Kocich
łapek: 7
czytałam: 2
dni
tłumaczenie: -
wydawnictwo: Wydawnictwo
Literackie
data
wydania: 1984 (data
przybliżona)
cykl: -
seria: Biblioteka
Lektur Szkolnych
kategoria: klasyka
stron: 105
wersja: papierowa,
posiadam
oprawa: miękka
ISBN: 8308011756
cena
z okładki: -
tytuł
oryginalny: -
Zbiór opowiadań o małej,
kupieckiej rodzinie. Galicyjskie miasteczko, pozornie bezimienne –
można w nie dopasować każde inne. Wizyjny, oniryczny, wręcz
mitologiczny i artystycznie przetworzony świat autora niczym senna
wizja, snuje się, kluczy i opowiada historię, która zaskakuje.
Lektura szkolna, której niegdyś nie doceniałam. Teraz, po latach,
na nowo czytając – jestem zaskoczona tym, co odkryłam.
Poetycka podróż w głąb wyobraźni
autora, od chwil jego dzieciństwa aż po dorosłość. „Sklepy...”
zaskakują głębią, mocą, czystością, cudownością. Miękkie,
czasem wręcz naiwne historie, z jednej strony zaskakujące głębią
przemyśleń, a z drugiej będące metafizycznym spojrzeniem na
świat. Specyficzne, trudne w odbiorze opowiadania, które jednak
porywają, zostawiając niedosyt. Zupełnie, jakby w galerii oglądać
obrazy, a potem wyjść i wciąż chcąc je obejrzeć, bo nie
dostrzegło się wszystkich niuansów pociągnięcia pędzlem.
Opowiadania, choć niezwykle
klimatyczne, są trudne w odbiorze. Mała ilość dialogów, powoli
rozbudowywana sceneria, potężna postać ojca, zajętego swoimi
sprawami i fobiami, matka, która nie specjalnie troszczy się o dom,
emanująca silnie kobiecością Aniela, czy sam narrator: Józef.
Skąpa w zasadzie ilość bohaterów pozwala jednak budować ten
klimat, tą senna, nierealna wizje rzeczywistości. Ale to wystarczy.
Obraz, jaki się pojawia, buduje powoli, kreuje – oszałamia,
zaskakuje.
Przyznam, że proza Schulza była
trudna w odbiorze. Wymagała ode mnie maksymalnego skupienia i uwagi
na tym, co autor przedstawia. Jak bardzo skupia się na tym, by w
metaforach i zabawach słowem zawierać to, co chce przekazać
czytelnikowi. Trudne, zdecydowanie odbiegające od pospolitej,
„lekkiej” literatury „Sklepy...” dostarczyły mi jednak
niekłamanej przyjemności. To klasyka, którą można interpretować
różnie, zgodnie z własnymi potrzebami i zainteresowaniami. Różne
interpretacje różnych osób tylko dodają smaczku. Zdecydowanie, to
pozycja, którą należy się delektować. Jako lektura szkolna,
odbiera się jej sporo klimatu i uroku – uczeń czyta, bo musi,
śpieszy się, nie rozumie, nie przyjmuje do wiadomości tego, co
oczywiste. Omija go absolutna przyjemność zabawy słowem, jaką
autor uprawiał cały czas, przestaje zastanawiać się nad tym, co
konkretne określenie znaczy.
Zdecydowanie, „Sklepy...” to
powieść klasyczna, dojrzała, mocno malarska. Zaskakująca i
frapująca, wymagająca skupienia i uwagi, dojrzałości i
cierpliwości. Ale jednocześnie wciągająca i porywająca opowieść
o życiu ludzkim, o fobiach i potrzebach, które dominują życie
ludzkie. Plastyczna fantasmagoria, igranie ze słowem, rzeczywistość,
która szybko wymyka się spod kontroli. Oto przepis na klasyczną
ucztę, do której należy zdecydowanie dorosnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz