KiB w sieci

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

66/2024 Marcelina Świątek - Princesa. Dzień, od którego wszystko się zaczęło

Gwiazdek: 1

AutorMarcelina Świątek 
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data polskiego wydania: 19 czerwca 2024
Data oryginalnego wydania: -
Cykl / seria: Princesa (tom 1)
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Stron: 274
Wersja: papierowa, posiadam (NIESTETY, zrobiłam to sobie)
Oprawa: miękka
ISBN: 9788383624785
Język: polski
Cena z okładki: 43,90 zł
Tytuł oryginalny: -

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Przede wszystkim - nie, to żadna współpraca reklamowa, ha tfu, na psa urok. Kto mnie zna, wie, jakie zdanie mam o tym "wydawnictwie". Po drugie, po szumie w bookmediach - autorka podobno ma lat 15, lub też miała, kiedy ten koszmarek powstawał i wydawnictwo uznało, że tak, super, wydajmy to! - uznałam, że czas sprawdzić, jak to jest złe. Spojler: jest gorzej. DUŻO gorzej. Serio. Nie spodziewałam się, że tak być może, ale jednak... Jest. Powiem tak: wydawnictwu gratuluję marketingu. Serio. Tak zniszczyliście rynek, że czapki z głów. Okołoerotyk, jaki wpadł w moje łapki powinien wpaść PRZYPADKIEM w czasie mojego urlopu do Bałtyku - ale ponieważ ekologia bliska memu sercu i lubię znęcać się nad ludźmi, to zapraszam. Poznęcam się nad Wami. 
A dla najbardziej wytrwałych mały bonus, który zapewne wyczytaliście w tytule tego posta... ;)

_________________________________________________________

Wydawnictwa (nie)zwykłego nie będę przedstawiać, wszyscy wiemy, z czym się to je, krUlowa Dramci jest tylko jedna na rynku wydawniczym, i jest to właśnie TO wydawnictwo. Moja pogarda i nienawiść dla niego walczą o lepsze tylko z chęcią spoglądania jak Yzma:


która na zawsze w moim serduszku jest. No i się udało. Spojrzałam. Nawet nie raz, a kilkadziesiąt razy, i nie będę się powielać, jeśli chodzi o zdanie o tym potworku wydawniczym, który jest jednocześnie geniuszem marketingowym. Niestety. Skupię się na "Princesie". Czyli na koszmarku, który... No dobra. Ja nie wiem, od czego zacząć. Tu jest po prostu błąd na błędzie i błędem po gania, i do tego stopnia, że brakło mi znaczników. Tru story. 

Co wiem na pewno po jakiś 40 stronach? Że dziewczyna ma 21 lat i podobno jest córką gwiazdy, za którą PODOBNO uganiają się paparazzi, jada mniej od wróbla i... Zachowuje się jak Hannah Montana, tylko polska, bo przecież obejrzana była z polskim dubbingiem. Czego nie wiem? Jak wygląda. Co i czy studiuje. Wróć. Wiem, że wygląda jak szkielet, ale podobno jest idealna z figury i ust i włosów i pociąga CHŁOPCÓW. No, a skoro to mamy, to przejdźmy może do recenzji, czy tam, OPINII...

Czego my tu nie mamy... ale to dosłownie. Bo nie mamy nic, z redakcją i korektą na czele - za to, jak siedziałam i zaznaczałam kolejne bzdurki całymi ciężarówkami znaczników, praktycznie co akapit, to wydawnictwo spokojnie mogłoby mi zapłacić. Ja rozumiem, że to książka, którą napisała osoba bardzo młoda, ale no... No. Ok. Dobra, już, wdech i wydech, biorę się za kilka słów odnośnie tego, co zastałam.

Rosalie ma 21 lat, bogatych rodziców i nie musi nic. Wygląda idealnie, jest super szczupła, piękna i w ogóle, och ach - no idealna. Do tego ma 5 walizek ciuchów, w piątki czyta (co jest istotne chyba tylko marginalnie) i jest uzależniona od energetyków, może wypić piętnaście szotów w barze i nic jej nie jest, do tego nienawidzi się z Wiliamem, bo tak. Mieszka w Nowym Yorku, w którym są BLOKI, do mieszkania przyjaciółki w szpilkach ma 20 minut, i w ogóle, to taka wiocha jest. Nie wiemy nic, jaki jest świat, musimy przyjąć na klatę, że Nowy York, że bogactwo, że paparazzi, i w ogóle ślub, którego nie chce - z chłopakiem (starszym od siebie, ale nazywa go CHŁOPAKIEM), i ą ę gunwo przez rz. Nic, totalnie nic nie ma to sensu i logiki, od imprez i zabaw, przez wyjścia z przyjaciółmi, aż po magiczną relację od nienawiści do miłości. Wszystko musimy uznać za takie, że jest, że po prostu tak ma być, bez względu na cokolwiek. A, oczywiście - Wiliam to ideał z Porche (bo BMW biedaki jeżdżą), który pracuje w FIRMIE, i tyle. Dosłownie, to zlepek wypadkowych nastoletnych wyobrażeń, jak ma wyglądać idealne życie z mało idealnymi dodatkami.

Jasne, doceniam, że autorka chciała zaznaczyć tu problem kontroli jedzenia, przymusowych ślubów, uzależnienia od energetyków - ale wszystko to wyszło tak chaotycznie, że w zasadzie, tego nie ma. Wszystko wygląda na zasadzie "BO TAK" - tak, religia nastoletnich botakizmów wjechała dość mocno - niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nastolatkiem będąc, nie wyznawał tejże religii? Kontrola rodziców? BO TAK. Ślub? BO TAK. Zabawa z przyjaciółmi? BO TAK. Niechciana ciąża? BO TAK. Problem z zakochanym przyjacielem? BO TAK. Sytuacje kierowane jak autorce wygodnie, ale wygodnie, BO TAK, kierowane nie przemyśleniami i wynikłymi z sytuacji prawidłami, ale wyraźnie, kierowaniem się nastoletnim poczuciem botakizmu. Niestety, ale to potężna bolączka tej książeczki. Możne i dałoby to wybronić z solidną redakcją i porządną pracą z autorką - bo dziewczyna, widać, chce i jest szansa, że w przyszłości jeszcze może napisze coś poprawnego, a nie pójdzie z nurtem współcześnie popularnym - jednak potrzeba potężnej pracy, korekty i redakcji, by poprawić całość i w zasadzie... napisać na nowo. 

Dużo tu nielogicznych błędów, nieścisłości, czy "ramion zakładanych na piersi" - przez co miałam wrażenie, że czytam o manekinach, a nie o żywych postaciach ;) Wiele scen było wręcz żywcem zgarnianych z innych popkulturowych dzieł - różniły się tylko imiona i sposób przedstawiania sytuacji, ale sens zachowywany był dokładnie ten sam, więc nie trzeba było czapki Sherlocka, by je odkrywać, inne po prostu były pełnym krindżem. Kawiarnia, klub, ślub... Chyba najbardziej mi się śmiać chciało, kiedy autorka uznała, że spanie na plaży w Atlancie (sic!) będzie całkiem spoko, nawet w sierpniu, w krótkich spodenkach i bluzie. Chyba ktoś nie sprawdził, jak to wygląda, tylko - znów - opierał się na serialach amerykańskich, bo te, co chwila, wybijały jak źródełka z tekstu inspiracjami...

Na okladki - negatywne - zasługuje scena zarówno bardzo cringe keksu - jedna na szczęście, ale sposób, w jaki została napisana, absolutnie miejsca i sposobu napisania. Po pierwsze, tak młode osoby raczej nie powinny pisać o takich sprawach, a jeśli już - znów powinna być jakakolwiek korekta. Memy z czarną, skórzaną kanapą też się znalazły... eh. No i wątek z jachtem samym w sobie, i ta burza - no po prostu Jaś i Małgosia spotkali dobrą czarownicę. To było tak absurdalne, że wolę przemilczeć.

A, i mój prywatny hit. HIT. Przyklejenie pierścionka zaręczynowego na SUPERGLUE. TAK. PRZYKLEJENIE. PIERŚCIONKA. SUPERGLUE. DO. PALCA. No w tym momencie zwątpiłam, zamarłam, zwątpiłam po raz drugi i zapytałam wszechświata, czy w ogóle nad tą książką istniała redakcja. Uwaga, podobno tak. Pani MAGDALENO MAGIERO Z WYDAWNICTWA NIEZWYKŁE, jeśli to pani czyta - proponuję albo zająć się swoimi obowiązkami albo skontaktować się ze mną w celu przesłania mi honorarium za pani obowiązki nad tą książką...

A, tak - ISTNIEJĄ DWIE WERSJE - tak, istnieją. Ta w internetach jest cenzurowana, ta wydana jest cenzurowana mniej i ma 18+. Pozdrawiam, tu byłam.

O bohaterach nie mogę powiedzieć w sumie niczego, poza tym, że... zachowują się jak współczesne nastolatki z moich obserwacji. Chcę, mam, zachowam się jak idiotka, walnę energola, pokrzyczę. Kurtyna. Wiliam zaś to stereotyp "najlepszego opiekuńczego samczyka", który w zasadzie jest, pobije ci kumpla, jak będzie zazdrosny i tyle. Nic więcej nie da się o postaciach powiedzieć - one są i tyle. 

Niestety. "Princesa" to przykład książki napisanej źle, puszczonej bez korekty i z pragnieniem zysku i "nie ważne, jak się mówi, byle by się mówiło". Tu mam niestety, potężny zastrzeżenia do samego wydawnictwa, że w ogóle coś takiego przeszło. To książka pełna głupot, absurdów i po prostu źle napisanych dialogów, prowadzona do szyflady a nie na półki w księgarniach. 

I obiecane - jak książka wyglądała PRZED TYM, jak ją dorwałam...


...a to już PO tym, jak się dorwałam. 🙈




A już niedługo wjedzie solidna analiza fragment tego koszmarka. Zapewniam Was. będzie się działo...

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz