wtorek, 20 maja 2025

46/2025 - Madgdalena Kozak, Paskuda & Co.

Gwiazdek:
 7

AutorMagdalena Kozak
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data polskiego wydania: 01 października 2012
Data oryginalnego wydania: -
Cykl / seria: -
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 300
Wersja: papierowa
Oprawa: miękka
ISBN: 9788375747195
Język: polski
Cena z okładki: -
Tytuł oryginalny: -

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Czasami człowiek musi, inaczej się udusi. Musi przeczytać coś lekkiego, zabawnego, totalnie odstresowującego, zabawnego, momentami naiwnego i zabawnego. Ale w tym wszystkim całkiem rozsądnego i logicznego, pozbawionego współczesnych głupotek. I tak się stało z chwilą, kiedy sięgnęłam po "Paskudę & Co.". Było lekko, zabawnie, momentami troszkę naiwnie, a momentami poważnie. I choć wszystko sprowadziło się do doskonale znanego z każdej bajki zakończenia, to i tak był to dobrze spożytkowany czas. Zdecydowanie, czasem warto sięgnąć po coś starszego, jeszcze pisanego przez naszych rodzimych twórców! Zapraszam.

_________________________________________________________

Dawno, dawno temu żył sobie pewien król. Ten król miał córkę, Księżniczkę, którą zamknął w wieży, na straży postawił Smoka i jeszcze Strażnika. Księżniczka miała siedzieć w wieży, póki nie zjawi się Wybraniec Losu i jej nie uratuje, a Smok zwany Paskudą do spółki ze Strażnikiem mieli Księżniczki pilnować. Brzmi łatwo, miło i przyjemnie, prawda? Ale nie może być nic takiego, wieża bowiem to trochę patodeweloperka, Paskuda aka Pasia to smok, który jest bardzo młody, a Strażnik... cóż. Strażnik zakochał się w Księżniczce, ale nic mu do tego, bo jest biednym Strażnikiem. I tak się im w trójkę mieszka nad tym jeziorem. Przeżywają przy tym najróżniejsze przygody, bo choć Księżniczka nie może z wieży wychodzić, to i tak wychodzi, Pasia się zakochuje, a Rycerz zawiązuje masę nowych znajomości. Do tego w trójkę muszą przeciwstawiać się dziwnym przepisom, machaniom z wieży kolejnym pasiowym posiłkom i... No, dzieje się, oj się dzieje!

"Paskuda & Co." to zdecydowanie powiew świeżości na mojej liście czytelniczej, polecona już w zeszłym roku, ale jakoś dopiero w tym się za to zabrałam, i kurcze, przyznaję, że żałuję, iż tak późno. Co więcej, zdecydowanie poszukam sobie wersji papierowej, bo uśmiałam się na tych krótkich, ale pełnych życia opowiadankach jak dawno nie. Najróżniejsze opowiadanka, łączące się bohaterami, przewijającymi się czasem, a czasem z zupełnie nowymi, a wszystko to połączone trójką dość nietypowych, ale w gruncie rzeczy fajnych postaci. 

Magdalena Kozak ze swadą, ale i uwagą opowiada o najróżniejszych problemach - od zachowania bezpieczeństwa, przez najróżniejsze przepisy, aż po przyjaźń i miłość, ucieczkę i pragnienie zmiany. Każde z opowiadań dotyka czegoś innego, ale w tym jest właśnie cały urok. Co więcej, nie zapomina się tu o żadnym z trójki bohaterów - każde z nich ma swoją szanse błysnąć, zaprezentować się i po prostu rozbawić. Ale pod płaszczykiem humoru obnaża się absurdy rzeczywistości, głupie przepisy, zawody, tworzenie coraz to nowych jednostek... Tak, zdecydowanie, można było tu się dopatrzyć masy sytuacji i historii, które doskonale znamy z własnego podwórka.

A skoro o postaciach mowa, to absolutnie uwielbiam Paskudę - no po prostu pokochałam Pasię od pierwszego "mniam-blee" i tak mi zostało. Smoczyca jest absolutnie najlepszą częścią wszystkich opowiadań, ze swoją trochę dziecięcą, trochę nastoletnią naturą. Księżniczka była rozbrajająca w momentach, kiedy znudzona machała chusteczką z okna, ale im dalej w las, tym wiadomym było, kim się stanie, a jej sceny zazdrości były dość irytujące. Strażnik - różnie. Były momenty zabawne i wciągające, a były takie, ze chciałam mu strzelić w łeb. Koniec końców, i tak wiadomym było, że będą żyć długo i szczęśliwie, ale dodatkowy smok... 

W całokształcie "Paskuda & Co." to świetna, lekka i bardzo przyjemna lektura "na raz", która odświeża higienę czytelniczą, daje poczucie, że przeczytało się coś świetnego, ale bez ślęczenia i trudnego śledzenia kolejnych wydarzeń. Kolejne opowiadania ładnie z siebie wypływają, tworzą zamkniętą całość i zdecydowanie, nie męczą.

Jeśli szukacie czegoś lekkiego, zabawnego i odświeżającego, a jednocześnie polskiego i z rodzimego podwórka - jak najbardziej, warto sięgać po "Paskudę...". To pozycja, która ubawi, nie zmęczy, a mile wpada między kolejne "cięższe" pozycje. Więc nie ma co się zastanawiać, tylko brać i korzystać i bawić się świetnie!

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz