KiB w sieci

sobota, 27 kwietnia 2024

25/2024(245) - Sierra Simone, Priest

 


Gwiazdek: 6

Autor: Sierra Simone
Tłumaczenie: Urszula Musyl
Wydawnictwo: Papierowe Serca
Data polskiego wydania: 24 kwietnia 2024
Data oryginalnego wydania: 15 czerwca 2015
Cykl / seria: Zakazany owoc (Sierra Simone) (tom 1)
Kategoria: literatura obyczajowa, romans 
Stron: 344
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 9788383219141
Język: polski
Cena z okładki: 49,90 zł
Tytuł oryginalny: Priest

Gdyby ktoś powiedział mi swego czasu, że sięgnę po "kontrowersyjną" książkę, roześmiałabym mu się w nos. "Kontrowersje" to może wzbudzać "Hunting Adeline" czytane przez 12-letnie dziewczyny, a nie ta historia. Owszem, mocna, owszem, szokująca (nie mnie), ale w żadnym wypadku nie "kontrowersyjna". Co więcej, to podobno fenomen literacki, bo wzbudziwszy na TikToku burzę (nie wiem, jak było do końca, nie mam TikToka, taki ze mnie dinozaur) - cały nakład rozszedł się na pniu 👌 No i nadszedł moment, że sięgnęłam po tą dosłownie, perłę w kupie gnoju.
Cóż. Nie mnie osądzać, jak inni to widzą. Dla mnie - mocna, ale też poruszająca ważne tematy, o których wciąż się w naszym kraju milczy... Uprzedzam z góry: jestem osobą niewierzącą, poruszane tu tematy są dla mnie niczym niezwykłym, a wręcz w jakiś sposób oczywistym. Jeśli komuś przeszkadzają takie tematy - proszę o odpuszczenie sobie czytania tej opinii, bo moim celem nie jest w żaden sposób wywołanie sztormu kałowego, ale przedstawienie punktu widzenia z mojej strony. A, i będą spojlery. Howg, i jeśli czytacie dalej.... no to fajnie 😀

_________________________________________________________________________________

Trochę bałam się książki pisanej z męskiej perspektywy - zwłaszcza erotyka. W pamięci mając "Gangsterską grafomanię pisownię" niejakiego pana Gostyńskiego, z taką ilością żenady i niesmaku i ilości koszmarnie niskich lotów quasi-erotyki, że po prostu trochę się bałam. Podobnie bałam się, jak sobie poradzi z tym autorka, czy nie stanie się ałć-torką... bo wszak wiemy, jakie mam zdanie o wielu ałćtorkach tego typu książek, ale jednak - oto perła w kupie gnoju. I to całkiem dosłownie... Osoby mocno pruderyjne będą miały wypieki na twarzy błyskawicznie, dla mnie jednak to poprawnie napisany erotyk, w którym po prostu wyładowana została energia seksualna po kilku latach życia w celi, bracie... eeee, znaczy celibacie ;)

Tyler Anselm Bell, to ksiądz prowadzący parafię w Weston - a dokładniej, sprawuje pieczę nad swym stadkiem w kościele św. Małgorzaty. Młody, przystojny, podnosi okolicę po dość nieprzyjemnym upadku wcześniejszego księdza - między wierszami szybko dowiadujemy się, że poprzednik o. Bella był po prostu pedofilem. Teraz młody kapłan ze wszystkich sił stara się, by ta przeszłość została wymazana, choć mierzy się z demonami własnej przeszłości: tragiczną śmiercią starszej siostry. W jego do tej pory spokojny i uporządkowany świat wkracza jednak ONA. Seksowny głos, czerwona szminka na wargach. I nic nie będzie już takie samo, bo niczym Jezus na pustyni przez Szatana, Tyler musi mierzyć się z pokusą. A ta jest znacznie większa, niż biblijne opowieści nauczają. Ognisty i pełen perwersji romans szybko wymyka się spod kontroli, zaś sytuacja staje się napięta bardziej niż... co tu dużo mówić, za mała prezerwatywa na za dużym 👃

Choć tu prezerwatyw się nie używa. Co to, to nie. Za to używa się innych rzeczy - pewnie dlatego już nigdy nie spojrzę na pewne olejki tak samo... ;)

Tak, ta książka jest bardzo ostra, bardzo sensualna, bardzo zmysłowa. Autorka kreuje świat widziany oczyma mężczyzny, ale robi to w sposób bardzo smaczny i zrównoważony, za co pełnia ukłonów. W przypadku erotyków pisanych przez panie, często mam ciary żenady, sposób opisywania zbliżeń albo części intymnych sprawia, że pytam siebie, dlaczego to czytam. Tu tak nie było. Nie wiem, jak bardzo zasługa tu tłumaczki (brawa dla pani!) a ile warsztatu autorki, ale opisy zbliżeń były bardzo naturalne i wyważone. Owszem, były "ostre", były często ocierające się o granicę BDSM, a i sam Tylor nie kryje, że podnieca go ostrość jak i uległość. Były też urocze i subtelne, pokazujące, że bohater też umie w czułość, ale właśnie te pieprzne sceny zasługują na poklask. No ale - te właśnie sceny zapewne są dla wielu "kontrowersyjne" i "obrażają uczucia religijne". Tak, pewnie część z was się domyśla, GDZIE się działy, skoro bohaterem jest katolicki ksiądz. Tak, mamy całowanie więc w kościele, tak, mamy używanie ołtarza jako łóżka czy wykorzystywanie elementów stroju albo olejów używanych do namaszczania jako rodzaj akcesoriów. I co? I pstro, serio, mi to rybcia. Jak to mówią: klęczy pod figurą, diabła ma za skórą, więc niech rzuci kamieniem pierwszy, komu jakiś ksiądz się przyzna do podobnych fantazji albo i działań. Co, nie mamy na sali takich osób? No właśnie. W naszym pruderyjnym, przepełnionym wciąż (mocno dla mnie, ale przypominam, że to jest BARDZO MOJA OPINIA) otoczeniu wciąż króluje przeświadczenie, że "ksiądz to istota z innego świata". Nie mężczyzna, nie człowiek, ale "inna istota". A co, jeśli taka "inna istota" się zakocha, będzie czuć popęd seksualny do kobiety (albo mężczyzny, nie będę oceniała) i po prostu, jak zwykła, zakochana osoba, nie będzie zwracać na nic uwagi? No właśnie. Mam wrażenie, że trochę ta pozycja na to odpowiada.

Nie jestem ani łóżkiem ani prześcieradłem, by oceniać takie osoby. Zwłaszcza, że w tej książce wyraźnie mamy konflikt interesów - powołanie, oddanie Bogu, dbanie o "swoje owieczki", ale z drugiej strony miłość do kobiety, pożądanie, pragnienie. Uważam, że świetnie jest to oddane, to pragnienie "pogodzenia" obu stron, choć nie jest to możliwe tak, by wilk był syty i owca cała. problemy typowe dla wielu duchownych, o których się nie mówi, albo po prostu "tuszuje", przenosząc delikwenta do innej parafii. Ale czy to rozwiązuje problemy? No... nie ;) 

Drugą, bardzo mocno wybrzmiewającą kwestią w tej pozycji jest molestowanie seksualne dzieci i młodzieży przez księży. Temat taboo, temat ukrywany i wstydliwy, ale istniejący i będący realnym problemem. Tu wręcz wyraźnie mówi się, że przez molestowanie siostra głównego bohatera się powiesiła. Ile jest takich cichych dramatów? Tego nie wiem. Wiem, że porusza się to tutaj, może tylko odrobinę, może po prostu drapie szpilką wierzchołek góry lodowej, ale uważam, że jest to potrzebne i dobrze rozbrzmiewa w dzisiejszych czasach, gdzie tak szybko i chętnie sięgamy po erotykę, i nie szukamy w niej niczego głębokiego, poza rozrywką. A tu - mamy nad czym myśleć.

Postacie. Ohhh, postacie. Chyba najbardziej polubiłam szaloną, energiczną Milly, która zachowała najwięcej rozsądku. Tyler i Poppy to typowy, amerykański sen. Szczupli, piękni, gładcy, napaleni. Choć muszę przyznać, że udało się autorce wykreować z nich coś dobrego. Tyler to ogarnięty moralnymi wątpliwościami facet, który poświęcił się powołaniu. To czuć, że był oddany temu, co robił, że się poświęcał, starał. Taki całkiem mądry typ, który traci głowę (i główkę) dla kobiety. Poppy z kolei - początkowo myślałam, że to tylko pusta laleczka, ale też ma swoje za uszami. I choć czasem jej działania sprawiały, że chciałam ją zdzielić w ucho, w całokształcie jej kreacja się broni. Najmniej polubiłam Sterlinga - to postać typowego bad-boya, który ma kasę i ma wszystko. Zupełnie mnie nie kupił. Ale nie musiał - jest tu po prostu od wkurzania ;)

Brawa. Szczere brawa dla tłumaczki - bo czyta się książkę bardzo lekko i przyjemnie, zdania sklejają się ze sobą, nie wywołują ciarek wstydu i zażenowania. Wręcz płynie się z kolejnymi stronami, choć motyw "zakochania się w rzęsach" sprawił, że poszłam do czterech różnych pełnokrwistych i osobiście mi znanych panów, by zapytać - ale tak się w ogóle da? Ale poza tym, nie widziałam większych wpadek ;) Warsztat autorki również jest na solidnym, fajnym poziomie, sceny mają sens, wydarzenia są prawdopodobne. To lubimy! Poza tym, czytało się błyskawicznie - pochłonęłam tą pozycję w kilka godzin. Fast food książkowy? Tak. Ale z łapką na sercu, bardzo ok.

Jedyny olbrzymi minus, jaki mam, to okładka. Widać na niej każdy ślad palca. Chwila czytania, kiedy jest ciepło, dłoń się spoci... i już są brzydkie odciski. Muszę jednak przyznać, że maki na niej są cudowne, i przyciągają spojrzenie. 
EDIT: okładka nabawia się rogów szybciej, niż się spodziewałam. Po dobie bycia u mnie już posiada brzydkie zagniecenia. Mimo, że starałam się, by ta nie była w żaden sposób traktowana w sposób rogoczynny. Nie wiem, spojrzeniem chyba... D:

Czy sięgnę po tom drugi? Tak. 

Podsumowując: to szybki, dobry i ognisty erotyk, poruszający wiele trudnych tematów. Zmusza do myślenia, do spojrzenia na osoby duchowne nie tylko jako na "świętych" ale i na ludzi, którzy mają często pod górkę i targani są dylematami moralnymi. Dotyka się tu całej gamy różnych, często mniej lub bardziej "komfortowych" kwestii, które jednak są ważne, są istotne i winny istnieć w świadomości ludzi. Ale oczywiście, jeśli ktoś uważa, że taka książka i historia w niej zawarta jest zła, niemoralna i totalnie "rażąca w jego uczucia religijne" - ma do tego prawo. Każdy ma swoją pupcię, ale nie trzeba tego pokazywać światu. Nie chcesz, nie czytaj. Uważam jednak, że warto. Ot!

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)

1 komentarz:

  1. Witam. Wprawdzie nie czytam romansów, tylko książki z szybką i wartką akcją, ale Twoja recenzja zachęciła mnie do sięgnięcia po tę pozycję, taki trochę podmuch świeżości :) Książka rzeczywiście może nieco gorszyć, ale uważam, że należy wychodzić poza utarte schematy

    OdpowiedzUsuń