KiB w sieci

wtorek, 26 września 2017

146. Kosmiczne miasta w epoce kamiennej - Erich von Däniken

Kocich łapek: 8
czytałam: 2 dni
tłumaczenie: Grzegorz Prokop
wydawnictwo: Prokop 
data wydania: 1992 (data przybliżona)
cykl: -
seria: -
kategoria: popularnonaukowa
stron: 157
wersja: papierowa/posiadam
oprawa: miękka, lakierowana 
ISBN: 8390020440
cena z okładki: -
tytuł oryginalny: Die Steinzeit war ganz anders 

 Tropiciel antycznych kosmonautów, mistrz teorii spiskowych - tym razem postanowił zmierzyć się z tajemniczymi menhirami, dolmenami, kamiennymi kręgami i wszystkim tym, co związane jest z prehistorią, której nie znamy wszak specjalnie. Co nie zmienia faktu, że zmierzenie się z nią jest całkiem interesujące...

 Erich von Däniken to znany wszem i wobec łowca tajemnic. Antyczni kosmonauci, miasta w epoce kamiennej, ostrzenie żyletek piramidą? Te hasła świetnie zna każda osoba, która miała styczność z autorem. I tego nie da się w żaden sposób wyprzeć. Dlatego też z niejaką przyjemnością zasiadłam do lektury tej książki.

 Pisana prostym i lekkim, momentami bardzo zabawnym językiem pozycja skupia się na naszych praszczurach. Przepraszam: praszczotkach. Czy tam, praprzodkach. Antycznych, że sam antyk uznawał ich za antycznych. Ludzi, którzy zbudowali Stonehenge i tworzyli dziwne budowle z kamienia, które nawet współcześnie są trudne do stworzenia. A jednak powstały i są symbolem mocno zaawansowanej technologii - jak bardzo? Nie wiadomo, dlatego też Erich von Däniken zadaje sobie, ale i jednocześnie czytelnikowi pytanie, czy aby na pewno za tym wszystkim nie stoi jakiś tajemniczy kosmonauta? Kto wie. Pytania są rzetelne, skonstruowane solidnie i jasno, odpowiedzi na nie, udzielane również przez pytającego: są interesującymi tezami, które można w przyszłości rozwijać. I od razu odrzucam zarzuty niektórych, że tezy te są pozbawione logiczności, nie opierają się na innych dziedzinach nauki i w ogóle - kiedy powstawały te książki, psychologia, socjologia czy kartografia wcale nie były tak super zaawansowane i rozwinięte jak współcześnie, a i inne dziedziny nauki częstokroć raczkowały. Ile to razy w przeciągu roku historycy i archeolodzy muszą wprowadzać zmiany w swe tezy, lekarze dokonują kolejnego cudu na stole operacyjnym... a to wszystko przy użyciu zaawansowanej technologii? W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia takich możliwości nie było. Cała filozofia!

 Nie mniej jednak, autor ambitnie w swych felietonach, czy też może raczej esejach, zgrabnie próbuje wyjaśnić po swojemu i w oparciu o swoją wiedzę to, o czym pisał. A pisał o rzeczach interesujących i ciekawych, którym normalnie nie poświęcilibyśmy nawet chwili myśli - a dzięki lekturze tej pozycji możemy nieco się zastanowić, co i jak. Tezy poparte rysunkami i zdjęciami. Tajemnicze grobowce i tory, które w żaden logiczny sposób nie są do wyjaśnienia, niezwykłe zjawisko w jaskini, dziwne ryty na megalitycznych kamieniach, arcydokładna obróbka kamienia, zadziwiająca nawet dziś precyzją wykonania... to tylko wierzchołek góry lodowej prehistorycznych budowli, które zaginęły w mrokach czasu swym przeznaczeniem. Można się zaplątać w domysłach!

 Jednocześnie, mimo iż sugeruje, że ludzka cywilizacja i jej twory były tworzone przy pomocy kosmitów, i wiele śladów wskazuje na antyczne lądowiska, a i dziwnie zbieżne kultury, oddzielone od siebie tysiącami kilometrów też mogą to sugerować - nie narzuca ślepo nam swojej teorii. Proponuje, oferuje, ale nie narzuca sztywno, jak ścisła nauka, swoich teorii. Czytelnik ma możliwość samodzielnego wyciągnięcia wniosków - i albo ruszenia dalej tym tropem, albo zostawienia kompletnie całości i skupienia się na czymś innym.

 Pozycja dla mnie osobiście, fenomenalna. Intrygująca, zapraszająca do własnych, dalszych badań nad tajemnicami przeszłości, otwierająca wiele drzwi do tematów, które normalnie nie są nam znane. I tak, jak zwykle u Dänikena bywa, napisane lekkim, przyjemnym językiem. Bomba!

 Okładka jest, podobnie jak w przypadku poprzedniej części, dość... specyficzna. Uznać można, że grafika poniosła fantazja. Z drugiej strony, daje nam pojęcie, czego możemy się spodziewać w środku - istnego szaleństwa teorii, która jednak może mieć w sobie całkiem sporo sensu...

 Podsumowując? Pozycja jest nader interesująca, napisana lekkim językiem. Rozbudza zainteresowanie przeszłością, sugeruje nieoczekiwane rozwiązania - zdecydowanie, warto sięgnąć po "Kosmiczne miasta..." choćby tylko po to, by cieszyć się sposobem narracji, jeśli już nie wierzy się w antycznych kosmonautów... ;)




1 komentarz:

  1. Dobra lektura dla malych dzieci .Gdzie dowody poparte przez naukowców ?

    OdpowiedzUsuń