niedziela, 10 listopada 2024

94/2024 - Lynn Abbey, Philip Athans i inni - Krainy Głębin. Groźba z morza


Gwiazdek: 7

AutorLynn Abbey, Philip AthansElaine Cunningham, Troy Denning, Clayton Emery, Ed Greenwood, Mel Odom
Tłumaczenie: Olga Zawadzka
Wydawnictwo: ISA
Data polskiego wydania: 2002
Data oryginalnego wydania: 2000
Cykl / seria: Groźba z morza (tom 3) / Forgotten Realms
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 302
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 8388916394
Język: polski
Cena z okładki: 19,90 zł
Tytuł oryginalny: Realms Of The Deep: The Threat From The Sea

Kliknij, by wrócić do strony głównej

W Roku Rękawicy, 1369 według Rachuby Dolin, Fâerun znalazł się w zagrożeniu, którego się nie spodziewał. Mieszkańcy mórz stanęli do walki z mieszkańcami lądów, Wybrzeże Mieczy - Waterdeep, Wrota Baldura i inne miasta położone na tym niezwykłym odcinku cywilizowanego świata stanęły w obliczu katastrofy. Nikt nie był bezpieczny... bowiem armie zła powstają...Tak przynajmniej zaczyna się ta konkretna antologia, poświęcona Krainie Głebin i wydarzeniom, które opisane są właśnie w trylogii "Groźby z Morza". Jak wyszło? Zapraszam do zapoznania się z moim zdaniem ;)

_________________________________________________________

Dwanaście opowiadań dotyczących zagrożenia z morza. Jedne bardzo dobre, inne dość przeciętne, ale tego właśnie spodziewałam się po tym zbiorze, choć przyznaję, że z dawką obaw. Bo jednak opowieści o morskim ludzie (mam na myśli wszystkich mieszkańców mórz) są jednak mniej lub bardziej podchwytliwe. I faktycznie, niektóre opowiadania rewelacyjnie rozwijały wątki, inne zaś wydawały się pisane na szybko i na kolanie. A oto, co dostajemy:

"Trudne wybory" - Lynn Abbey, to opowiadanie zaskakujące wydarzeniami w Waterdeep i jego podmorskim życiem. Tu poznajemy jednego z przedstawicieli społeczności sahuaginów, choć nie należącego do wyraźnie rybiego ludu. To malenti, czyli przypominający morskiego elfa członek społeczności tych złych istot. Niespotykanie znajdując przyjaźń, musi wybierać między lojalnością do własnego ludu a wartościami, jakie poznał, żyjąc w podmorskich lokacjach Waterdeep.

"Ogień jest ogniem" - Elaine Cunningham dała popis swych umiejętności kreacji świata, i chwała jej za to, bo bardzo lubię jej pióro. Znów akcja dzieje się w Waterdeep, tym razem jednak w porcie. Uczeń Khelbena Czarnokija stara się udowodnić swą odwagę. Udowadnia ją, ale w ostatecznym rozrachunku koszt jest bardzo wysoki...

"Posłaniec do Seros" - Peter Archer wykreował absolutnie najlepsze ze wszystkich opowiadań w tym zbiorze. Tytuowy posłaniec, przedstawiciel morskiego ludu, musi dostać się do Seros, na wpół legendarnego miejsca dla jego ludu w Morzu Spadających Gwiazd, by przekazać informację o nadciągającym zagrożeniu. Kiedy na jego drodze jednak pojawia się mała dziewczynka, misja okazuje się być bardziej skomplikowana i trudna, niż przypuszczał...

"Miejsce, w którym straże pochrapują na posterunku" - czy się to komuś podoba czy nie, Ed Greenwood ma w moim serduszku bardzo specjalne miejsce za wykreowanie Forgotten Realms. Tu liczyłam na naprawdę solidne opowiadanie i się nie przejechałam, choć finał z dziewczyną w tle był trochę na siłę. W zapomnianej przez bogów wyspie, gdzie rządzą piraci, uczeń czarodzieja bardziej poświęca się figlom, niż pracy. Ale to właśnie jego figle uratują zamek przed atakami sahuginów... 

"Przegrana sprawa" - Richarda Lee Byersa to opowieść o posterunku milicji, który otrzymuje nowego dowodzącego. Zadufany w sobie rycerz dopiero w trakcie walki z opętanymi kraboludźmi przekonuje się, że charyzma to nie wszystko - czasem potrzeba odwagi i poświęcenia, by zdobyć uznanie w oczach innych.

"Wykute w ogniu" - tu z kolei Clayton Emery zabiera nas na pokład pirackiego statku dowodzonego przez Lwie Serce. Nieoczekiwanie sprzymierzone siły z kapitan marynarki napadanego statku pokażą, że w walce z morskimi diabłami przydają się nie tylko magiczne sztuczki, ale i serce wykute w ogniu...

"Ten, który pływa z Sekolahem" - no tu to dostaliśmy prawdziwy, potężny spojler, więc Mel Odom powinien chyba na grochu klęczeć, albo ja tą konkretną antologię powinnam przeczytać dopiero po "Groźbie z Morza". Z drugiej strony, moje próby chronologicznego układu książek nadal są w powijakach, więc jak ktoś chętny, zapraszam do kontaktu, żeby trochę nad tym zapanować ;)

"Kryształowa rafa" - Troya Denninga to słodko-gorzkie opowiadanie o obronie tytułowej rafy przed zagrożeniem zarówno z morza jak i spod wody. Spokojny, morski olbrzym straci wiele, kiedy postanowi wmieszać się w wojnę, której nie chciał.

"Patrol" - pióra Larrego Hobbsa to chyba najsłabsze ze wszystkich tu opowiadań. Najmłodszy syn znanego bogacza zaciąga się do armii i próbuje udowodnić, co potrafi. Walka z sahuginami wcale nie jest prostym wyczynem.

"Gwiazda Tethyru" - to opowiadanie dziejące się na morzu, na tytułowym statku, dumą królewskiej marynarki. Walka z ludem morza. Szczerze, zupełnie nie wiem, o co w tym opowiadaniu chodziło, napisane było dość chaotycznie, a Merrick postacią, która na tych kilkunastu stronach staje się od zera do bohatera. No nie kupiłam tego. 

"Ostrze Persany" - to opowieść dziejąca się w społeczeństwie syren i trytonów, gdzie główny bohater niekoniecznie chce uczyć się na kapłana swego ludu, zostaje jednak wybrany. Czy się Kerosowi podoba czy nie, bycie wybrańcem oddzieli go od rodziny i przyjaciół i ściągnie na głowę zemstę sahuginów. Tu się akurat bawiłam całkiem nieźle, a złożoność i zależność między obiema rasami była zaskakująco dobrze pokazana.

"Ciemny przypływ nadciąga" to ostatnie i bodaj najsmutniejsze opowiadanie w całokształcie tej antologii. Morgan zapłaci wysoką cenę w zamian za spełnienie swoistego życzenia morskiej elfki... Krótkie i zostawiające olbrzymi niedosyt opowiadanie kończące. Chętnie bym poczytała jego rozwinięcie, dowiedziała się motywów, ale nie ma tak dobrze!

"Groźba z morza. Krainy Głębin" pokazują złożoność nadciągającego konfliktu, próbują wyjaśnić jego genezę, pokazują, jak różnorodne ludy zamieszkują cały Fâerun. I bardzo dobrze, bo w całokształcie tego zbioru bawiłam się nieźle. Dwanaście nazwisk, w większym lub mniejszym stopniu powiązanych z uniwersum Forgotten Realms dało miły przekrój przez wyobrażenie Krain Głębin i tego, co może nas tam czekać, a jednocześnie, pomijając oczywiście, spojlerowe opowiadanie, kilka sugestii na to, jakie istoty zamieszkują podwodny świat. A jest to świat krwawy, brutalny i niezostawiający za sobą jeńców. Jesz albo jesteś zjedzony ;) Autorzy nie mają tu problemu z uśmiercaniem i krzywdzeniem postaci, krew leje się hektolitrami, a wizja bycia zjedzonym jest czymś naturalnym. W końcu, no helloł, jesteśmy na morzu, więc oczywistym jest dokarmić rybkę. Czy tam rybki. Ewentualnie stadko sahuginów...

W większości postacie zarysowane są dobrze, mają swoje momenty, charakterystyczne cechy charakteru albo zachowania, wyglądu. W większości, to działa bardzo sprawnie, choć na przykład w "Patrolu" Riordan, główny bohater, zupełnie mnie do siebie nie przekonał. Po prostu go nie kupiłam, tak samo jak Hylasa i jego wspomnień Furii Thorna. Zadufany w sobie, rozżalony na cały świat, a jednak błyszczący pomysłowością i inteligencją niczym piryt na drodze. No coś tu było nie tak, i po prostu mnie nie przekonał. Za to z olbrzymią ciekawością śledziłam losy malenti i sahuginów, bo nie są oni przedstawiani za często w opowiadaniach, dlatego dobrze było sięgnąć po tą antologię, mimo, że wiem, że trylogia jeszcze poczeka na regale...

Do tłumaczenia nie mam się co przyczepić - zrobione jest dobrze, zdania nie są ani koślawe ani dziwne, więc czytało się mi nieźle. Znalazłam, oczywiście, jedną czy dwie literówki, ale można na to przymknąć oko.

W całokształcie "Groźna z Morza: Krainy Głębin" to zbiór niezłych opowiadań, na których pasjonaci D&D będą bawić się dobrze, jeśli nie oczekują wyjaśnień genezy dokładnej konfliktu i zazębiania się historii. To niezależne od siebie historie, które bazują na wydarzeniach z Roku Rękawicy, ale by dokładnie poznać konflikt, trzeba sięgnąć po trylogię. Jest to jednak zabieg niezły, pozwalający czytelnikowi na zastanowienie się, czy jest gotów poznać okrutne zwyczaje i krwawą walkę o Wybrzeże Mieczy i Morze Spadających Gwiazd, czy też nie. Bo ja z przyjemnością sobie sięgnę i przekonam się, co i jak, i co z pewną malenti, która być może, jeszcze nie jest zgubiona...

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)


Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz