środa, 21 maja 2025

47/2025 - Shuzo Oshimi, Krew na szlaku

Gwiazdek:
 8

AutorShuzo Oshimi
Tłumaczenie: Tomasz Molski
Wydawnictwo: Kotori
Data polskiego wydania: 13 września 2024
Data oryginalnego wydania: 2017
Cykl / seria: Krew na szlaku (tom 8)
Kategoria: komiksy
Stron: 224
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka, z obwolutą
ISBN: 9788368051551
Język: polski
Cena z okładki: 27,90 zł
Tytuł oryginalny: Chi no Wadachi / 血の轍

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Czas wrócić do chyba najbardziej niepokojącej serii mangowej, jaką miałam okazję czytać. Nieoczywistej, mrocznej, pełnej sekretów i tajemnic, mangi zdecydowanie 16+ - a jednocześnie ocierającej się o bardzo drażliwe tematy, począwszy od dojrzewania, przez różne sytuacje związane z wykorzystaniem, aż po próby kończące życie. Ten tom wciągnęłam na raz, absolutnie nie mogąc doczekać się tego, co stanie się z Shiichim i jego matką. O tak, "Krew na szlaku" to manga, na którą czekam z wytęsknieniem, a autor manipuluje moimi emocjami tu z równym mistrzostwem, z jakim manipuluje kolejnymi kadrami. O tak! Ja chcę wincyj! I czy jest anime...? UWAGA, MOGĄ WYSTĄPIĆ SPOJLERY I TREŚCI NIEPOKOJĄCE W TEKŚCIE! Zapraszam!

_________________________________________________________

Relacja między Seiichi a jego matką zdaje się stabilizować po tym, jak chłopak wykrzyczał ciotce, co myśli o jej dochodzeniu. Ale czy aby na pewno? To, co zastajemy w domu, kiedy ojciec wraca po pracy, skłania nas do zastanowienia się nad tym, czym jest "zdrowie", i wcale nie dziwię się, że wychodzi wstrząśnięty. A potem jest zdecydowanie tylko gorzej, ciężej, bardziej lepko - Senchi próbuje nad sobą zapanować, ale jest mu ciężko, dlatego, kiedy w szkole przypadkowa i w zasadzie niewinna zaczepka kolegów przeradza się w dość niepokojącą bójkę, ocierającą się o tragedię - nie ma co się dziwić, że sprawy nabierają niepokojących obrotów, choć matka znów się pojawia, by ratować synka i... zrzucić wszystko na Yuiko, wmawiając otoczeniu, że to wina dziewczyny, że to ona "zhańbiła" synka. Robi się grubo, ale to dopiero początek, bo nagle przekonujemy się, jak dziwną relację ma ta rodzina. Sprawy zagęszczają się, kiedy Seiichi rozmawia z matką i ta zaczyna fantazjować o tym, by... w końcu jej zabrakło. Nie powiem, niepokojące to było. Problemy narastają, warstwią się, zwłaszcza, że ciotka chłopaka poddaje w wątpliwość prawdomówność Seiko... 

Powiem tak - długo czekałam na 8 tom, trochę z własnej winy, trochę przez nieuwagę, ale kiedy się doczekałam, wciągnęłam go nosem, znów w pełni zachwycając się mistrzostwem autora w kreowaniu świata. Dostajemy zaskakująco mało dymków z wypowiedziami postaci, ale tu, w tym tomie, na pierwszy plan zdecydowanie wysuwają sie emocje, zbliżenia na oczy czy usta, niepokojące ujęcia, kadry, które swoim realizmem powalają na kolana i gdyby nie fakt, że czytamy jak klasyczną mangę, w życiu nie powiedziałabym, że to manga. Piękno i realizm kadrów doskonale koresponduje z trudną, depresyjno-psychodeliczną treścią, i absolutnie porywa mnie znów w swój lepki, gęsty, przerażający nurt. Od pierwszej do ostatniej strony śledzimy wydarzenia, zapominając o tym, że trzeba oddychać niemal. 

Ten tom podbija aurę niepokoju, tajemnic, ale i sięga po tą psychodeliczno-horrorową nutę. Nagle tematy robią się poważne, i nie przystają dla nastolatków. Mówimy o pierwszych podnieceniach nastolatków, ale wzw@dy tu pojawiają się w dość niepokojącej chwili - kiedy Seiko przytula Seiichi. To już nam coś mówi o dziwnej relacji między obojgiem, podobnie jak zachwyt widziany w oczach Seiikiego, kiedy matka karmi go niczym kilkulatka... Mało macie horroru? Zapewniam was, że to zdecydowanie wzbudza o wiele większe dreszcze na skórze, niż choćby "Piła" czy "Oszukać przeznaczenie", które pewnie wielu z was wrzuci, jako klasyczne slashery. Azja ma bogatą kulturę horrorów psychologicznych i tu to widać, tu nie mamy krwi lejącej się strumieniami, choć niepokojące kadry na zezwłok zwierzęcy czy scena bójki w toalecie są takie.... no, trafiają w podatny grunt, ale tu gra coś więcej, ta warstwa POD. Wślizgująca się w czytelnika i zostawiająca go z poczuciem, że cholera, stało się coś, co nie powinno mieć miejsca, ale w pierwszej chwili nie wiemy, co. Coś się wymyka opisom.

Co dokładnie? Relacja między synem a matką. Nadopiekuńczość ocierająca się o dziwne chorobowe jednostki. Nadal nie umiem określić, jakie choroby psychiczne tu się pojawiają, ale jest ich niemały wachlarz, to na pewno! Dorzućmy do tego te absolutnie obłędne ilustracje, zwłaszcza okładka, która ilustruje nam Seiko wyraźnie zagubioną w sobie i wycofaną, czy ilustracje na zakończenie, chyba mające też Seiko pokazać, ale ich wymowa... no mam ciarki na samo wspomnienie! Do tego złośliwość dzieciaków w szkole, wycofanie się ojca, podejrzliwość ciotki i zachowanie samej matki, która mówi, że chciałaby już na zawsze odejść... Czy rozmowa z nastolatkiem o takiej tematyce... jest normalna i zdrowa? W życiu. To już w tym momencie otarło się bardzo mocno o niepokojące tematy, 

A do tego wszystkiego TA kreska. Ta absolutnie niepokojąco realistyczna, dokładna, szczegółowa, surowa, idealnie oddająca wszystkie emocje, które targają postaciami i w czytelniku wywołują pewnego rodzaju dyskomfort. Zbliżenie na oko, które spogląda na czytelnika z paniką czy szaleństwem, na wpół uchylone usta... Aaaaach, normalnie, dla mojej duszy grafika to było COŚ. Jestem absolutnie i szczerze zakochana w tej kresce, w sposobie, jak autor graficznie buduje napięcie kadrami, łącząc realizm z mangą. Miodzio, no miodzio!

Jeśli szukacie mangi nietuzinkowej, innej niż wszystkie, poruszającej bardzo trudne tematy, psychologicznej, ale ocierającej się o horror, to "Krew na szlaku" jest zdecydowanie dla was. Nie ma co zrażać się początkowymi tomami, do kreski szybko się przywyka, a historia tu opowiedziana... z każdym tomem gęściejsza bardziej, staje się mroczniejsza, bardziej niepokojąca i sprawiająca, że zaczynamy zastanawiać się i analizować pewne wydarzenia czy sytuacje z naszego życia. Ile podobnych osób jak Seiichi i Seiko znamy? Jak wiele osób w naszym otoczeniu zachowuje się podobnie, jak wiele takich dziwnych, cichych dramatów przechodzimy obok, ignorując nie tylko nastolatka i jego problem, ale i wszystko, co się dzieje?

"Krew na szlaku' to manga, która pobudza do myślenia, do analizy. To manga, która nie daje o sobie łatwo zapomnieć i jeszcze nie raz będę z radością - nomen omen - do niej wracać. Właśnie przez ten klimat, przez kreskę, przez psychologiczne i psychiczne aspekty, które wybrzmiewają i wibrują w pozycji jeszcze bardzo długo po zakończeniu. Ale nie jest to manga dla nikogo, kto ma słabsza psychikę, przejmuje się, albo nie lubi takich treści. Zdecydowanie, radzę ją omijać, i zostawić tą pozycję dla osób, które poradzą sobie z dawką brutalnej rzeczywistości, która, zamiatana pod dywan, wciąż jednak funkcjonuje dobrze i radośnie w naszym społeczeństwie. Tak europejskim, jak azjatyckim...

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz