niedziela, 24 listopada 2024

101/2024 - Matthew Colville, Matthew Mercer i inni, Critical Role: Vox Machina Początek #1

Gwiazdek: 8

AutorMatthew Colville, Matthew MercerChris NorthropOlivia Samson
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Kboom
Data polskiego wydania: 11 października 2024
Data oryginalnego wydania: 31 maja 2019
Cykl / seria: Critical Role: Vox Machina PL (tom 1)
Kategoria: komiksy
Stron: 168
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 9788396808226
Język: polski
Cena z okładki: 69 zł
Tytuł oryginalny: Critical Role: Vox Machina Origins Volume 1


Ależ to było dobre! Ależ to było udane! Ależ się obśmiałam! Tak, proszę państwa, przed Wami legendarna Vox Machina, jej początki, historia, której serial na Amazon Prime Video nie opowiedziano - a którą znają osoby, które śledziły Critical Role na YT. Mamy tu wszystko: humor, akcję, więcej humoru, wyjaśnienie pewnych zachowań, jeszcze więcej humoru... I szanowni państwo, to było to, czego potrzebowałam. Humor, akcja, postacie, za którymi tęskniłam, jeszcze więcej humoru, akcja, i dużo akcji, porządny scenariusz i postacie, które po prostu podbiły serduszko jeszcze w czasach, kiedy ich livestreamy oglądały dziesiątki geeków i nikt nie sądził, że pojawi się serial animowany, który podbije kolejne miliony serc. A ja z wręcz dziecięcą radością zanurzyłam się w ten świetnie mi znany świat, i cóż mogę powiedzieć... Przed wyruszeniem w drużynę zbierzmy drogę! ;) Zapraszam!

_________________________________________________________

Cała akcja rozgrywa się w Stilben i okolicznych bagnach, które przesiąknięte są klątwą. Bliźnięta Vex i Vax są świadkami dość brutalnego "pozbycia się" noworodka, uznanego za przeklęte, zdążą wdać się w małą potyczkę i poznać Ky'leth - tą początkowo pod postacią... wiewiórki. Już widać pierwszą chemię między postaciami! Potem poznajemy Groga i Scanlana wraz z ich drużyną - powiem tak, połączenie barda z barbarzyńcą to było to! Uzupełniali się idealnie, a ich rozmowa ze smokowcem Tiberiusem doprowadziła mnie do łez ze śmiechu, ale nie tylko ona. Ten duet to absolutna jazda bez trzymanki humoru! 

Z kadru na kadr, poznajemy kolejne postacie, dowiadujemy się o historii coraz więcej. Nie ma tu wiele narracji, jest raczej płynne opowiadanie zachowań postaci, wyjaśnienia ich działań, ale - to mi gra, to tu pasuje! Kadry są duże, wyraźne, stron jest sporo, ale dzięki temu historia ma okazję się kleić i doskonale zazębiać, pokazując, że choć skomplikowana - bo nie okłamujmy się, scenariusze pisane przez Matthew Mercer, twórcę Critical Role. I to serio, wszystko tu gra, wszystko się tu klei, cała historia ma rączki i nóżki. Od nieufnych bliźniąt, które wcale takie nieufne nie są (i wyjaśnia się ich umiejętności całkiem szybciutko), które nie chcą, ale jednak zmuszone chwilą muszą współpracować z całą ekipą, przez cała ekipę, która, choć nie zna się i sobie nie ufa, zgrywa się całkiem nieźle. Bliźnięta to jednak bliźnięta (Vex'alia to moja absolutna idolka!) i wyraźnie czuć ich ducha w tym komiksie, to, jak stawiają na swoje, i poniekąd są katalizatorem wydarzeń. Całość oczywiście łączy się w jedną, wielką kampanię, która to tu, to tam, podgryza naszych bohaterów i nie daje im zapomnieć o sobie.

Jest szybko, jest intensywnie, jest z humorem, ale i jest brutalnie. Tak. Jest brutalnie i nie należy o tym zapominać, że to komiks pełen krwi, śmierci i dość... wulgarnego humoru (portki w dół!), ale... to działa. To tu działa! To jest to, czego oczekiwałam, czego chciałam, i co dostałam. Bo Critical Role to nie ugrzeczniona bajeczka dla fanów RPG, tylko momentami bardzo krwawa jatka. Ale to właśnie jest to, to jest ten element zabawy, poza humorem, często sprośnym, wulgarnym i często wręcz podwórkowym, taka odskocznia. Nie zrozumie tego nikt, kto nie grał w D&D, kto nie zna RPG, kto nie potrafi zrozumieć, ile frajdy daje wcielenie się w wymyślony charakter, postać i po prostu opowiadanie jego historii... Albo śledzenie jego losów, jak właśnie w przypadku Vox Machiny (czy całego Critical Role). 

W ogóle, fabuła jest - no co tu kryć - mniamuśna choć prosta jak budowa cepa. Mamy grupki wykolejeńców, istoty, które kierują się różnymi kodeksami moralnymi, które wrzucono w rozwiązanie jednego problemu - zatrutych bagien. Ekipy znają się wcześniej, ale muszą z sobą współpracować. Nie znają się, nie potrafią dogadać, ale jednak współpracują i wychodzi im to. Jest, proszę państwa, chemia między postaciami! Wyraźnie widać, że twórcy scenariusza postarali się, by oryginalna historia grała, by miała rączki i nóżki. Że ma sens, scenariusz, i nie potrzebujemy się głowić, co i jak, co skąd wynika, jak choćby w nieszczęsnym "Zaćmionym życzeniu". Cała historia jest bardzo spójna i logiczna i przede wszystkim, co podkreślam znów, okraszona dawką humoru.

Kadry są... ciemne. Duże, ale w większości dość ciemne, w dodatku kreska nie zachwyca. Daleko jej do tego, do czego przyzwyczaił nas Amazon, ba! nawet to, co na okładce widać, nijak ma się do środka. Kreska jest po prostu brzydka, ale dynamiczna, i dzięki temu się świetnie broni. Przyznaję, że ma swój urok, że jest na swój sposób bardzo oryginalna, a dobór kolorów tylko podkreśla ponurość sytuacji, w jakiej wszyscy się znaleźli. No a przede wszystkim - w kadrach dzieje się sporo, mimika jest bardzo żywa, postacie w tle są faktycznie "żywe" i zmieniają swoje położenie, czujemy, że świat jest zamieszkały i gwarny a nie statyczny i nijaki. To mi się tu mimo wszystko bardzo podobało. To jest duży plus i serio się broni, choć Scanlan na okładce jest stanowczo za przystojny jak na gnoma... ;) A, i fajnym smaczkiem, takim plusem dla graczy, są czasem kadry samej planszy RPG, dla niewtajemniczonych - takie kwadraciki, na których zaznaczony jest teren gry i umiejscowienie postaci. Kurcze. Ale to się świetnie wpasowało!

Postacie. Ach, postacie! Poza faktem, że musiałam przyzwyczaić się do nieco innych ich wyglądów niż w kreskówce - zachowały dokładnie wszystko to, co w nich kocham. Vex to cyniczna i wycofana łowczyni i moja absolutna idolka z jej chrapliwym głosem i przeszłością, Vax to pewny swego zabójca. Scanlan jest bardem, który ma odpowiedź na wszystko, Ky'leth to naiwna druidka wierząca w każdego, zaś Grog... to Grog. Miłość do tej ekipy mam od pierwszego odcinka, kiedy poznałam ich na kanale Critical Role i niestety, tak mi zostało ;)

W całokształcie "Critical Role: Vox Machina Początek. Tom 1" to świetne uzupełnienie serii, którą wielu fanów zna i kocha, doskonałe wypełnienie luki dla tych, którzy znają tylko serial, a ci, co jak ja, spędzali godziny na YT, oglądając ich livestreamy - to po prostu dodatkowy smaczek do kultowych postaci, które na zawsze zostaną w serduszkach dziesiątek tysięcy fanów, będąc po prostu ikonami. Uprzedzam jednak - to komiks dla fanów od fanów. Osoby z zewnątrz, nie znające uniwersum mogą być przytłoczone... albo po prostu poczują zew, by poznać świat... i tyle ich będzie. Wsiąkną.

Jak ja. Bo Vox Machina to Vox Machina. Na zawsze w serduszku, jak i D&D, na bazie którego powstała 💓

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz