wtorek, 6 maja 2025

41/2025 - Sapir Englard, Milenijne Wilki


Gwiazdek:
 1

AutorSapir Englard
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Galatea
Data polskiego wydania: 01 stycznia 2021
Data oryginalnego wydania: 01 stycznia 2021
Cykl / seria: -
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: -
Wersja: cyfrowa
Oprawa: -
ISBN: -
Język: polski
Cena z okładki: -
Tytuł oryginalny: The Millenium Wolves

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Bogowie, jeśli istnieją naprawdę złe książki, to dlaczego mnie karcicie czytaniem ich? A tak, zapomniałam, bo przecież miałam świetną ekipę (tu pozdrawiam jedyną w swoim rodzaju ekipę słuchaczy KTK 😏), która wraz ze mną cierpiała, kiedy ja czytałam. Na głos. I zastanawiam się, co tu poszło bardzo, ale bardzo nie tak, pomijając już debi... Bardzo głupie tłumaczenie za pomocą sztucznej inteligencji, ale i sama autorka najwyraźniej pomysłu nie miała. No cóż. Skuszona absolutnie absurdalną reklamą wyskakującą mi z lodówki, natchniona postanowiłam zapoznać się nieco z przygodami opornej i będącej odpornej na inteligencję Sienny, smalczego samca alfy Aidena... Gotowi? Zapraszam, roast mi wjechał!

_________________________________________________________

Sienna to dziewiętnastolatka, która jest JEDYNĄ dziewicą w całym stadzie, i jest z tego powodu bardzo zadowolona. Oczywiście, uważa to za bardzo poważny sekret, więc ukrywa go przed całym światem, póki nie przychodzi ZAĆMIENIE ~~mózgu~~ czyli czas, w którym wszystkie wilki dobierają się w pary i grz... ekhm, działają bardzo ambitnie na rzecz przyrostu naturalnego. Oczywiście, będzie się przeciw temu buntować, uciekać do lasu, gdzie już na dzień dobry obrywamy sceną, jak ją trzy wilki obwąchują, bo przecież... No ale, od słowa do słowa, od chwili do chwili, Sienna z rodzinką dostają zaproszenie na Bal do siedziby Alfy Stada, niejakiego Aidena Nordwooda, w wyniku którego - balu, nie Aidena - Sienna zostaje naznaczona na samicę Aidena. Nadążacie? Świetnie. Oczywiście, wszystko krąży wokół keksu, prób keksu, prób zaspokajania siebie solo, grupowo, w wielokątach nieforemnograniastokątnych i w ogóle, keks wylewa się na lewo i prawo praktycznie co chwila. Sienna jest jednak bardzo mocno zdeterminowaną, żeby nadal być dziewica, bo przecież, GDZIEŚ TAM CZEKA NA NIĄ TEN JEDYNY. I choć jej ciało krzyczy TAK WEŚ MIĘ TU I TERAZ W TEJ HFYLY - to ona się nie podda złemu alfie... Mhm, Jasne, wiemy wszyscy, po co weszliście na Galateę, wyszukaliście tą książkę i zaczęliście czytać...



Ekhm, znaczy się, do rzeczy.

Ten posuwisto-zwrotny potworek to jakaś kara za grzechy, choć nie wiem, jakie i które. Dosłownie, katowałam się tym bardziej, niż mokrym porem co po niektórzy, i po dobiciu do rozdziału pierdyliard-któryś-nie-wiem-który, miałam dość. Fabuły dosłownie ze świeczką szukać, ale to takim tealightem, niżli porządną gromnicą, bo jej tu nie ma. Absurd goni absurd, co chwila po prostu uderzałam dłonią w czoło i chciałam potrząsnąć czymkolwiek, żeby po prostu potrząsnąć. Ale dobra, zacznijmy może od faktu, że poza absurdalną i totalnie idiotyczną fabułą, której i tak tu nie ma, a wszystko sprowadza się do faktu, ze nasza dziewicza Sienna i tak w końcu dziewicą przestaje być, to po prostu ta... powiastka jest zła. Ale dosłownie, zła. Pomijając już tłumaczenie, które chyba zostało puszczone przez AI, to po prostu nic się tam nie kleiło...

Ja rozumiem, że autorka chciała błysnąć, i jej się udało, błysnęła tą książką jak woda w klozecie. Serio, bo TAK GŁUPIEJ historii o nastolatce i młodym dorosłym to już dawno nie czytałam. Ona nie chce, on chce, oboje chcą, ale jednak nie chcą, ale chcą, i chcą. Ugh, na samo wspomnienie robi mi się słabo. Po prostu wszystko było tu słabe, nijakie, miałkie. Wątek "od nienawiści do miłości" był tak koszmarnie bzdurny, że no... Moja wena dosłownie, z każdym kolejnym rozdziałem zachowywała się mniej więcej o tak:


Może i ktoś lubi, ale no nie, mnie to kompletnie nie przekonywało. Już pomijając aspekt tłumaczenia, które było (jest) po prostu tragiczne - co chwila moja wyobraźnia podsuwała po prostu coraz to bardziej absurdalne opcje w sposób... no. Chyba najbardziej w pamięci, ale to oczywiście zasługa słuchaczy z KTK - została mi akcja w toalecie, kiedy Sienna wbiega do tejże, bo ją Zaćmienie złapało, tam sobie chce ulżyć, i wówczas Alfa, cały w prezerwatywie, wbija do tej toalety i... no. Czy ja mam coś dodawać? Wyobraziliście sobie to? Super, to teraz powiem, że tak wyglądała większość ksiązki - absurd goni absurd, głupota goni głupotę, i porzućcie wszelką nadzieję ci, których skusiły "szalone" opisy gdzieś wstępniaków. Tak, one są złe, ale dalej jest jeszcze gorzej. Serio, jest gorzej, albo i wręcz tragicznie. Chcecie dowodu? Proszę bardzo, bo poprosiłam o screen losowego fragmentu osobę, którą katowałam czytaniem tegoż "cudu lektur":


Dosłownie, to jest screen z "Milenijnych wilków". Wyparłam z pamięci fakt istnienia tych scen, tego, jak to było napisane, jak to było przetłumaczone, i z chwilą, kiedy dostałam ten właśnie screen, mój mózg stwierdził, że jestem niereformowalna. 


Dzięki. Mózg wrócił mi na miejsce, chwilę pocierpiałam sobie radośnie, a teraz głęboki wdech i wydech, bo o fabule to nie ma po co się więcej rozwodzić. Jej w zasadzie nie ma, jest tak głęboka, że łyżeczka do herbaty wydaje się być studnią bez dna, a głupie wstawki w formie SMSów, czy tam screenów z Wacka eee... Wattpadda ekhm, WhatsAppa, zupełnie nie ratują niczego. Wręcz przeciwnie, przywołany tu teraz przeze mnie Wattpad to przy "Milenijnych" cud literatury i absolutny Nobel Literatury, posypany brokatem z Nike. Serio, w porównaniu do tego, jak niektóre opowiadania, głupie, bo głupie, ale jednak tam wyglądały, to patrząc na "Milenijne" to wciąż jest to pozycja tak wysoka, że nawet moje ulubiene (wszyscy wiemy jakie) wydawnictwo nie ma tu konkurencji. Tak, sądziłam, że Gorath, Kryształy czasu, Princesna, czy Kłasą (zresztą, tu bardzo śmiechłam, bo ktoś mi recenzję z LC usunął... czyżby prawda aućtorkę w oczy zakoliła? Ojej, jak mi nie jest przykro...) były słabe, ale... no jednak okazuje się, że oberwałam łopatą. Złotą. Kurtyna.

Bohaterów nawet nie omówię, bo ich nie ma. Nie mam pojęcia, jakie mają cechy, co sobą prezentują, poza tym, że Sienna jest ruda i ma niebieskie oczy, a Aiden jest bardzo samczym samcem i ma różne oczy. Pozostali bohaterowie, jak w Simsach, po prostu pojawiają się, jak są potrzebni, i znikają, jak nie są potrzebni. Ale w Simsach to miało przynajmniej jakiś sens, a tu... No.

W całokształcie "Milenijne wilki" to po prostu koszmarek, który nie wiedzieć dlaczego, powstał, i istnieje i najwyraźniej PEWNYM AUĆTORKOM *wink, wink* daje poczucie, że pisać można, co więcej, pisać można głupio, bezrefleksyjnie, bez zastanowienia się nad fabułą, logiką, postaciami, byle tylko było dużo, mocno, efektownie, seksownie i.... no. BYŁO. W zasadzie stwierdziłabym, że Galatea to taki Wattpad dla ubogich i poszukujących natchnienia aućtorek dla mojego ulubienego wydawnictwa, kiedy już nawet Wattpad zawodzi, ale... chyba nie jestem gotowa na takie combo...

"Milenijne wilki" to... powieść koszmarna. Tragiczna. Zła. Kloacznie idiotyczna. Dobra dla nastolatków, które szukają erotycznej podniety w książkach i tylko tego, nie doszukując sie głębin. Po prostu. Tu głupota na głupocie głupotę głupotą pogania, i zwyczajnie... jeśli Wasze szare komórki chcą wyginąć, śmiało. Ja nie polecam...

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz