodzi z rodziny patologicznej, i że trzymała na rękach ROZKŁADAJĄCE SIĘ ZWŁOKI swojego młodszego braciszka, kiedy po jakimś tygodniu czy dwóch przyszła opieka społeczna. A jej matka była ćpunką. Świetna opieka społeczna, serio, Wielka Brytanio, gratuluję. Nie wiadomo, z jakiej rodziny Malachi pochodzi, ale sądząc po zachowaniu, równie debi... patologicznej. Rodzice adopcyjni obojga to SĘDZINA I ADWOKAT, a prawo w Unii Europejskiej POWINNO zabraniać związków takich osób (w Polsce jest). Wątek z pająkiem - no szlag mnie trafił, jak przeczytałam, że DOROSŁA TARANTULA wedle autorki, a wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi - (uwaga, link prowadzi do wyglądu milusińskiego!) PTASZNIK - jest w kartonowym pudełku, w dodatku położona na tylnim siedzeniu samochodu i nie zabezpieczona w żaden sposób. Bo z pewnością każdy sklep zoologiczny tak zrobi! Pada deszcz, Malachi siada na masce samochodu... Durnot i debilizmów w tej książce zwyczajnie nie zliczę, bo tego było więcej, niż ustawa przewiduje. Przyszłościowo będę się stosować do poniższej instrukcji i unikać przy okazji takich debilnych SMUTów:


Nie wiem, co jest gorsze. To, że takie książki powstają, że autorki w ogóle je piszą, to, że są panny, które to kupują i zachwycają się i ZAZDROSZCZĄ bohaterkom tego, co te przeżywają, czy co? Mój mózg się poddaje przy próbie zrozumienia tego fenomenu i po prostu gdzieś pod koniec miałam takie:



"Little stranger" to książka pod każdym możliwym względem ZŁA, KOSZMARNA i ABSOLUTNIE NIE POWINNA ISTNIEĆ. Pomijam już to, co się tam dzieje (o tym za chwilę), ale no po prostu fabuła jest chora. CHORA. I nie będę udawać, że jestem zachwycona. Wręcz przeciwnie, za coś takiego autorka powinna sama trafić do pudła, i to bez możliwości zwolnienia przed końcem wyroku. i to nie dlatego, że po prostu to, co napisała, jest chore. Nie, to nie jest chore, to jest obrzydliwe, pozbawione sensu i logiki, korekty i zastanowienia się, co się opisuje. Autorka, a za nią tłumaczka - tak, TŁUMACZKA, pani Paulina Więcek - powinna sie wstydzić, a wydawnictwo, moje ulubiene, powinno się pięć razy zastanowić, co wydaje i czy w ogóle powinno to wydawać. o korekcie nie wspomnę, bo tej to ze świeczką szukać, a nie gromnicą. Zwłaszcza, kiedy przechodzimy na narrację Malachiego, korekta i redakcja pokazują, jak bardzo mają w pompce swoją pracę. Kwiatki takie jak "włączył wodę (do wanny", "ściągał jej sukienkę PRZEZ RĘCE DO BIODER", "JEDNOKROTNIE przejechał dłonią po 👺", "wrażliwe zgrubienie w 💢🙌" czy mój osobisty hit, poza "łanami kukurydzy, okrywającymi ciało Olivii" to "OPLUWA JEJ OD@YT ŚLINĄ WYDOBYWAJĄCĄ SIĘ SPOD MASKI" - gdzie miał typ na sobie MASKĘ GAZOWĄ. Pomijam już śrubokręt w od@ycie, który ma GROT, a nasz chory poj@b oczywście, mając j@dra 3 cm od tegoż, radośnie uprawia z nieprzytomną keks. A, nie zapominajmy, że oczy oglądają czaszkę od środka, podduszanie odcina wzrok, ale hitem jest CHUSTECZKA NASĄCZONA CHLOROFORMEM, którym Malachi Olivię usypia. A czemu o tym mówię? Korzystając ze strony Centralnego Instytutu Ochrony Pracy sprawdziłam sobie, jak chloroform działa na organizm. Cytuję:

"Stężenia oraz dawki śmiertelne i toksyczne
Próg wyczuwalności zapachu - 993-1490 mg/m3
LD50 (szczur, doustnie) - 908 mg/kg
LC50 (szczur, inhalacja) - 47702 mg/m3 (4 h)
LD50 (królik, szczur, skóra) - brak danych
LCL0 (człowiek, inhalacja) - 124157 mg/m3 (5 min)
LDL0 (człowiek, doustnie) - 140 mg/kg
TCL0 (człowiek, inhalacja) - 5000 mg/m3 (7 min)

Działanie toksyczne i inne szkodliwe działanie biologiczne na ustrój człowieka: substancja szkodliwa, działa depresyjnie na ośrodkowy układ nerwowy, uszkadza wątrobę i nerki; substancja drażniąca.

Drogi wchłaniania: przez drogi oddechowe, z przewodu pokarmowego.

Objawy zatrucia ostrego: pary chloroformu wywołują łzawienie i pieczenie oczu, kaszel, uczucie pieczenia w nosogardzieli. W dużych stężeniach, przekraczających wartości dopuszczalne chwilowe, powodują ból i zawroty głowy, objawy podobne do upojenia alkoholowego z zaburzeniami równowagi i koordynacji ruchów, pobudzenie psychiczne, mdłości, utratę przytomności. Może nastąpić nagła śmierć wskutek zaburzeń rytmu serca i zatrzymania akcji serca lub/i zatrzymania oddechu.

Skażenie skóry powoduje ból i miejscowe zaczerwienienie.

Skażenie oczu wywołuje ból i łzawienie oczu, zaczerwienienie spojówek z ryzykiem uszkodzenia rogówki.

Drogą pokarmową wywołuje mdłości, wymioty, ból brzucha i objawy ogólne jak w zatruciu inhalacyjnym. Następstwem ostrego zatrucia inhalacyjnego i

Drogą pokarmową jest uszkodzenie miąższu wątroby z żółtaczką i uszkodzenie nerek - prowadzące do zejścia śmiertelnego. Mogą wystąpić zmiany w układzie nerwowym.

Objawy zatrucia przewlekłego: przewlekłe uszkodzenie wątroby, zaburzenia trawienne, zmiany w układzie nerwowym. Przewlekłe zmiany skórne."

Zainteresowanych odsyłam pod ten link.


No już, cicho tam, fanki Niezwykłego, nie uciszycie mnie. Logiki w was za grosz, to cierpcie!

Ale jak z opisu widać, ale i co już dawno zostało dowiedzione, CHLOROFORM to mit. Ale hej, spokojnie, mamy jeszcze scenkę, jak NIEPRZYTOMNA Olivia kilka godzin jest nieprzytomna, a Malachi wsadza ją na motor, wsadza jej dłoń między nogi (tak, dobrze czytacie), a potem JEDNĄ RĘKĄ kieruje motorem i odjeżdża do domku na odludziu. Opisy scen BDSM zaś przypominają jakieś dziwne, pełne absurdów sny. Ok, rozumiem, ludzie mogą się w to bawić, kręci ich torturowanie, przypalanie i gwałt an@lny, ale szanujmy się. 


Mniej więcej taką miałam minę, kiedy doczytywałam ostatnie 70 stron, w których to BDSM występowało. Serio. Takie książki powinny być spalone. Poważnie. Pomijam, że Niezwykłe (wydawnictwo) i dark romance w jednym zdaniu to już zapowiedź takiej kloaki, jakiej nie było, w dodatku za skandalicznie wysokie pieniądze. 

Zastanawiam się wciąż, co napędza autorki i czytelniczki tej kloaki. Ja się poświęciłam, bo Psiara cierpiała przede mną, i nasza jedyna w swoim rodzaju Muchomorek też. Powiedzmy, że poświęcenie dla nauki, ale co mają w głowach autorki i czytelniczki, co więcej, ZACHWYCAJĄCE SIĘ takimi pozycjami? Serio, chciałabym wiedzieć, a może przede wszystkim, ZROZUMIEĆ, bo póki co, umyka mi sens i logika. Ucieka i robi to z gracją:


Co do fabuły, to powiedzmy sobie szczerze. Nie ma jej w tym tworku. Fabuła sprowadza się do kiepskich i obrzydliwych scen keksu, scen, które nijak nie są ełotyczne, ale wręcz przeciwnie, wzbudzają odruch wymiotny. Napisane obrzydliwie, w sposób nieprzemyślany, sztucznie napompowany i po prostu pozbawiony zastanowienia. Jeśli już aućtorka chciała napisać takie sceny, to pewna strona z żółto-czarnym logo jest całkowicie darmowa i raczej ma weryfikowane pozycje, które mogą pomóc wybrakowanej wyobraźni. Wszelkie xxxchomiczki i inne xxxdropboxy to ja bym się bała zerkać, w obawie przed ściągnięciem sobie wirusa. Nie tylko na kompa. A skoro o tym mowa, to nie, użycie w tekście dokładnie 76 razy słowa kut@s, nie pomaga i nie jest podniecające, soczyste czy jakie jeszcze miało być, a po prostu żałosne i świadczące o braku wyobraźni. Tak samo, jak brakiem wyobraźni były "tortury" i używanie śrubokręta jako zabawki er@tycznej. Już chyba scena z pistoletem w Adelajdce była bardziej logiczna, ale still, zapalenie p@chwy czy od@ytu gwarantowane. 

Postacie. Postaci nie ma. Nie istnieją. Rodzice obojga są kretynami, którzy tylko krzyczą na siebie, albo płaczą. Wybór małżonka dla Oliwii sprowadza się do przypadkowego handlu. Hasło "czystość do ślubu", ale mając 16 lat nasza boCHAŁyrka jest już pozbawiona dziewictwa. A sama Oliwia i Malachi? Nie istnieją nigdzie poza papierem, są tak płascy, kartonowi i nijacy. Jeśli narzekałam choćby w "Princesnie" na płaskość bohaterów których stworzyła nastolatka, to wyniosłam ich w peanach pod niebiosa, posadziłam po prawicy Ojca, i jeszcze im piętki całowałam, jak są super rozpisani. serio. To, poza faktem, ze Oliwia ma ciemne włosy pachnące truskawkami a Malachi jasnoniebieskie oczy i pięc kolczyków w benizie, nie wiemy więcej. Logiczne, co nie? Także... bardzo chciałam cokolwiek o bohaterach powiedzieć więcej, ale...


Jeszcze jedna rzecz. Ten koszmarek ma 8 patronek. 8 dziewcząt, które chwalą się swoimi miniaturowymi avkami, że jest to SUPER książka. Polecają swoim obserwatorom (albo to 1 dziewczyna, ale te graficzki ich logo są jednakowe...?), i sugerują, ze to super pozycja. Niejednokrotnie polecają to NASTOLATKOM, często bardzo młodym. Serio, nie wstyd wam jest polecać takie p@rno i duszno? Co wy  macie w głowach!?


O nie, tu nawet Homelander wymięka. Serio...

A na poważnie? "Little stranger" to książka bardzo zła, szkodliwa, zła i tragiczna. Książka, która nie powinna była powstać, a jeśli już, to tylko w szufladzie. I tam szczeznąć. Niestety, ale zła, toksyczna, chora relacja, jaka została tu opisana jest po prostu poza wszelkimi zasięgami rozumu, godności i logiki. Nie ma tu nic, co mogłoby się podobać, nie ma tu niczego, co byłoby sensowne i dobre. Za to mamy masę problemów i psychicznych zachowań, które być może i występują (nie wiem, nie poprę się badaniami, bo już nie mam sił), ale są one odsetkiem (kazirodztwo, BDSM z pogranicza tortur, somnofilia, zmuszanie do keksu, odurzanie, ranienie, przypalanie, etc) społeczeństwa, które podniecają zabawy na granicy między dobrym smakiem a już faktycznie czynnościami, za które można trafić za kraty. Zachwycanie się tym, uznawanie za super i w ogóle och ach, świadczy raczej o zaburzeniach i powinno zostać skonsultowane z odpowiednim lekarzem. 

Samą książkę żałuję, że przeczytałam. Żałuję, że dark romance stało się tak popularnym.... e.... gatunkiem? literackim. Że sięga się po niego bez refleksji, bez zastanowienia, zachwyca się. na ten moment ta pozycja prezentuje się swoimi ocenami tak:


i ja to tak tylko zostawię, jako podsumowanie. Wnioski wyciągajcie sobie sami. Ja zaś tylko powiem, ze odradzam, jeśli chcecie zachować choć jedną, zdrową, szara komórkę... Bo moje umarły, uciekły i w ogóle, pozbyłam się ich skutecznie, przez co naprawdę czuję się jak kretynka. I nie jest to fajne uczucie.... 


A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz