KiB w sieci

środa, 7 sierpnia 2024

61-62/2024 - Shuzo Oshimi, Krew na szlaku #1-2


















 

Gwiazdek: 8

AutorShuzo Oshimi
Tłumaczenie: Tomasz Molski
Wydawnictwo: Kotori
Data polskiego wydania: 10 stycznia / 15 marca 2024
Data oryginalnego wydania: 18 września 2017 / 29 września 2020
Cykl / seria: Krew na szlaku (tom 1 / 2)
Kategoria: komiksy
Stron: 261 / 208
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka, z obwolutą
ISBN: 9788367386852 / 9788367386951
Język: polski
Cena z okładki: 27,90 zł
Tytuł oryginalny: Chi no Wadachi / 血の轍

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Długo dumałam, czy publikować to jako pojedyncze części czy jako całość.... ale ostatecznie wygrało jako dwie części. Choć kusiło, by publikować tom po tomie, by się delektować... ale nie umiałam. Pomijając fakt, że ta manga ma wszystko, czego szukam w takich tytułach - to prawie dosłownie wyskakiwała mi z lodówki. Polecana była wszędzie i przez wszystkich, z zastrzeżeniem, że to tytuł co najmniej 16+. No, ja bym dała nawet 18+ momentami... Ale nie wyprzedzam faktów. Rozglądałam się kiedyś za mangą, która wbije mnie w fotel, wstrząśnie i nie zmiesza jak martini pewnego brytyjskiego agenta jej królewskiej mości? To dostałam... Oj, tak. Dostałam, co chciałam. Nauczka na przyszłość, której i tak nie wyciągnę - uważaj, o co prosisz...

_________________________________________________________

Seiichi Osabe to pozornie zwyczajny czternastolatek. Trochę nieśmiały, ale w tym wieku to nic niezwykłego. Jednak otoczenie uważa go za maminsynka - i faktycznie, jego mama jest dość... mocno opiekuńcza, by nie powiedzieć, że trochę za opiekuńcza. Chłopak jest niczym w klatce, zmuszony do życia tak, jak zagra mu matka. Ale wyraźnie mu to nie przeszkadza, aż do dnia, kiedy pada propozycja rodzinnej wycieczki w góry. Pozorna beztroska, zabawa z kuzynem - przeradza się w nieoczekiwaną tragedię okraszoną dźwiękami cykad i bezdusznym pięknem przyrody. Wszystko to tylko jest preludium do studium zła i analizy, do tego, jak daleko można posunąć się w ochronie drugiej osoby. Pułpapka miłości, pozornie niewinna, zacieśnia się z każdą stroną...

Ta manga to dramat psychologiczny, a przynajmniej na to wskazują pierwsze dwa tomy. Młody i wycofany chłopak, nadopiekuńcza matka, prawie zawsze nieobecny ojciec. Póki nie trafia się tragedia, która... no właśnie, nie chcę tu spojlerować, ale właśnie ta tragedia zmienia całą rodzinę, sprawia, że pozornie idealna rodzina obnaża swą idealność. Chłopak, który powinien budować swą pewnośc siebie, zaczyna ją tracić, zaczyna zastanawiać się nad podjętą decyzją, czy była słuszna - a to sprawia, że popada w problemy ze zdrowiem. Dodam też, że finałowa akcja z tomu drugiego - ta z listem - sprawiła, że po prostu moja szczęka została na ziemi, a ja zaczęłam się zastanawiać, JAK BARDZO duże problemy autor przedstawi w kolejnych tomach? Tak, robi się powoli grubo...

Urzeka mnie kreska. Jest przepiękna, realistyczna i naturalna. Nie ma żadnych rastrów, żadnych efektów komputerowych, żadnych grafik - tylko tusz,c zerń i biel. Surowość kreski, jej sztywność, graficzność powala i sprawia, że zachwycam się każdym kadrem. Nie ma tu wiele, nie są to barokowe rysunki, ale własnie przez to - ta manga niepokoi bardziej. Ze spokojnej "mangi okruchów życia" zamienia się w thriller, wypełniony gestem, spojrzeniem i mimiką, której daleko od typowej mangowej i trochę "kreskówkowej" - ale bliskiej klasycznie europejskiej szkole komiksu. Do tego oszczędność narracyjna w dialogu - chmurki są przejrzyste, a ilość tekstu wręcz zaskakująco skąpa. Ale to dobrze! Ja to kupuję, proszę państwa, ja to biorę w ciemno i dla mnie to tylko podbija ten niepokój, co wydarzy się na kolejnych stronach. No i te okładki, te kolorowe pierwsze zderzenie z akwarelą - to jest tak piękne, tak absolutnie niewinne... Nie wspominając o "albumie rodzinnym" czyli ołówkowych "zdjęciach" na samym końcu każdego tomu. No absolutnie się zakochałam w kresce autora. Totalnie! 

Plus to "cyk, cyk, cyk", cykady - niby prościutka onomatopeja kadrów dziejących się na zewnątrz, ale w połaczeniu z pewnymi szczegółami narracji, jakie autor wprowadza (na przykład w pierwszym tomie - te motyle!) dosłownie, mam ciary na całym ciele, jak tylko widzę te słowa napisane na papierze w tej mandze...

Postacie - póki co, trudno mi jeszcze o nich powiedzieć za wiele. Zarysowane są jednak na tyle, że mnie ciekawią, zwłaszcza matka. Jest postacią tak niesamowitą, tak niepokojącą, tak złożoną psychicznie (po przeczytaniu wszystkich 4 tomów mogę spokojnie to już powiedzieć, choć ta opinia dotyczy pierwszych dwóch), że no... wręcz nie mogę się doczekać, co dalej. Seiichi to chłopak, któremu zaczyna się współczuć - jest niczym mucha w pajęczynie, uwięziony w toksycznym środowisku i nie widzi, jak bardzo ma problem. Ojciec, który wiecznie pracuje, jest nieobecny... Tak, te postacie są fizycznie obecne, są prawdziwe. Oszczędne, tajemnicze, ale są. I są dobre - ale nie w formie charakteru, ale właśnie intrygującym, sprawiającym wrażenie, że "oj, coś tu się stanie".

W całokształcie "Krew na szlaku" to manga, którą z ręką na sercu, polecam każdemu, kto szuka czegoś nietypowego, innego. Żadnych nastoletnych dramci, romansideł i pornosów. To zdecydowanie powoli ale porządnie rozkręcający się psychologiczny thriller z niesamowitą kreską i fabułą, To manga, którą chciałabym zobaczyć jako anime, która mnie przeraża, wciąga i jest jak pajęczyna a aautor jest jak pająk, który cierpliwie czeka, aż zaplątam się w sieć. I się, kurde, daję zaplątać! Bo tak wysoki, solidny poziom mangi - to ja lubię! I bardzo, bardzo polecam - ale przez wzgląd na poruszaną tu tematykę i treści, raczej te 16+ bym kierowała nawet wyżej, do czytelników, którzy rozumieją problem chorób psychicznych, znęcania psychicznego i całej palety syndromu sztokholmskiego... co jest - podejrzewam - wierzchołkiem góry lodowej... 

Ale o tym, jutro, przy opini kolejnych dwóch tomów...

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)


Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz