KiB w sieci

niedziela, 16 czerwca 2024

45/2024 / Robert Anthony Salvatore, Mroczne Oblężenie

Gwiazdek: 8

AutorRobert Anthony Salvatore
Tłumaczenie: Piotr Kucharski
Wydawnictwo: ISA
Data polskiego wydania: 2008
Data oryginalnego wydania: 2001
Cykl / seria: Legenda Drizzta (tom 9) / Forgotten Realms
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 350
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 9788374181617
Język: polski
Cena z okładki: 29,90 zł
Tytuł oryginalny: Siege of Darkness

Kliknij, by wrócić do strony głównej

I oto Drizzt, na którego czekaliśmy, którego oczekiwaliśmy i którego, po bardzo słabej "bezgwiezdnej nocy" nie mieliśmy nadziei dostać! Ale dostaliśmy i to w wydaniu takim, że wchłonęłam ten tom w dosłownie jedno popołudnie, na przemian płacząc ze śmiechu i kręcąc głową z niedowierzania. O tak, o taką fantastykę ja walczyłam! I z taką właśnie książką bawiłam się przednio, bo był i świetny humor (Piotrze, już tu czapka z głowy za to, jak pewne rzeczy przetłumaczyłeś!) i przygoda i akcja - więc wszystko to, co pokochałam pierwotnie w tych książkach. I znów to dostałam! O tak! Dziś bez spojlerów. I króciutko.

_________________________________________________________

Świat trzęsie się w posadach. Lolth przyjmując postać avatara, wkracza do świata swych wyznawców, siejąc chaos. Ona już wie, że nadchodzi Czas Kłopotów, czas, kiedy Splot ulegnie destrukcji i zrodzi się na nowo, a bogowie będą chodzić pomiędzy śmiertelnikami. Nie przeszkadza jej jednak to snuć swych mrocznych planów. Zachęca swych wyznawców do działania. Sprzymierza się z demonami. Czy to przyniesie zyski, czy stratę? Jednocześnie zaś w Mithrillowej Hali trwają przygotowania do drowiej inwazji - wszyscy wiedzą, że Drizzt, uciekając z Podmroku, pociągnie za sobą zemstę pobratymców. Wszyscy są jednak zdeterminowani, gotowi walczyć o swoje przekonania. Drizzt, Catt-brie, Regis i Bruenor mają jednak sprzymierzeńców i przyjaciół na całych Srebrnych Marchiach - nie zostaną osamotnieni w chwili najwyższej próby. I choć gdzieś w tym wszystkim wciąż rozbrzmiewa żałoba po śmierci Wulfgara, wszyscy żyją i muszą iść dalej do przodu, bez względu na to, co było. Żal przekuwają w siłę, bo wojna o Mithrillową Halę będzie kosztować bardzo wiele...

Ten tom jest szybki, intensywny, wracający na stare, dobre tory przygód Drizzta. Nie ma czasu na odpoczynek, nie ma czasu na zastanawianie się. To jest to, co lubię, czego mi strasznie brakowało wcześniej - tu nie ma już gadaniny i knucia, siedzenia na dupkach. Jest aktywnie, jest zabawnie - krasnoludy z pedałami zamiast nóg czy wątek oczu zawieszonych w przestrzeni po prostu bawił mnie do łez. Jest też niezręcznie, niebezpiecznie - przeklęte miecze zdecydowanie próbują swych sił, a Czas Kłopotów zupełnie zaburza działanie magii. Nasi bohaterowie muszą sobie więc radzić zupełnie inaczej, niż wcześniej, muszą korzystać z nowych sposobów i opcji. Jest niebezpiecznie. Groźba wojny wisi nad głową, dyszy w karki. Matka opiekunka Baenre rośnie w siłę, by prowadzić drowy na Powierzchnię, by zmieść wszelkie światło. Nie cofnie się przed niczym, a wszelkich wrogów będzie eliminowała brutalnie, byle tylko jej sen o potędze został zrealizowany... z błogosławieństwem samej wszak Pajęczej Królowej. Co może iść więc nie tak? Oj... wiele! 

Dzieje się, bardzo wiele się dzieje. Przyznaję, że nie mogłam doczekać się walk, wątek wędrówki po Podmroku mnie nudził - sam opis bitwy o dziedzictwo krasnoludów było miodem na moje serduszko. Podzielenie historii na kilka różnych frakcji, nie tylko pośród przyjaciół, ale i wśród drowów, było świetnym zabiegiem, pozwalającym obserwować, jak pewne rzeczy i sojusze budują się i upadają. I cóż to były za upadki! Doprawdy, fascynujące. No i sama walka o krasnoludzkie królestwo, cóż to była za uczta dla czytelnika. Niepokojąco, groźnie, straszliwie... no i szałojownicy, absolutnie cudowna klasa wojowników, która wprowadziła całkiem sporo śmiechu na karty powieści. Fajnie było też obserwować Jarlaxle'a - jego motywacje i decyzje były równie interesujące, jak motywy synów domu Baenre, by robić, co robili. No i gnomy głębinowe! Ojej, ich wątek... No ojej! 

Czyta się bardzo lekko, bardzo przyjemnie - wyraźnie czuć, że coś się zmieniło, jest ta lekkość zarówno tłumaczenia - po raz kolejny, Piotrze, wielkie oklaski za ten tom, absolutnie rewelacyjna robota z ilością humoru, jaką tu udało się wcisnąć, z opisami czy walk, czy emocji postaci. Absolutnie, genialna robota! Czy ja już mówiłam, że uwielbiam Twoje tłumaczenia (dobra, prawie wszystkie, ale no, uznajmy, że po prostu nie wszystkie książki mają polot...😅)? Nie? No to mówię ;)

Dużym plusem w końcu nie jest pan "Nikt mnie nie kocha" Drizzt. Wziął się w garść, spiął poślady, choć wątek wyznawania miłości był trochę kulejący. Nie mniej, w końcu wrócił drow, którego znam i lubię! Motywacje zresztą wszystkich postaci w końcu stały się całkiem klarowne, ich działania wciągały i intrygowały.

"Mroczne oblężenie" to kawałek świetnej fantastyki z uniwersum Forgotten Realms obrazujący, może tylko ciut, ale jednak, Czas Kłopotów, czyli wojnę pomiędzy bogami, utratę magii, a może raczej jej zmiany w Zapomnianych Krainach. To tom, który stanowi poważny wstęp do kolejnych historii z tego uniwersum, pozwala odnieść się w czasie i zrozumieć pewne wydarzenia. Jednocześnie zaś swoją lekkością i humorem, a także szybkością nie daje się nudzić czytelnikowi, porywa go z sobą i sprawia, że wręcz widzimy okrutne walki, krwawe i pozbawione litości, jesteśmy niemymi świadkami spisków i knowań... O tak. To jeden z TYCH tomów, które zostawiają czytelnika z satysfakcją i poczuciem dobrze spędzonego czasu, a jednocześnie obiecują znacznie, znacznie więcej w kolejnych historiach z tego uniwersum...


A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)


Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz