Korekta/Redakcja: Anna Ćwik, Patrycja Siedlecka
Wydawnictwo: Kotori
Data polskiego wydania: 18 lipca 2025
Data oryginalnego wydania: 2025
Cykl / seria: Krew na szlaku (10)
Kategoria: komiksy
Stron: 256
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka, z obwolutą
ISBN: 9788368051841
Kliknij, by wrócić do strony głównej
_________________________________________________________
A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)
Wydawnictwo: Kotori
Data polskiego wydania: 18 lipca 2025
Data oryginalnego wydania: 2025
Cykl / seria: Krew na szlaku (10)
Kategoria: komiksy
Stron: 256
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka, z obwolutą
ISBN: 9788368051841
Język: polski
Cena z okładki: 27,90 zł
Tytuł oryginalny: Chi no Wadachi / 血の轍
Cena z okładki: 27,90 zł
Tytuł oryginalny: Chi no Wadachi / 血の轍
Kliknij, by wrócić do strony głównej
To już dziesiąte spotkanie z Seiichim i jego światem. Światem przerażającym, skomplikowanym i trudnym, poruszającym się w półmroku między snem a jawą. Autor śmiało sięga po tematykę, która przeraża, która miesza w głowie czytelnikowi, zestawiając ją z tą cudowną kreską, która po prostu mnie zachwyciła i zachwyca cały czas. I choć mam dylemat, czy aby na pewno ta manga powinna mieć oznaczenie 16+ a nie raczej 18+, to nadal jestem absolutnie i całkowicie zachwycona tym, z jaką surowością wchodzimy głębiej w świat, w którym nie wiadomo, co jest fałszem a co prawdą... Tomik połknięty, a ja zapraszam!
_________________________________________________________
Matka Seiichego trafia do aresztu, a z niego, na badania psychiatryczne, bowiem to, co wyjawiła, przyznając się do winy, jest niezrozumiałe dla wszystkich. Niezrozumiałe, a przy tym przerażające. Chłopak, uwolniony spod jego wpływu, zaczyna odkrywać się na nowo, stara się ułożyć sobie życie. problem w tym, że pewne wspomnienia wychodzą na wierzch. Nie znajdując pomocy i wsparcia w ojcu, który obwinia się o wszystko, powoli odbudowuje relację z Fukiishi. Nastolatki znajdują wspólny język, obiecując sobie wiele. Kiedy wszystko powoli wydaje się zmierzać ku dobremu, w zimową, śnieżną noc Seiichi pod swoim domem odkrywa niespodziewanego gościa, który doprowadza do równie niezwykłej konfrontacji...
W tym tomie pada mało słów, do czego Shuzo Oshimi w zasadzie mnie przyzwyczaił, za to sporo wyraża się gestem, spojrzeniem, ruchem. Tu tego mamy nawet więcej, miałam wrażenie, niż w poprzednich tomach. Więcej gestów, więcej wymownych spojrzeń, więcej kadrów, które - im bardziej się poprzyglądamy - stają się niepokojąco... samotne. Dotychczas pozornie uporządkowane życie Seiichiego i jego ojca skończyło się, mężczyzna planuje nawet przeprowadzkę, byle tylko pomóc synowi odszukać się w świecie. Nie wie, albo nie przeczuwa, że chłopak w szkole się nie odnajduje, że jego "koledzy" z radością mu dokuczają. I tylko Fukiishi wydaje się być ostoją i wsparciem dla chłopaka. Do czasu, kiedy akcja przenosi się nad rzekę, a dziewczyna pokazuje mu "magiczną sztuczkę", która, nie ukrywam, absolutnie wstrząsnęła mną tym, w jaki sposób była zobrazowana. Zestawienie dziecięcego rysunku z bardzo realistycznym kadrem sprawił, że miałam wręcz gęsią skórkę w trakcie czytania. No i finał tego tomu. Finał, który zostawił mnie z dawką pytań: czy to się Seiemu tylko śniło, a może faktycznie wyszedł i... spotkał kogo spotkał? Demony w nim zakorzenione są bardzo mocno.
W tym tomie poruszane jest kilka mocnych tematów zdrowia psychicznego - co głównie widać było w działaniach i ruchach głównego bohatera. Od małego kontrolowany, traktowany bardziej jak lalka, zabawka dla swej matki, niż żywy, faktyczny organizm, który jest niezależny i powinien już od najmłodszych lat posiadać pewne umiejętności. Na swój sposób było to przerażające. Zwłaszcza, kiedy główny bohater uświadamia sobie wszystko: matka kontrolowała każdy aspekt jego życia, już od najmłodszych lat, tworząc go na swój obraz i podobieństwo, ale dlaczego? Co więcej, dlaczego postanowiła zrzucić go z klifu wiele lat wcześniej? Zapewne odpowiedzi dostaniemy w kolejnych tomach, ale teraz nawarstwiło się pytań, co nie miara. No i końcówka. Końcówka, która zmiotła mnie z fotela, zostawiła z pytaniami bez odpowiedzi i rozważaniami, co i jak.
Po raz kolejny zachwycam się kreską. Realistyczna, prosta, pozbawiona rastrów, operująca tylko naciskami piórka i ilością tuszu - to niemal swoiste małe arcydzieła. Doskonale oddają dynamizm, skupiają się na postaciach - zaczynam bardzo doceniać, że autor nie skupiał się na tworzeniu głębokich teł, historii na czwartym czy piątym planie - dzięki temu mogę skupić się na postaci, na tym, co sobą wyraża. Do tego oczy - oczy, które tu wyrażają taką ilość emocji, że momentami miałam dreszcze. W ogóle, wciąż odnoszę wrażenie, że tym stylem autor wyrażał znacznie więcej, niż można zakładać i teraz, kiedy już jestem po lekturze i kartkuję tom dla samej przyjemności obejrzenia niektórych kadrów - dostrzegam szczegóły, które umykały mi za pierwszym razem. I to po prostu uwielbiam! Szczerze, uwielbiam i zachwycam się mistrzowskim cieniowaniem, używaniem kreski do wyrażenia emocji, gęstej atmosfery niepokoju i psychozy, która pochłania z każdą stroną.
Co do bohaterów - w końcu miałam okazję nieco się poprzyglądać ojcu Shiigiego. Próbuję zrozumieć jego postępowanie, motywy, to samobiczowanie się, że to jego wina. Choć stara się chronić syna, odpuszcza mu szkołę, pozwala odpocząć, to jednak brakuje tu tej relacji ojciec-syn. Zawsze z dala, zawsze w pracy, teraz musi mierzyć się z problemami, które, prawdopodobnie zakładał, nigdy go nie dosięgną. Aż kusi zapytać - ilu dorosłych jest w podobnej sytuacji...?
W całokształcie, "Krew na szlaku" to manga, która na pewno nie każdemu podpasuje, wiem o tym. Ale kiedy już się wciągniemy, kiedy zaczniemy dostrzegać nie tylko tą kreskę, która niesamowicie podkreśla psychozę, duszność narracji i sposób, w jaki postacie próbują sobie ze wszystkim radzić, ale i historię, która jest skomplikowana, duszna i krępująca - z trudem człowiek się odrywa. I chce jeszcze, chce więcej. Chce zrozumieć, dlaczego. I najbardziej przeraża mnie to, że to już prawie półmetek, że jeszcze 6 tomów i koniec tej niesamowitej historii, tego thrillera psychologicznego, który okazał się jednym z najlepszych, jakie miałam okazję czytać...
Czy polecam? Bardzo. Gorąco i bardzo. Ale nie każdemu. To zdecydowanie nie jest pozycja dla każdej osoby, dla kogoś, kto uważa, że sobie poradzi. Poruszane tu tematy nadopiekuńczości, morderstwa, zaburzeń psychicznych to tematy bardzo trudne i specyficzne. Więc... Zostawiam to waszej rozwadze i decyzji. Jeśli się jednak zdecydujecie - myślę, że zdecydowanie będzie warto!
A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz