czwartek, 3 lipca 2025

Gościnnie, Harry Harrison, Powrót do Edenu


Gwiazdek: 9

Autor: Harry Harrison
Tłumaczenie: Janusz Pultyn
Wydawnictwo: Phantom Press
Data polskiego wydania: 01 stycznia 1988
Data oryginalnego wydania: 01 stycznia 1992
Cykl / seria: Eden (tom 3)
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 364
Wersja: papierowa, z biblioteki
Oprawa: miękka
ISBN: 83-7075-006-0
Język: polski
Cena z okładki: 38 zł
Tytuł oryginalny: Return to Eden 

Kliknij, by wrócić do strony głównej


„Powrót do Edenu” to bardzo satysfakcjonujące zamknięcie trylogii. Muszę przyznać, że po raz kolejny zaskoczył mnie kierunek, w którym autor zdecydował się podążyć. Może to wina opisów na okładce, skłaniających się do spodziewania batalii na skalę światową i wielkiej wojny dwóch jakże różnych cywilizacji? Możliwe. Harry Harrison zdecydował się jednak na napisanie kompletnie odmiennego dzieła i wyszło mu to nad wyraz dobrze.
_________________________________________________________

Jak wspomniałem na początku – jeżeli spodziewać się znaleźć w ostatniej części „Edenu” wielkie bitwy, chwalebne boje i stosy trupów, to srodze się zawiedziecie. To nie jest książka o niszczeniu, ale o tworzeniu i zmianie. Widzimy jak zachodzą powolne zmiany w nieco skostniałym społeczeństwie Yilane. Odwiedzamy miasto pacyfistycznie nastawionych Cór Życia, które, pod subtelnym kierownictwem wielkiej i mądrej badaczki przechodzą ze stanu słabo zorganizowanej anarchii do radzącego sobie i rozwijającego się społeczeństwa. I to nie porzucając swych umiłowanych zasad. Mamy okazję obserwować też bardziej tradycjonalistycznie zarządzane jaszczurze miasta, które dzięki mądrej polityce i nieoficjalnemu rozejmowi z Tanu także rozkwitają.

Oczywiście, nie wszystko może rozwijać się idealnie. Naczelna antagonistka serii, opanowana chęcią zemsty Vainte, po raz kolejny powraca by prześladować Kerricka, Egne i tak naprawdę wszystkich innych, którzy mają nieszczęście ją spotkać. Mimo że trudno ją polubić, to trudno nie czuć do niej podszytego niechęcią szacunku. Zepchnięta na samo dno społeczeństwa, zmuszona do prymitywnego życia, raz jeszcze jest w stanie się podźwignąć, zyskać spore wpływy i spróbować dokonać swojej wendetty. Tym większa satysfakcja spływa na czytelnika, gdy jej historia zostaje w końcu zakończona. W bardzo… stosowny sposób.

Duża część książki oczywiście poświęcona jest ludziom – Tanu. Chociaż tworząca się i stale rosnąca społeczność ma wiele problemów i od czasu do czasu łamie wspomniany wyżej rozejm, to mimo wszystko daleko im od krwiożerczych prymitywów z pierwszej części serii. Kerrick nie jest już jedynym człowiekiem umiejącym porozumiewać się z Yilane, jego syn idzie w jego ślady (ku zgorszeniu matki). Prowadzi to oczywiście do problemów z jego rówieśnikami, ale akurat ostracyzm, któremu jest poddawany przez swoją większą wiedzę wypada zaskakująco naturalnie i brzydko prawdziwie.

Bardzo podobał mi się sposób w jaki autor przedstawił powolną ewolucje Tanu. Owszem, nawet w tej części są jeszcze społecznością zbieracko-łowiecką, jednak z upływem czasu powoli zaczynają przekształcać się w cywilizację osiadłą. Agrarystami bym ich jeszcze nie nazwał, ale jeżeli powstałaby kolejna część, to z pewnością znaleźlibyśmy w niej suto obsiane pola i zagrody zwierząt hodowlanych. Bardzo miłym i zabawnym akcentem jest dwójka łowców, którzy przez swój pociąg do wykradzionego alkoholu nauczyli się go wytwarzać, a następnie coraz mniej czasu poświęcali na uganianie się za zwierzyną, a coraz więcej na wytwarzanie różnych przedmiotów i wymienianie ich na to czego akurat potrzebowali. Pod koniec książki można nieironicznie stwierdzić, że zostali pierwszymi kapitalistami w tym prehistorycznym świecie i położyli solidne podwaliny pod rozwój klasy kupieckiej.

Jeżeli chodzi o język użyty w książce, to tym razem, mimo wielu rozmów toczonych przez Córy Życia, stylizacja jest nieco łagodniejsza niż w poprzedniej części. Zupełnie jakby autor (i tłumacz pewnie też) uznali, że skoro czytelnicy już zapoznali się z dokładnym, opisowym sposobem mowy jaszczurzyc, to nie należy ich już więcej męczyć i nieco mocniej dostosować język do ludzkich odbiorców. Szczerze mówiąc, trudno się z ich decyzją nie zgodzić.

Cała historia - kiedy już przełkniemy fakt, że nie doczekamy się wojny światowej - kończy się dosyć przewidywalnie. Jednak jest na tyle dobrze napisana, że ten fakt nie przeszkadza w cieszeniu się nią aż do ostatniej strony.

Podsumowując – „Powrót do Edenu” jest solidnym zakończeniem trylogii i w mojej prywatnej ocenie najlepszą ze wszystkich trzech części. Doskonale bawiłem się przy lekturze tej serii, nie wykluczam, że kiedyś do niej wrócę i bezwzględnie polecam ją każdemu, kogo zainteresowania oscylują wokół historii alternatywnej. Naprawdę warto!

Mam nadzieję, że recenzja się podobała, ale to zostawiam już Wam do oceny. I nie zapomnijcie kupić Kag kawy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz