KiB w sieci

środa, 3 lipca 2024

53/2024 - Anne McCaffrey, Jeźdźcy smoków

 Gwiazdek: 7

Autor: Anne McCaffrey
Tłumaczenie: Rafał Chodasz
Wydawnictwo: Książnica
Data polskiego wydania: 2009
Data oryginalnego wydania: 1968
Cykl / seria: Jeźdźcy smoków z Pern (tom 1)
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 337
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 9788324578191
Język: polski
Cena z okładki: 16,99 zł
Tytuł oryginalny: Dragonflight

Kliknij, by wrócić do strony głównej

To nie jest moje pierwsze spotkanie z tą pozycją, oj nie. W roku 2017 już raz się odważyłam ocenić "Jeźdźców", ale wiadomo, mam teraz chętkę na re-read moich zbiorów, odświeżam sobie pewne tytuły, to i prędzej czy później musiało paść i na tą serię. Klasyczne SFF, czyli fantastyka mocno powiązana z science fiction. O jakież to smakowo fajne na tle teraz tych wszystkich nudnych pornotazy!

_________________________________________________________

"Rukbat w gwiazdozbiorze Strzelca ma pięć planet - trzecia, skolonizowana przez ludzi, została nazwana Pernem. Kiedy ją zasiedlali, niewielką uwagę zwrócili na dziwną, czerwoną planetę krążącą po nieregularnej, eliptycznej orbicie. Osobliwy szlak, po którym błądził gwiezdny wędrowiec, przywodził go blisko Pernu co dwieście lat i wtedy z przestworzy opadały miejscowe formy życia. Srebrne Nici, śmiertelnie niebezpieczne dla Perneńczyków, udawało się pokonać tylko dzięki współpracy ze smokami, pierwotnymi mieszkańcami planety. Od ostatniego ataku minęły dwa wieki, Perneńczycy zdążyli zapomnieć o zagrożeniu - lecz oto nadchodzi czas próby: trzeba złączyć siły i wspólnie ze smokami walczyć o przetrwanie..."
Tyle, jak chodzi o blurba. Niewiele można z niego wywnioskować, poza tym, że mamy odległą, dziwną planetę, na którą co jakiś czas coś opada, i mieszkańcy muszą połączyć siły ze smokami. Nic moc, prawda? A jednak pozycja ta ma swój niezaprzeczalny urok, nostalgię i czar, który sprawił, że uśmiechałam się co chwila, czytając tę cieniutką książeczkę. I zapewniam, wbrew pozorom, wcale się nie zestarzała tak, jak niektóre pozycje znacznie od niej młodsze! A to ci psikus... ;)

Historia rozgrywa się błyskawicznie, a my zostajemy wrzuceni w sam środek konfliktu - do Warowni Ruatha (za chwilę o tych nazwach i imionach będzie, spokojnie...) przybywają Smoczy Jeźdźcy w celu Poszukiwań. Nie w smak to jest złemu władcy owej warowni, lordowi Faxowi. Równocześnie zaś jego żona zaczyna rodzić. Wszystkiemu przygląda się niepokorna Lessa, skryta pod płaszczem łachmanów dziewczyna będąca ostatnią z prawowitego rodu władców Ruathy. To ona poniekąd wywołuje konflikt pomiędzy Faxem a F'larem, jeźdźcem spiżowego smoka; w wyniku konfliktu władca ginie, zaś dziewczyna zostaje zabrana do Weyru Benden na Naznaczenie. Szarpnęło mi serduszkiem w czasie tej sceny, zwłaszcza na widok śmierci jedynego wówczas prawdziwego przyjaciela Lessy, weyra stróżującego - rodzaju pokrewnego smokom, ale bardziej prymitywnym. Lessa zostaje zabrana do Weyru, gdzie naznacza smoczą królową - zostaje więc władczynią Weyru. Wraz z Ramoth, swoją smoczą kompanką uczy się wszystkiego, jednak jak to bywa - jest niepokorna, uparta i krnąbrna. Nie podoba się jej to, jak się dzieje, postanawia więc brać sprawy w swoje ręce, przy okazji odkrywając to lub tamto. I to właśnie Lessa wraz z Ramoth odkrywają pewien sekret związany z Weyrami... Jaki? Warto sięgnąć po książkę i rozwikłać tą zagadkę wraz z lekturą.

"Jeźdźców" dosłownie się pochłania. To napisana wartko, choć momentami dość skrótowo (spokojnie, pewne rzeczy znajdują rozwiązania w kolejnych tomach, to taka matrioszka trochę, ta seria), że czytelnik musi się domyślać, co i jak. Nie ma tu wielkich, głębokich i rozbudowanych opisów, brakuje trochę opisu świata, ale książka nadrabia tempem. Doprawdy, ja się bawiłam przednio, na nowo zanurzając w świat smoków i ich jeźdźców, ale może to też z racji tego, że po prostu serię znam i kiedyś czytałam w kółko? Może. Nie wiem, dość jednak, że bawiłam się rewelacyjnie, zwłaszcza przy wyłapywaniu smaczków - to właśnie fantasy owinięte SF, które przenika się, choćby w temacie tajemniczego, metalowego dysku albo lepiej zachowanych dawnych ksiąg. Albo technologia, która przepadła, a jest jednak bardzo przydatną do walki z Nićmi w które przecież mało kto wierzył, że nadciągną.

Dla kogoś, kto nie jest zaznajomiony z serią, problemem mogą być nazwy i imiona - zwłaszcza męskie jeźdźców smoków. Początkowo może się to mylić, ale zapewniam - w kolejnych tomach jest to bardzo fajnie wyjaśnione, dlaczego takie, a nie inne nazwy, dlaczego takie imiona, choć te akurat podkreślają "wyjątkowość" jeźdźców. Do tego sama walka z Nićmi, zagrożenie z ich strony - Pern to uniwersum tak duże, że ja się wcale nie dziwię, że nie zamknęło się w kilku tomach, ale jest ich ponad 20, a i później autorka korzystała z pomocy syna, by całość spiąć zgrabnie. 

Dla wielu problemem mogą też być postacie - napisane schematycznie, bez większego polotu i pomysłu, tej głębi, której często się szuka. No cóż, nie będę odkrywcza, wskazując, że ten świat powstał pod koniec lat 60tych ubiegłego wieku, więc "taki wówczas był klimat". Ale no, nie okłamujmy się, historia wyraźnie zatoczyła koło i w większości współczesnych pornotazy też te postacie nie błyszczą charakterami... ;) Lessa to dziewczyna dumna i uparta, i uzupełnia się z Ramoth tą siłą, F`lar i jego przyrodni brat F'nor są sprytni i przystojni, ale też uparci. Czy to nie brzmi jak coś doskonale nam znanego? Większość postaci jest zarysowana właśnie w taki sposób i dopiero późniejsze tomy trochę je rozwijają. Nie jest to nic złego, jeśli komuś "Jeźdźcy" nie podpasują, po prostu zapomni się o tym i po krzyku.

Pern i "Jeźdźcy smoków" to lekka, prosta i fajna fantastyka, ta z gatunku "do połknięcia na raz" i niewymagająca wiele. To ta prosta, stara rozrywka, która nie tylko zestarzała się z godnością, ale nadal bawi i nadal prowokuje, by sięgać po kolejne tomy, poznawać świat, w którym technologia przyszłości stanowi przeszłość. "Królowa smoków" może być tylko jedna i zapewniam was, że smoki wykreowane przez umysł Anne McCaffrey szybko was Naznaczą ;)

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz