KiB w sieci

sobota, 31 sierpnia 2024

70/2024 - David Lewman, Dungeons & Dragons. Złodziejski honor. Powieść.

Gwiazdek: 2

AutorDavid Lewman
Tłumaczenie: Anna Hikiert-Bereza
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data polskiego wydania: 12 kwietnia 2023
Data oryginalnego wydania: 2023
Cykl / seria: -
Kategoria: literatura młodzieżowa
Stron: 144
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 9788327680976
Język: polski
Cena z okładki: 32,99 zł
Tytuł oryginalny: Dungeons&Dragons: Honor Among Thieves: The Deluxe Junior Novelization

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Ja szczerze kocham D&D, to uniwersum, które w moim serduszku ma chyba największy dział miłości i wybaczania, jaki może być, zresztą, kogo ja próbuję tu przekonać - jak mnie ktoś śledzi, wie, co i jak. No tru loff foreva, taka Wakanda, zanim to było modne. Z tej miłości to ja czasem po prostu głupoty robię, jak to każda zakochana jednostka - bywa. No każdemu się trafia. Ale kiedy w moje łapki trafiło "Dungeon & Dragons. Złodziejski honor. Powieść", najwyraźniej bogowie odebrali mi rozum, serce i jeszcze zasadzili kopa w 👺 i to tak, że laczek mi między pośladkami został. Bo ja nie wiem, co mnie podkusiło, by zignorować wszystkie dzwony alarmowe wyjące mi w mózgu, wliczając w to te na widok tego tłuściutkiego jak ponczusiek smo(cz)ka na okładce - i kupiłam to i postanowiłam przeczytać. Ehhhh. Najwyraźniej bogowie potrzebowali się ze mnie bardzo solidnie pośmiać...

_________________________________________________________

Tak, wiem, wiem. Zaraz niektórzy się zlecą jak sępy i wskażą mi, że jak byk pisze, że to adaptacja scenariusza - i że w zasadzie, film widziałam, bawiłam się na nim przyzwoicie, to po co mam to czytać? No właśnie, tu pies leży pogrzebany - dopiero po chwili doszło do mnie, że to scenariusz, ale pisany w formie prozy. W dodatku bardzo, bardzo kiepsko pisany. Niestety, przekonałam się o tym dopiero, kiedy pewnego wieczora, namówiona przez znajomego, sięgnęłam "dla odmiany" właśnie po tą pozycję... i o mały włos nie dokonałam rekordu w rzucie książką na odległość, rzucając nią nie tylko przed siebie, ale i w kumpla, znajdującego się w innym mieście... 

No nic no, krótko i na temat - książeczka ta leży i kwili, sposób prowadzenia narracji - pasuje raczej do 4-5 letnich dzieciaków niżli do młodzieżowej adaptacji. Zdania są krótkie, płaskie, postacie opisane na zasadzie: masz screeny z filmu, se obejrzyj. Narracja prowadzona jest bardzo ogólnikowo, i gdyby nie fakt, że film oglądałam kilka razy - szybko straciłabym wątek, nawet w tak cieniusiej pozycji, jaką jest ta książka. Co gorsza, nie wiem, czy to autor, czy twórcy scenariusza - bo tłumaczenie raczej niewiele tu zmieniało, ale trafiły się potworki jak choćby "śmiertelnie groźny Thajanin" - kto to niby?! - uważają, że wystarczy kilka nazw, rzuconych byle jak i byle gdzie (później właśnie wychodzą potworki tłumacza i korekty), a my się mamy cieszyć. Nie, to tak nie działa, i zwłaszcza w przypadku dzieciaków, które tego uniwersum nie znają - a przypominam, że D&D to uniwersum posiadające POTĘŻNY i rozbudowany świat. Tu niefrasobliwie rzuca się kilkoma zdaniami i tyle, nie ma wyjaśnień.

Książka jest bardzo słaba, napisana tragicznie, i to, co w filmie bawiło i robiło robotę - tu sprowadzono do słabych, tekstowych żartów i skrótów logicznych, które zupełnie nie bawią. Co gorsza, kończy się dosłownie w POŁOWIE filmu, czyli tam, gdzie był smok. A gdzie labirynt, a gdzie mruganie okiem do starszych czytelników, zabawa, zabawa, zabawa, klimat D&D? Nie ma. Zjadło się, samo. 

Na komentarz zasługują też fotosy z filmu, a w zasadzie... podpisy. Celowo sprawdzałam je kilka razy, czy widzę dobrze, ale tak, wzrok nadal nie płatał mi figli, widziałam dobrze. Gdybym chciała wyjaśnić 4-latkowi kim jest bard - nie zrobiłabym tego lepiej. Uwaga, cytuję: "Jest bystry i charyzmatyczny, wygrywa poruszające pieśni na swej wiernej lutni". Że co proszę? Takie teksty w książce kierowanej do MŁODZIEŻY? Już pomijam, że sam film to mrugnięcie okiem i kierowanie raczej dla starszych niż młodszych, ale tu już dostałam ciarek żenady. No niestety, i tu widać, jak bardzo moja miłość mnie zaślepiła. Teraz to widzę, ale tak to z miłością jest - zaślepia, nie widzimy, że czasem nasza ukochana persona jest po prostu... nie ta. A może raczej - element składowy, jeden ułamek, jest nie ten. No w przypadku tego uniwersum - tak było, że to ten jeden ułamek, ten jeden element mnie rozczarował boleśnie, ale miłość dalej żyje.

"Dungeon & Dragons. Złodziejski honor. Powieść" to nawet nie powieść, to POWIASTKA. Drwiąca ze wszystkiego, co można uznać za klasykę, za moją miłość do tego uniwersum, za rozrywkę i zachęcenie młodzieży do sięgnięcia po książki z tego uniwersum. Harper Kids i panie Lewman - robicie to po prostu bardzo, ale to bardzo źle.

Dla fana gatunku i uniwersum - to rozczarowanie. Dla kogoś, kto nie miał wcześniej styczności z D&D - rozczarowanie. Więc w sumie, dla kogo była ta pozycja? Nie wiem, bo z pewnością nie jest to coś, co będę wspominać z dumą i polecać młodym fanom świata. A szkoda, bo na podstawie filmu można było napisać rewelacyjną powieść - właśnie korzystając ze scenariusza, i pokazać, jak wiele jest do odkrycia, potraktować młodzież jak osoby, które sięgną po temat i zaczną go eksplorować... A wyszło... no jak wyszło.


A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)


Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz