poniedziałek, 5 grudnia 2016

24. Paradoks - Igor Brejdygant

Kocich łapek: 7
czytałam: 3 dni
wydawnictwo: Marginesy
cykl: -
stron: 480
wersja: papierowa/posiadam
wydanie: I (2016)
tytuł oryginalny: -










Ci, co mnie znają i obserwują, wiedzą, że ja i kryminały to dwa różne światy, w których niekoniecznie się zgadzamy, zgadaliśmy i zgadzać będziemy. No nie i basta! Po prostu. Ja nie przepadam za tą literacką odnogą pisarską, a i ona za mną ewidentnie nie przepada od czasów zmywania i fajeczki ;) Tendencja ta utrzymywała się z mniejszą lub większą właściwością i atencją wystarczająco długo, bym w końcu uznała, że "może w końcu co mnie nie zabije to mnie wzmocni i w tym zdaniu nie ma żadnego przecinka". Dlatego, gdy tylko dostałam w swoje łapki "Paradoks" - szybko wbiłam się w niego i...

...i z miejsca uprzedzam, że serialu nie widziałam, nawet nie wiedziałam o jego istnieniu. Prawdopodobnie zrobiłam na tym interes życia, bowiem, przy czytaniu, nic mi nie wadziło rozpraszaniem, jeśli chodzi o zobrazowanie sobie danej sceny. I co więcej, a może... wręcz tym tytułowym paradoksem, był fakt, że książkę oparto na bazie serialu, a nie odwrotnie...?
Efekty?
Nader zadowalające nawet mnie. I to mówię bardzo poważnie.
A co w książce mamy?
Świetny kryminał, z elementami sensacji i thrillera. Bohatera głównego w zasadzie nie ma, choć większość akcji rozgrywa się wokół Marka Kaszowskiego, inspektora policji, który... no, najmilszy w obejściu nie jest, a jego metody śledcze momentami zostawiają sporo do życzenia. Retrospekcje pojawiające się co chwila, pozwalają nam śledzić rodzinną tragedię, jaką przeżył, oraz sytuacje, w jakich się znalazł. Jednocześnie na scenie mamy panią podkomisarz Joannę Majewską, która została przysłana z Biura Spraw Wewnętrznych Policji, celem inwigilacji Kaszowskiego...
Wątki przeplatają się między sobą, akcja gna w przód bardzo przyjemnie, a sprawy kryminalne okazują się mieć większe i bardziej nieoczekiwane dno, niż można by sądzić. Ale to dobrze, przez to książka jest nader wciągająca i interesująca. Zresztą... kto mi wyjaśni, co łączy zniknięcie sporej ilości narkotyków, zabójstwo staruszka, powieszenie się księdza oraz morderstwo w szpitalu psychiatrycznym? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy właśnie w "Paradoksie", gdzie, o ironio, sprawy zakańcza ewidentnie Joanna, a nie Kaszowski. Niejako, idąc jego tropem i śladami, wraz z Joanną, powoli przedzieramy się przez całą sieć intryg i spisku, by na sam koniec, z zaskoczeniem, śledzić wielki finał. Te wszystkie, niejasne sprawy, jakie rozwiązuje podinspektor, wszystkie zabiegi, jakie mają pokazać, że Kaszowski jest tym złym (w serialu granym przez Bogusława Lindę, więc ta informacja mi się wkomponowała w samą postać, choć nie do końca...). Czy jest? Na to pytanie każdy, we własnym zakresie musi sobie odpowiedzieć.
Mnie z pewnością zaskoczyły niektóre wątki, ich wielowarstwowość. Autor ma talent, by pisać lekko, łatwo i wciągająco, choć momentami nieco za... rozwlekle. Ale to nic, gdy jedna scena wydaje się bardzo rozwleczona, trzy kolejne już gnają na łeb i na szyję, zaciskając pętlę podejrzeń i niepewności.
A co do bohaterów?
No, proszę ja was, tu mam nieco więcej zastrzeżeń.
Zacznijmy od Młodego, od Jacka. Postać jest... płaska, po prostu. Poznajemy go bardzo ogólnie i w sumie, bardziej oczami Joanny czy Kaszowskiego, niż za pomocą jego tylko działań. Co więcej, co mnie uderzyło jakoś wybitnie... 25- czy tam niemal 26-latek, który nie skończył studiów prawniczych (przerwał je na 4-tym roku), nagle dochrapuje się dyplomu FBI, zrobionego... w dwa lata? Chyba nawet nie, ale nie jest o tym nawet zająknienie w książce. Niby szczegół, ale już zaburzył mi przyjemność z czytania. Poza tym problem między Joanną a jej ojcem też jest traktowany po macoszemu. Kaszowski też jest przedstawiony jako "typ pozbawiony uczuć". Najwyraźniej, dla autora książki, wszystkie postacie mogą być niemal na jedno kopyto, i choć wyraźnie starał się coś przemycić, by je urozmaicić, w pewnym momencie wszyscy bohaterowie stali się tacy sami. Nie papierowi i płascy, co to to nie. Ale w jakiś sposób kompletnie nieprzemawiający do mnie i tacy... no, zwykli. Gdyby nie to, że są postaciami głównymi dla fabuły, pewnie w ogóle nie odnotowałabym miejscami ich istnienia!
Podsumowując.
"Paradoks" to książka niewątpliwie interesująca, z masą wątków i sytuacji, które zazębiają się, nie pozwalają czytelnikowi na nudę i sprawiają, że trzeba zostać czujnym, bo w natłoku wydarzeń i sytuacji, punktów widzenia i specyficznie opowiedzianych sytuacji łatwo można się pogubić. I to dla mnie, osoby, która za kryminałami nie przepada — był spory atut. Wartka, lekka akcja, ciekawy język, intrygująca fabuła...
Zdecydowanie, książka zasługuje na swoją ocenę!

2 komentarze:

  1. Kryminały to zdecydowanie nie moja bajka, więc chyba sobie daruję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się do kryminałów długo przekonuję, choć wciąz na nie trafiam. To też nie moja bajka... ale tu mile się zaskoczyłam :) Więc - może kiedyś...? ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń