Autor: Cezary Czyżewski
Tłumaczenie:
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka, ze skrzydełkami
ISBN: 9788367482035
Język: polski
Cena z okładki: 45,00 zł
Tytuł oryginalny:
I butelka rumu! - aż chce się zanucić! O, panie - ależ to była dobra lektura! Trochę żałuję, że wcześniej nie sięgnęłam po książkę Czarka - tak, znam autora i sobie bardzo go cenię, dlatego tu posypuję głowę popiołem, że tyle czekał, aż w końcu rozpocznę taką przygodę - ale z drugiej strony, rozpoczęłam nowy rok kawałkiem świetnego, wciągającego fantasy. Nie wiedziałam, czego się spodziewać - możliwe, że wszystkiego, ale w zamian dostałam kawał bardzo przyjemnego, morskiego fantasy, w bonusie, ze słowniczkiem! I mapką! Ajjjj, zachwytom końca nie ma.
Tytułowy "Ametyst" to żaglowiec - pozwolicie, że ja, robaczek, nie wgłębię się bardziej w skomplikowane słownictwo, zostawiając mądrym głowom poprawne nazwy. Załoga owego żaglowca, to zbieranina różnych person, ale wszystkich wspólnie zgranych i tworzących rodzinę. Poznajemy ich w chwili, kiedy powoli docierają do portu, gdzie zamierzają sprzedać zboże. Niezrzeszeszeni w gildii, starają się na własną rękę działać. Ziarno okazuje się jednak nie do końca takie, jakim być powinno - i choć brzmi to kiepsko, to owo ziarno wydaje się być zalążkiem przygody, w jakiej załodze towarzyszymy. Aj, polubiłam załogę, oj polubiłam - Królik mnie rozbrajał, ale to kapitan ewidentnie podbił mi serce.
Jednocześnie poznajemy też historię Thary, księżniczki z północy, która ucieka przed... hm. Sprawiedliwością? Dokonała zbrodni, zamordowała swego małżonka, rozpoczynając polityczną walkę o tron. Jej wątek prowadzony jest osobno, ale coś czuję, że jeszcze spletą się jej drogi z załogą naszego żaglowca... Poza tym, na pokład "Ametysta" trafia za to dwójka książęcych dzieci, które, pozbawione obojga rodziców - muszą zostać ukryte. Poza tą czwórką w zasadzie, poznajemy też młodego nowicjusza zakonnego, Wenno. Chłopak, spędzający do tej pory spokojnie życie w klasztorze, zostaje wysłany na północ, jednak niezwykłe wydarzenie odmienia jego życie całkowicie - i sprawia, że on sam trafia na pokład żaglowca.
Wątków jest kilka, ale wszystkie splatają się w iście żeglarski supeł. Początkowo dość niewinna chęć zarobku przeradza się w szaloną misję ratowniczą, do tego dochodzi też wątek statku-widmo. I to właśnie ten wątek mnie intryguje, oj jak intryguje! WINCYJ, PANIE, WIIINCYYYYJ! Umiejętnie wpleciona historia Wenno i tajemniczych upiorów sprawiła, że absolutnie zafascynowana, śledziłam losy załogi. Towarzyszyłam im zarówno na wąskich, pełnych mgieł uliczkach, jak i na pełnym oceanie, poznając, zupełnie jak Wenno, nowe określenia i zwroty, które dla mnie, typowego lądowego szczurka - stanowiły absolutne nowum. I tu wielki ukłon w stronę autora, że zadbał o - podstawowe, ale zawsze - wyjaśnienia zwrotów, z jakimi trzeba się mierzyć, zadbał też o rysunek, na którym możemy zapoznać się z budową żaglowca. Wiem, wiem, w dobie internetów można sobie dokładnie wszystko obejrzeć, ale no, jakoś mnie to nie interesowało wcześniej. Teraz? Kto wie, może jeszcze na stare lata zamienię się w wilka morskiego...? ;) Czytało mi się jednak te wszystkie wątki bardzo dobrze, nie czułam specjalnego dysonansu. Wręcz przeciwnie, fajnie, że część akcji dzieje się na morzach i oceanach, a część na lądzie - dawało to możliwość oddechu, zdystansowania się na chwilę od danych wydarzeń, by zagłębić się w nieco inne rejony, poznać świat.
No właśnie, świat. Wczesnorenesansowy, późnośredniowieczny - tak bym to odniosła, choć momentami miałam wrażenie, że muskam nawet późnorenesansowy okres, czy wręcz elżbietański. Czy mi to przeszkadzało? Nie. Wzorowany na naszej starej, dobrej Europie, zarysowany jest ciekawie, i choć momentami brakowało mi jakiś opisów zwyczajów czy kultury, albo co skąd wynika i dlaczego - nie było to coś, czego bym wymagała. Ot, po prostu smaczki, różnego rodzaju anegdotki wplecione w świat. Tak, jak przy cyganach - napomknięcie, że ich nie lubią, że uważa się, że porywają dzieci i psują mleko. Fajny smaczek kulturowy. Ale nic, czego nie odczuwałabym w wyraźnym niedostatku. Ot, zwróciłam uwagę, że momentami mi tego brakuje.
Bohaterowie... ci główni, pierwszoplanowi, zarysowani są bardzo fajnie. Faktycznie, odczuć można było ich charaktery, motywacje, potrzeby i pragnienia. Przynajmniej ci pierwszoplanowi. Troszkę dla mnie kulała kreacja postaci drugoplanowych, miałam wrażenie, że są raczej wypełniaczami tła, niż coś wnoszą - choćby marynarze na "Ametyście" - niby wiem, że są, niby czasem się pojawiają, ale zwykle są tylko zapchajdziurą. Pojawiają się na chwilę, by zaraz zniknąć. Brakowało mi ich czasem. Nie jest to wada, ale... Mniejsza. Załogę "Ametysta" pokochałam z miejsca, i szczerze im kibicowałam. Zwłaszcza królikowi - ale jego po prostu nie da się nie lubić. Kapitana też pokochałam i szczerą łezkę uroniłam. Całościowo - bohaterowie są przedstawieni bardzo fajnie, namacalnie, z wadami i zaletami. Mamy wyjaśnienia ich zachowań, motywacje - a to się ceni!
Całościowo książka jest świetna. lekka, wciągająca, przyjemna, z nutą sekretu i grozy. Takich właśnie książek oczekuję - i je otrzymuję. Z żywymi postaciami, z bardzo poprawnie, wręcz świetnie napisaną historią, z doświadczeniem i wiedzą autora, którą pojawia się na kartach powieści, ale nie przytłacza. I z zakończeniem, które sprawia, że koniecznie chcę sięgnąć po kolejny tom! Jedynym minusem na tej iście ametystowej, lśniącej powierzchni - to kilka literówek, ale to raczej błąd korekty, tudzież druku, niż cokolwiek innego. Ale no, nie okłamujmy się. Nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła, prawda? No właśnie ;)
Nie mniej, bierzcie i czytajcie, bowiem to bardzo dobra książka jest!
_________________________________________________________________________________
Podsumowując: książka Czarka czekała na swą kolej i się doczekała, a ja jestem zachwycona! Dlatego, nie czekajcie, nie obawiajcie się, że przytłoczy was bezkres oceanu. Sięgajcie po kieliszeczek wybornego rumu i śledźcie, z której strony wieje wiatr, by wypchnąć żagle wyobraźni! Bo to solidny kawałek marynistycznego fantasy, które nie da wam łatwo o sobie zapomnieć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz