KiB w sieci

sobota, 21 września 2024

80/2024 - Agustina Bazterrica, Wyborny trup


Gwiazdek: 8

AutorAgustina Bazterrica
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Wydawnictwo: Mova
Data polskiego wydania: 11 września 2024
Data oryginalnego wydania: 29 listopada 2017
Cykl / seria: -
Kategoria: horror
Stron: 272
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: twarda
ISBN: 9788383714295
Język: polski
Cena z okładki: 44,99 zł
Tytuł oryginalny: Cadáver exquisito

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Z "Wybornym trupem" spotkałam się po raz pierwszy już w 2021 roku - i już wówczas zrobiła na mnie ta książka piorunujące wrażenie. Dlatego bardzo ucieszyłam się na wznowienie. Uprzedzam - to NIE JEST LEKTURA DLA OSÓB O SŁABYCH NERWACH - to książka bardzo mocna, brutalna, i dosłownie, wybijająca z rytmu. Nieoczywista, antyutopijna, nierzeczywista, obrzydliwa. To niemalże faktycznie horror. Tragedia, strata, okrucieństwo i przemoc nad zwierzętami (oj tak, jest tu taki motyw). UWAGA. JEST BRUTALNIE, KRWAWO, NIEPRZYJEMNIE. CZYTACIE DALEJ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. A jednocześnie błysk nadziei... Cóż. Jesteście gotowi na "specjalność zakładu"? Jeśli tak, to zapraszam. Tych o wrażliwszych żołądkach upraszam o niezabieranie z sobą niczego do jedzenia.

_________________________________________________________

Przyszłość. Wcale nie tak odległa, ale jednak. Tajemnicza choroba sprawia, że ludzkość musi wybić zwierzęta. Wszystkie. Te domowe i te dzikie, te hodowlane również. To potężna tragedia, z którą wielu nie może się pogodzić - wielu cierpi na depresję, wielu umiera. Wielu umiera też właśnie przez ową dziwną, odzwierzęcą chorobę. I wówczas ludzkość staje przed problemem - nie mamy mięsa. Co zrobić? Początkowo są to pojedyncze sytuacje. Kanibalizm w końcu jest zakazany, jest zły, to przestępstwo. Ale w końcu staje się czymś normalnym. Początkowo ludzie wstydliwie do niego podchodzą. W Argentynie, bo tam dzieje się akcja, do sklepów mięsnych zamiast po wołowinę służące z bogatych domów przychodzą najpierw ze wstydem, potem już normalnie. Ludzie się przyzwyczajają. Świat się przyzwyczaja, że nie ma zwierząt, że nie je się świń i krów, królików i osłów, i czego jeszcze nie, tylko "mięso specjalne" - bo tak teraz nazywa się to, co podaje się na obiad jako kotlety, schabowe, cynaderki... Naszym przewodnikiem po upalnym, argentyńskim i nienazwanym mieście jest Marcos, pracownik ubojni, zajmujący już wyższe miejsce w hierarchii. Pamiętający dawny, zdrowy świat. Skrzywdzony przez los - stracił dziecko, odeszła od niego żona. Nie widzi sensu w świecie, w którym mięso specjalne jest wszystkim, jego ojciec wymaga całodobowej opieki, a jego młodsza siostra udaje, że ten świat jest wspaniały. Z trudem godzi się z tym, co widzi, oprowadzając nas po swoim świecie. Po ubojni, gdzie z zimną, wręcz chirurgiczną precyzją opisuje kolejne etapy rozbioru mięsa. Pokazuje różnice między PCP - Pierwszym Czystym Przychowem, tym MIĘSEM SPECJALNYM, z najwyżeszej półki, a późniejszymi, modyfikowanymi genetycznie partiami mięsa. Wędrujemy z nim do zoo, spotykamy zdziczałe psy, tęsknimy za dawnymi czasami, obserwujemy kandydatów do ubojni, dostajemy naszą własną PCP do Prywatnej Hodowli... Aż w końcu dochodzimy do wniosku, że "miała zbyt ludzkie spojrzenie". 

Brrrr.

Książkę pochłonęłam "na raz". Napisana bowiem jest krótkimi, szybkimi rozdziałami, i wcale nie przeszkadzał mi czas teraźniejszy. Wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że to ja wcielam się w skórę głównego bohatera, to ja jestem nim. To ja jestem pozbawiona nadziei, wpadam w depresję z powodu tego świata, swego ojca, swej siostry, braku zwierząt, otrzymania PCP... Przytłaczająca wizja, opisana przez panią Bazterricę (dobrze odmieniam jej nazwisko?) jest tak bardzo antyutopijna, ale jednocześnie tak realistyczna, jak tylko możliwe. To niezwykła książka, skłaniająca do refleksji, do przemyślenia sobie wielu spraw - i nie, nie chodzi mi o jedzenie mięsa. Chodzi mi o traktowanie ogólnie wzajemnie, siebie, ludzi, zwierząt... Wątek ze zwierzętami był tu straszliwy, a ponieważ moje serce pozostaje zawsze czułe na ich tragedię, pozwolicie, że pominę ten fakt - na samo wspomnienie wątku szczeniaków i złośliwej bandy w zoo, chce mi się płakać.

Właśnie, zwierzęta. Jakże przerażającą jest myśl, że w obliczu katastrofy, ta antyutopijna wizja może stać się prawdą. Ciasne klatki, bezduszne traktowanie, polowania - o tym za chwilę. Mocnym elementem książki jest opis pracy ubojni. To nie jest coś, co osoby o słabych nerwach albo wyobraźni mogą znieść. Serio. Mamy tu dosłownie opis rozbioru tuszy mięsnej - ale zamiast tego, co dziś rozumiemy jako tuszę - mamy po prostu człowieka. Opis jest piorunujący i bardzo, ale to bardzo szczegółowy, i na nic tu fakt, że akurat oprowadza się dwóch kandydatów do pracy w ubojni i jeden z nich co chwila potrzebuje przerwy. Równie przerażającym jest fakt trzymania takich "tusz" w domu i używania "chińskiej sztuki tysiąca cięć"... mam kontynuować? 😰 Brrrr.

Autorka obnaża tu ludzką hipokryzję, potrzebę zaspokojenia własnych krwawych fantazji i żądz. Tak, hipokryzka, kiedy obserwujemy rozmowę przy kolacji po polowaniu. Oj tak ta wizja polowania bbyła po prostu przerażająca, ale trzeba mieć świadomość, że na świecie istnieją takie osoby, że autorka nie wzięła sobie tego z powietrza, no i Kościół Oddania Własnego Ciała... Albo Jasmine... Masa wątków, która sprowadza się do jednego - jesteśmy zwierzętami. Po prostu. Aż do zaskakującego finału, który tylko podkreśla, że w każdym z nas, kiedy sytuacja nas zmusi, jest zwierzęciem.

Co do postaci, ciężko powiedzieć. Widziane oczyma Marco, po prostu są. jego ojciec, smutny i złamany, siostra zajęta własną karierą i udawaniem lepszej niż jest, właścicielka sklepu mięsnego zimna i wyrachowana, kierownik unikający... każda ze spotkanych postaci ma jakąś wadę, coś, co nam przeszkadza. Tylko Jasmine, nasza PCP Hodowlana jest... nasza. Do czasu. 

Duże oklaski dla tłumaczki - zrobiła kawał roboty, wyjaśniając pewne elementy właściwe dla Argentyny i krajów ościennych. Oddała ducha tego świata, ten zimny, ponury, antyutopijny świat, sterylny i okrutny. Oraz oklaski dla twórców okładki - ona jest po prostu świetna. Przyciąga uwagę, frapuje, fascynuje szczegółem anatomicznym, tym ugryzieniem, odciskiem szczęki... wow! 

W całokształcie, "Wyborny trup" to książka bardzo, bardzo mocna. Poruszająca wiele tematów, wiele kwestii. Człowieczeństwa, humanitaryzmu, społeczeństwa. Zachowania w obliczu katastrofy. Ale i niosąca pewną... nadzieję. Dziwaczną, chorą, wykrzywioną, ale jednak - w końcu nasz bohater i jego żona w końcu dostają swoje upragnione dziecko, ale jakim kosztem? Kosztem "zbyt ludzkiego spojrzenia". I może tak to tu zostawię - ku przestrodze i przemyśleniu. To "zbyt ludzkie spojrzenie"...


A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)


Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz