Autor: Harry Harrison
Tłumaczenie: Janusz Pultyn
Wydawnictwo: Phantom Press
Data polskiego wydania: 01 stycznia 1988
Data oryginalnego wydania: 01 stycznia 1992
Cykl / seria: Eden (tom 3)
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 364
Wersja: papierowa, z biblioteki
Oprawa: miękka
ISBN: 83-7075-006-0
Język: polski
Cena z okładki: 38 zł
Tytuł oryginalny: Return to Eden
Kliknij, by wrócić do strony głównej
„Powrót do Edenu” to bardzo satysfakcjonujące zamknięcie trylogii. Muszę przyznać, że po raz kolejny zaskoczył mnie kierunek, w którym autor zdecydował się podążyć. Może to wina opisów na okładce, skłaniających się do spodziewania batalii na skalę światową i wielkiej wojny dwóch jakże różnych cywilizacji? Możliwe. Harry Harrison zdecydował się jednak na napisanie kompletnie odmiennego dzieła i wyszło mu to nad wyraz dobrze.
_________________________________________________________
Jak wspomniałem na
początku – jeżeli spodziewać się znaleźć w ostatniej części „Edenu” wielkie
bitwy, chwalebne boje i stosy trupów, to srodze się zawiedziecie. To nie jest
książka o niszczeniu, ale o tworzeniu i zmianie. Widzimy jak zachodzą powolne
zmiany w nieco skostniałym społeczeństwie Yilane. Odwiedzamy miasto pacyfistycznie
nastawionych Cór Życia, które, pod subtelnym kierownictwem wielkiej i mądrej
badaczki przechodzą ze stanu słabo zorganizowanej anarchii do radzącego sobie i
rozwijającego się społeczeństwa. I to nie porzucając swych umiłowanych zasad.
Mamy okazję obserwować też bardziej tradycjonalistycznie zarządzane jaszczurze
miasta, które dzięki mądrej polityce i nieoficjalnemu rozejmowi z Tanu także
rozkwitają.
Oczywiście, nie wszystko
może rozwijać się idealnie. Naczelna antagonistka serii, opanowana chęcią zemsty
Vainte, po raz kolejny powraca by prześladować Kerricka, Egne i tak naprawdę
wszystkich innych, którzy mają nieszczęście ją spotkać. Mimo że trudno ją polubić,
to trudno nie czuć do niej podszytego niechęcią szacunku. Zepchnięta na samo
dno społeczeństwa, zmuszona do prymitywnego życia, raz jeszcze jest w stanie
się podźwignąć, zyskać spore wpływy i spróbować dokonać swojej wendetty. Tym
większa satysfakcja spływa na czytelnika, gdy jej historia zostaje w końcu
zakończona. W bardzo… stosowny sposób.
Duża część książki oczywiście
poświęcona jest ludziom – Tanu. Chociaż tworząca się i stale rosnąca
społeczność ma wiele problemów i od czasu do czasu łamie wspomniany wyżej
rozejm, to mimo wszystko daleko im od krwiożerczych prymitywów z pierwszej
części serii. Kerrick nie jest już jedynym człowiekiem umiejącym porozumiewać
się z Yilane, jego syn idzie w jego ślady (ku zgorszeniu matki). Prowadzi to
oczywiście do problemów z jego rówieśnikami, ale akurat ostracyzm, któremu jest
poddawany przez swoją większą wiedzę wypada zaskakująco naturalnie i brzydko
prawdziwie.
Bardzo podobał mi się
sposób w jaki autor przedstawił powolną ewolucje Tanu. Owszem, nawet w tej
części są jeszcze społecznością zbieracko-łowiecką, jednak z upływem czasu
powoli zaczynają przekształcać się w cywilizację osiadłą. Agrarystami bym ich
jeszcze nie nazwał, ale jeżeli powstałaby kolejna część, to z pewnością
znaleźlibyśmy w niej suto obsiane pola i zagrody zwierząt hodowlanych. Bardzo
miłym i zabawnym akcentem jest dwójka łowców, którzy przez swój pociąg do wykradzionego
alkoholu nauczyli się go wytwarzać, a następnie coraz mniej czasu poświęcali na
uganianie się za zwierzyną, a coraz więcej na wytwarzanie różnych przedmiotów i
wymienianie ich na to czego akurat potrzebowali. Pod koniec książki można
nieironicznie stwierdzić, że zostali pierwszymi kapitalistami w tym
prehistorycznym świecie i położyli solidne podwaliny pod rozwój klasy kupieckiej.
Jeżeli chodzi o język
użyty w książce, to tym razem, mimo wielu rozmów toczonych przez Córy Życia,
stylizacja jest nieco łagodniejsza niż w poprzedniej części. Zupełnie jakby
autor (i tłumacz pewnie też) uznali, że skoro czytelnicy już zapoznali się z dokładnym,
opisowym sposobem mowy jaszczurzyc, to nie należy ich już więcej męczyć i nieco
mocniej dostosować język do ludzkich odbiorców. Szczerze mówiąc, trudno się z
ich decyzją nie zgodzić.
Cała historia - kiedy już
przełkniemy fakt, że nie doczekamy się wojny światowej - kończy się dosyć
przewidywalnie. Jednak jest na tyle dobrze napisana, że ten fakt nie
przeszkadza w cieszeniu się nią aż do ostatniej strony.
Podsumowując – „Powrót do
Edenu” jest solidnym zakończeniem trylogii i w mojej prywatnej ocenie najlepszą
ze wszystkich trzech części. Doskonale bawiłem się przy lekturze tej serii, nie
wykluczam, że kiedyś do niej wrócę i bezwzględnie polecam ją każdemu, kogo
zainteresowania oscylują wokół historii alternatywnej. Naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz