KiB w sieci

środa, 18 września 2024

76/2024 - Robert M. Wegner, Północ - Południe


Gwiazdek: 8

AutorRobert M. Wegner
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Powergraph
Data polskiego wydania: 07 marca 2012
Data oryginalnego wydania: -
Cykl / seria: Opowieści z meekhańskiego pogranicza (tom 1)
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 571
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: twarda
ISBN: 9788361187448
Język: polski
Cena z okładki: 44,90 zł
Tytuł oryginalny: -

Kliknij, by wrócić do strony głównej

A gdzie ja byłam i co robiłam, że tak późno trafiłam na Meekhan? No gdzie? Ja nie wiem, ale gdzieś w głębokiej i czarnej... odległości. Na szczęście, jak zawsze niezawodna, cudowna i wspaniała discordowa ekipa z Fantastycznej Karczmy mnie przekonała, że mam sięgać. Sięgnęłam. I się dosłownie zakochałam. Oto leniwe, ciężkie fantasy, którego nie oczekiwałam, ale które dostałam i które wypełniło sporą lukę w moich potrzebach właśnie tego gatunku. Brudno, ciężko, krwawo, nieprzyjemnie, ale z uśmiechem i historiami, które przerywałam z krwawiącym sercem, bo musiałam iść do pracy...

_________________________________________________________

Podział na dwie części, północ i południe - pozwala wprowadzić się w świat Meekhanu całkiem bezboleśnie. Oczywiście, nie wszystkim będzie się to podobać, ale ja - byłam zachwycona. Jak to ja. 

Północ. Surowa kraina, w której tylko topór i skała wyznaczają granicę. Ona i góralski honor, bo któż jak nie góral poradzi sobie w niegościnnej, surowej krainie, mierząc się z aherami, barbarzyńcami i bogowie wiedzą, czym jeszcze? Wie o tym też Szósta Kompania, losy której obserwujemy - kompania żołnierzy równie surowych, co kraina, w której przyszło im żyć. Porucznik Kenneth, dziesiętnik Velergorf, Andan, Wilk... mężczyźni silni, twardzi, którzy widzieli już wiele, przeżyli sporo, i sa w stanie zdziałać jeszcze więcej, by bronić swojego kraju. Zimna, surowa kraina, która nie dzieli się chętnie swoimi sekretami. Surowa, szamańska magia, rasy, którym bliżej do demonów i koszmarów niż ludzi - a między nimi właśnie Szósta Kompania, rzucona i zmuszona do działań. Krótkie format opowiadań pozwolił mi się zanurzyć w świat wykreowany przez autora z niekłamaną radością.

Największą przyjemność - ale i chyba szarpanie serca - znalazłam w opowiadaniu "Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami". Rewelacyjna historia, snuta ustami Velergorfa, urywana w najbardziej ciekawych momentach - porwała mnie od początku do końca walki z koczownikami. Ojejku, tak, więcej tak prowadzonych opowieści proszę! Serio, to jedna z lepszych historii. Pod koniec tego opowiadania serio, czułam jakiś rodzaj wzruszenia, i absolutnie "byłam wszystkimi meekhańczykami" - mocno, solidnie poprowadzona akcja, nie biorąca jeńców. "Szkarłat na płaszczu" również przypadł mi do gustu - choć spodziewałam się zupełnie czegoś innego, sposób prowadzenia narracji sprawił, że parsknęłam i pokręciłam głową, z entuzjazmem śledząc losy całej zgrai. Ogólnie, czerpałam, czytając opowiadania Północy, sporą przyjemność. Spójnie prowadzone historie, wynikające jedna z drugiej, mocne, brutalne, dobre. Podsumowaniem było doskonałe "Krew naszych ojców" wskazująca, jak bardzo autor postawił na obcą, dziwną magię - system magiczny tu jest zdecydowanie na plus, a szamańskie postacie, jakie się pojawiają, są niepokojące, dziwne. Nie mniej, czerpałam nielichą przyjemność z poznawania tego świata, bawiłam się przednio.

A potem pojawia się Południe. Południe z pustynnym klimatem i światem, który jest diametralnie inny od Północy. Yatech, zamaskowany i świetnie wyszkolony młody wojownik kierujący się kodeksem moralnym swego klanu zostaje przyjęty na służbę w domu pewnego kupca. W efekcie splotu wydarzeń musi on uciekać, porzucić bezpieczny kupiecki dom, nieświadom, że rusza za nim zrozpaczony ojciec... Ciężko mi powiedzieć cokolwiek o tych opowiadaniach - niby są, niby interesujące, niby pozwalają poznać świat, ale nie przyciągały, nie wciągały aż tak bardzo jak te z Południa. Odnosiłam wrażenie, że czytam dwie różne książki, choć połączone jedną okładką - a jednak, to wciąż to samo. W Południu więcej jest metaforyczności, snucia rozważań odnośnie tego, co było. Ciekawym było poznanie kultury jego plemienia, historii, choć i tak momentami miałam wrażenie, że autor troszkę gubił się w monumentalności swego świata. Na plus działało jednak dwie rzeczy - wątek romansu - i nie dlatego, że jestem kobietą, ale sama idea zasłaniania twarzy. No i w dobie wszechobecnych pornosów to było... odświeżające. No i ostatni rozdział, "Zabij moje wspomnienia" - powiem szczerze, że ta końcówka właśnie, to było to, czego szukałam, czego oczekiwałam, co było tym elementem z Północy. Niebezpiecznie, groźnie, tajemniczo. Szczur, Ogar, wieża, tajemnicze rysunki, magia, której nie sposób zrozumieć... Ahhh, i ta walka! Mlem.

"Północ-Południe" to zdecydowanie świetny kawałek literatury, po który warto sięgnąć. To mocna, brudna, ciężka lektura, po której próżno szukać lekkich i tak popularnych teraz "romantazy" czy wręcz "pornotazy" - i bardzo dobrze! Odświeżająco na swój sposób lekka lektura, przyjemna, wciągająca. Nie dająca się oderwać. Mocne postacie, zarysowane intrygi, świat, który jest przemyślany - czapki z głów! Czegoś takiego się oczekuje, mówiąc o "fantastyce", zwłaszcza współcześnie, gdzie zalewa nas masa absurdalnych głupotek, które nijak mają się do tego, co szukamy. Jasne, widać, że to pierwszy tom, że autor sobie dopiero buduje warsztat, jednak jest w jego stylu pisania coś, co nie daje o sobie zapomnieć, co nie pozwala odpocząć. I to mi się bardzo podoba.

Co do postaci, trudno wybrać mi ulubieńca - wiadomo, serce skłania się mi do Szóstej Kompani, bo Górska Straż to absolutny złodziej uwagi i serca mojego. Mocne, twarde charaktery, twardzi mężczyźni, którym nie obce są żadne strachy i dziwy. Absolutnie ich uwielbiam, i wiem, nie jestem tu obiektywna. Trudno, moja góralska nutka w tym momencie dochodzi do głosu i po prostu szala przechodzi sympatią w tą stronę. Z kolei na Południu.... Ymreth wydawał mi się taki trochę... nijaki. Tylko trochę zarysowany, bardzo powierzchownie, co nie znaczy, że był płaski. Co to, to nie. Miał w sobie pewien urok, pewien sznyt, który - co ciekawe, dawał nadzieję, że poznamy go z tej lepszej strony. I faktycznie, w końcu zaczął pokazywać charakterek, pewien upór. Miło było obserwować jego przemianę wewnętrzną.

Podsumowując, "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ - południe" to kawał solidnej, ciężkiej fantastyki, pełnej momentami realnej brutalności, rozbudowanych wątków walk i intryg, które dopiero się rozwiną. To świat mocny, doskonale rozbudowany, przemyślany. Takie światy się lubi i ceni - niektórzy porównują Meekhan do Malazanu czy Wiecznego Cesarstwa od nieodżałowanego Kresa. Ale czy naprawdę trzeba to porównywać? Choć niewątpliwie coś w tym będzie, to jednak nie widzę jakiś istotnych podobieństw. Za to wiem, że jest to seria, którą można z czystym sercem polecić każdemu, kto szuka mocnej, solidnej fantastyki, pozbawionej głupotek fabularnych. Zdecydowanie warto się zapoznać - i przyznaję, że cieszę się, że przede mną jeszcze 4 tomy, a kolejny jest wciąż w zapowiedzi. Zdążę się nacieszyć monumentalizmem i potęgą.

Bo WSZYSCY JESTEŚMY MEEKHAŃCZYKAMI! 💓

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)


Kliknij, by wrócić do strony głównej

1 komentarz:

  1. Nooo wreszcie :) też zdecydowanie za późno się wziąłem za tą serie, obecnie czytam V tom i tak jak Pani, zakochałem się, uważam że jest to chyba najlepsza pozycja z polskiej fantastyki obecnie a na pewno jest w top 3. Pozdrawiam Thalion

    OdpowiedzUsuń