KiB w sieci

czwartek, 25 lipca 2024

58/2024 - Mark Anthony, Scott Ciencin i inni, Krainy Chwały

Gwiazdek: 6

AutorMark Anthony, Scott Ciencin
,Elaine Cunningham, Troy Denning, Christie Golden, Ed Greenwood, James Lowder, Douglas Niles, Jean Rabe, Robert Anthony Salvatore
Tłumaczenie: Tomasz Malski
Wydawnictwo: ISA
Data polskiego wydania: 2003
Data oryginalnego wydania: 1993
Cykl / seria: Forgotten Realms: Anthologies (tom 1) / Forgotten Realms
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 431
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 8388916564
Język: polski
Cena z okładki: 25,90 zł
Tytuł oryginalny: Realms of Valor

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Z D&D jest jak z dobrymi pralinkami - na jednym tytule się nie kończy. Kiedy zaczynasz, i przypadną Ci do gustu, nawet kiedy czujesz się zamulonym (Drizzt!), to i tak sięgasz po kolejne części. I kolejne. I kolejne... I kolejne... No, wiadomo, o co chodzi :D Dlatego też, planując sobie na urlop zabrać coś bardziej ambitnego (oj, dzieje się, ale to wtajemniczeni wiedzą i nie, nie chodzi o Orki z Południa) - sięgnęłam po lżejsze, ale wciąż w klimatach Faerunu opowieści. Padło więc na czytanie chronologicznie, zgodnie z tym, jak czytać powinnam W KOŃCU I POPRAWNIE - i oto sięgnęłam po antologię.. 
_________________________________________________________

"Krainy chwały" to zbiór 11 opowiadań o mniej więcej szeroko rozumianej chwale właśnie. Różne, jedne lepsze, inne gorsze, dla znawców uniwersum są po prostu uzupełnieniem znajomych postaci, dla osób poznających się dopiero z tymi światami - będą stanowić wprowadzenie, bo nieznane im postacie później będą się przewijać, a wiele z lokacji - Evermeet, Silverymoon, Arabel, Waterdeep, Cormyr, żeby choć wymienić z brzegu, częstokroć później pojawi się znów. Osobiście, bawiłam się przednio, choć wiadomo, nie na każdym opowiadaniu. Nie mniej, każdy znajdzie tu coś dla siebie, to na pewno. 

Chyba najlepiej bawiłam się z Elministrem - mam słabość do tego czarodzieja, oj, mam!, z Arilyn Księżycową Klingą, bo do dziś jej cykl to moje guilty pleasure, no i też Księżycowa Łza - historia pewnego mnicha, który mnichem nie jest. Ale najbardziej wzruszającym opowiadaniem było "Ostatni łyk" - pomijając już kwestię Evermeet (i tak, w chwili pisania tych słów dalej mam niechęć do elfów, ale po prostu tą wyspę lubię, ok?), idea szlachetnego wampira przypadła mi do gustu. A o czym są te opowiadania? "Elminster na magowisku" opowiada właśnie historię wiekowego, bodaj najsłynniejszego maga Faerunu, który właśnie na magowisku (na litość boską, kto wymyślił to słowo!?) ma otrzymać pewną drobą, ale ważną rzecz. Wdaje się przy tym, ku utrapieniu swojej ochroniarz Harfiarki w mały pojedynek, potem przez kilka dziwnych krain, docierając do domu - okazuje się, że czeka ich kolejny pojedynek, tym razem z liszem. Elminster nie był by jednak sobą, gdyby nie wyszedł z pojedynku zwycięsko... "Dobry interes" to moja ulubienica, Arilyn Księżycowa Klinga podróżując do Calimportu z misją jako Harfiarka, wraz z Danilem, pozującym na dandysa magiem, wplątuje się w dość niezwykły wypadek przy pracy i zdobywa pas gildii asasynów przy użyciu sprytu i własnych umiejętności. "Królewska łza" to opowieść o zmęczonym walkami najemniku, który postanawia zostać mnichem w klasztorze Oghmy - niestety, zostaje wplątany w intrygę nekromantki, znaleziony nieprzytomny przy trupie, i wysłany, by odzyskać cenny klejnot. Choć nikt niemal w niego nie wierzy - poza przeoryszą - Tyveris znajduje w sobie dość sił, by wrócić w tytułowej dla antologii chwale. No i nomen omen, ostatnie z opowiadań, czyli "Ostatni łyk" - wieczór, w którym odbywa się pokaz bardów w karczmie, kończy się rzezią - wampirzy mistrz postanawia zabawić się z miejscowymi. Nie spodziewa się jednak, że jeden z jego sług mu się sprzeciwi - nie tylko dlatego, że ma dość takiego życia, ale też i tęskni za domem. Tym bardziej, wzruszający jest ostatni gest przyjaciółki, ów "ostatni łyk".

Są jednak słabe opowiadania. "Przekleństwo Tegeli", "Mroczne zwierciadło" czy "Dziadkowe zabawki" - po prostu strasznie mnie nudziły, ale też i męczyły. Nie tylko z racji treści czy tego o czym opowiadały ale i samego sposobu rytmu opowieści. No i tak, nie ma co się dziwić, że Drizzt wpadł do worka ze słabymi opowiadaniami - tak, chwilowo mi się przejadł. Na szczęście, kolejny tom antologii "Krainy Podmroku" choć opowiadają o drowach, Drizzta wspominają jako dziecko... :D

No i zostaje też kwestia tłumaczenia. TAK! Przyznaję się, że się rozpieściłam tłumaczeniami Drizzta - cholera, no prześladuje mnie ten drow, no! :D - i po prostu kaleczyłam się, męczyłam momentami, czytając o, na przykład "lustrowaniu uważnym spojrzeniem okolicy" czy tym podobnymi... No, bywało męcząco i źle. Dobrze, że ISA potem zdecydowała się jednak na zmianę tłumacza... ;)

Ale za to fajnie było poczytać na koniec posłowie, co było wisienką na torcie dla wszystkich fanów. Takie wyjaśnienie, co, skąd i dlaczego.

Podsumowując - "Krainy chwały" to naprawdę przyjemny tomik, który dla wszystkich fanów Forgotten Realms będzie otulającym kocykiem, starym znajomym, na nowo odkrywającym uroki doskonale znanych światów. Dla nowych czytelników - kluczem do potężnego, rozległego świata. Są potknięcia, są perełki. Można się wzruszyć, można się uśmiechnąć. To obowiązkowa lektura dla wszystkich fanów Faerunu, ale jeśli ktoś nie czuje parcia na szkło - nic na siłę. Nie mniej, ja zachęcam. To fantastyka, która starzeje się z tą sympatyczną patyną - za dzieciaka była cudowną, pełną czarów krainą, a dziś jest rozrywką przyjemną, lekką, na kilka godzin pozwalającą zapomnieć o całym świecie.


A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)


Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz