piątek, 18 października 2024

87/2024 - Shuzo Oshimi, Krew na szlaku #5

Gwiazdek: 7

AutorShuzo Oshimi
Tłumaczenie: Tomasz Molski
Wydawnictwo: Kotori
Data polskiego wydania: 13 września 2024
Data oryginalnego wydania: 2017
Cykl / seria: Krew na szlaku (tom 5)
Kategoria: komiksy
Stron: 232
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka, z obwolutą
ISBN: 9788368051223
Język: polski
Cena z okładki: 27,90 zł
Tytuł oryginalny: Chi no Wadachi / 血の轍

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Seiichi postanawia sprzeciwić się matce, i ucieka, by ukryć się w zupełnie obcym miejscu, w obcym domu, u Fukiishi. Dziewczyna jednak skrywa własne sekrety, i nie odpuści tak samo łatwo, jak Seiko. To niby - albo aż - piąty tom historii nastolatka, który walczy z obsesyjną miłością matki do siebie, ale, powiem, że kadry, jakie zaprezentował autor, jak i cała historia.... No, powiem tak - niejeden psychiatra zapewne miałby co robić! I zdecydowanie, tytuł jest mocne 16+, bardzo mocne. Jeśli nie nawet wyżej. Jeśli jesteście zaintrygowani, zapraszam, ale... jeśli Was zniesmaczę, to nie biorę tego na klatę. Wińcie za to kompleks Edypa i kompleks Jokasty oraz całą plejadę zachowań, które Freud z pewnością opisałby genialnie.

Co to, to nie. Ale uwaga, sporo spojlerów.

_________________________________________________________

Po uciecze w polu kukurydzy, gdzie znalazła ich matka Seiichi, nastolatki uciekają do domu Fukiishi. Dziewczyna zdaje się zupełnie nie przejmować dziwnością sytuacji, choć zgadza się, że matka chłopaka jest... przerażająca. Co więcej, prosi chłopaka o to, by się pilnował i by jej ojciec go nie odkrył. Ojciec co prawda lubi zaglądać do kieliszka, ale dziewczyna może robić co chce - najwyraźniej. Seiichi nie może więc wyjść z zaskoczenia nad pokojem koleżanki. Pomijając akcję z toaletą, wszystko wydaje się tu jeszcze normalne, choć szok malujący się na twarzy chłopaka jest wyraźny i zaskakujący - można się zastanawiać, czy nie widywał tylko mieszkania swego kuzyna... Nadciąga noc, dzieciaki muszą spać - i tu zaczyna się zabawa. Dziewczyna proponuje wspólny nocleg w jednym łóżku, i dochodzi tu do pierwszego, bardzo nieśmiałego pozornie pocałunku, który wyraźnie ona zainicjowała. Seiichi zaś nagle widzi swoją matkę pod powiekami i.... ma wytrysk. Pierwszy, młodzieńczy wytrysk, którego nie rozumie, nie wie, co to. Odkrywa uroki onanizmu w toalecie koleżanki, przepłasza go jej ojciec. Później następuje nieoczekiwana konfrontacja z matką chłopaka, w wyniku której ten wpada w rodzaj odrętwienia. Oh, ale ta konfrontacja była przerażająca, Seiko popisała się swoim zachowaniem "chcę być najlepszą matką dla swego synka", a potem, kalecząc swoje paznokcie, odeszła w deszczu. Nasi bohaterowie nie mogą mieć spokoju... Uciekając "razem", skrywają się przed deszczem pod starym mostem, i znów Fukiishi postanawia przejąć inicjatywę. Seiichi znów widzi swą matkę i.... zamyka się w sobie. Ucieka, zostawiając zdezorientowaną dziewczynę.

Powiem tak - pierwsze cztery tomy były niepokojące, nie tylko przez wzgląd na zachowanie Seiko, co z każdym kolejnym tomem było rozwijane, ale i z ilością informacji, jakie się pojawiały. Dobry psychiatra zrobiłby spokojnie na tej mandze dyplom zapewne. Akcja jest nieśpieszna, kadry są malowane z realistycznym pięknem, a jednak pod tym wszystkim czai się jakieś przerażające, okrutne zło, mające początki głęboko w przeszłości. Nie wiem, nie siedzę aż tak głęboko w takich sprawach, ale sposób, w jaki autor kreśli nam postacie, ich zachowanie... no, można się zastanowić nad tym, co jest genezą ich zachowania, powodem, dla którego działają jak działają. 

Żal mi potężnie Seiichi, tego, jak uzależniony jest od matki, jak wypełnia mu wszystkie wspomnienia - i od razu przypomina mi to kogoś z mojej przeszłości, kogo nie chce znać, a mam wrażenie, że miał podobne doświadczenia. Zabawne. Mniejsza. Młody chłopak, który wciąż żył pod parasolem miłości matki, wręcz nadopiekuńczym parasolem, nagle musi mierzyć się z własną dorosłością - ale nawet ciało go zdradza, kiedy dochodzi do wytrysku. I również później, kiedy jego szkolna koleżanka postanawia zmusić go do stosunku - znów ma matkę pod oczami. I umysł nie wytrzymuje, co pokazane jest fantastycznym kadrem. No a sama Fukiishi? Co leży za jej zachowaniem, za buńczucznością, ucieczkami z domu i pragnieniem bliskości? Autor stworzył tak wielowątkową, skomplikowaną opowieść, że to wręcz nie do uwierzenia, że można tak głęboko sięgać po psychikę, i ją obrazować biało-czarnymi, pozbawionymi rastrów kadrami.

Bo właśnie, kadry - kadrami ta manga stoi. Te kadry są tak niesamowite, tak realistyczne ale jednocześnie tak psychodeliczne, że to nie do uwierzenia, że tak się da. Surowy realizm kreski jest absolutnym mistrzostwem do opowiedzenia historii - bez fantazyjnych cieniowań, bez szalonych efektów, bez karykaturalnych wykrzywień. Surowość tej kreski, pojedynczych ilustracji, często twarzy rysowanych na dwie strony, w których odbijają się całe emocje.... to jest to! To jest genilane, ja to kupuję!

A jednocześnie ta manga przeraża jak najlepszy horror. A nie ma tu nic potwornego. Krwi tyle, co Seiko sobie skórkę przy paznokciu zadrze... Mimo to... Mimo to, jest w tym coś fascynującego, coś wciągającego i nie pozwalającego się oderwać. Ja jestem zachwycona, kupuję tą historię w pełni i bardzo chcę wiedzieć, co stanie się dalej. 

Manga skierowana jest dla osób dojrzałych i dorosłych, i bez kozery tego nie podkreślam. To, co się w niej dzieje, jest bardzo trudne, bardzo specyficzne, porusza tabu, o którym się nie mówi. Miłości matki do syna, która wykracza poza zwykłe ramy, miłości syna do matki, molestowania seksualnego, erotyki w ujęciu złym, nieletnim. To zdecydowanie pozycja dla osób odpornych psychicznie, gotowych zaryzykować.

Ale czy warto? Dla mnie zdecydowanie. Ale ja lubię trudną tematykę, a jeśli podkreślona jest surowością rysunku - to już w ogóle, ja to kupuję! Ale to ja. Ja po prostu lubię śledzić wątki, sytuacje, obserwować, analizować. Podjęłam się zabawy z autorem i próbuję rozwikłać wszystkie psychiczne i psychologiczne problemy ukryte w tym tytule. Czy podołam, nie wiem, ale bawię się przednio.

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz