Kocich łapek: 10
czytałam: 2 dni
wydawnictwo: Novae Res
cykl: -
stron: 424
wersja: papierowa/posiadam
wydanie: I (2017)
tytuł oryginalny: -
UWAGA! RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!
"(...)Do tej pory myślałam, że Lola to maska. Taka jak każda inna. Wmawiałam sobie, że po prostu zakładam ją rano i zdejmuję wieczorem. Ale to nieprawda. przesiąkłam nią. Wypaczyłam własną osobowość. Granica między prawdą a kłamstwem bezpowrotnie się zatarła. Bacznie obserwuję moje emocje, myśli, uczucia. Próbuję w ten sposób zebrać wszystko do kupy. Chcę wiedzieć, kim jestem. A jednak im bardziej się na tym skupiam, tym bardziej się gubię. Bo w moim zachowaniu nie ma żadnych reguł. jednego dnia kocham, drugiego nienawidzę.(...)"
Poznajcie Lolę - tak ma na imię, tak ją nazwano. Licealistkę, która za rok będzie w klasie maturalnej. Która ma całe życie przed sobą. W teorii. Lola bowiem jest buntowniczką. Ubiera się na czarno, nie utrzymuje kontaktów z rodziną, a w ośrodku prowadzonym przez zakonnice, do jakiego trafiła, nikt za nią nie przepada, w dodatku szybko pokazano jej, co się tu myśli o próbach uczenia się czegokolwiek. W dodatku ma problem z jednym chłopakiem. Nakręcająca się spirala, która prowadzi do tragedii. Zaskoczona, rozcina sobie żyły, a następnie trafia na oddział psychiatryczny dla młodocianych. Dopiero tam zaczyna się jej bardzo powolna, ostrożna przemiana z zahukanej, zbuntowanej nastolatki w dziewczynę wciąż wycofaną. Ale zupełnie inną od Loli, jaką poznajemy na początku.
"Lola" to książka podejmująca trudny temat, często marginalizowany, uważany za tabu. Sama przez to oscyluje na granicy tabu, na granicy trudności i niezrozumienia. Dlaczego? Autorka, debiutantka - Aleksandra Białczak snuje w cudowny, w jakiś dziwny, irracjonalny wręcz sposób opowieść o nastolatce, której powinęła się noga. Która starała się zwrócić na siebie uwagę osób dorosłych, ale zamiast tego zostaje w wyniku złośliwych działań, wykluczona, zamknięta w miejscu, o jakim normalnie nie myślimy. Szpital psychiatryczny. Bo jak się tnie, to ma coś z głową. Jak anorektyczki, bulimiczki i wszystkie te dzieciaki, które w wyniku braku troski osób dorosłych próbują na siebie zwrócić uwagę w najbardziej drastyczny sposób. Nastolatki wśród swych rówieśników zresztą są równie okrutne - wyszydzają, gnoją, opluwają, prześladują. Coś im się nie podoba - atakują. Sięgnijcie pamięcią do czasów liceum albo i wcześniej, podstawówki, gimnazjum. Byliście oprawcą czy ofiarą? Podejrzewam, że jednym i drugim, choć teraz usilnie wypychacie to z pamięci, a osoby, które prześladowaliście lub was prześladowały - teraz mijacie na ulicy i udajecie, że się nie znacie, albo jesteście znajomymi na Fb. A co w przypadku osób, które są psychicznie słabsze? Które nie potrafią sobie z tym poradzić? Lola jest właśnie taką postacią. Nie poradziła sobie. Ból był jej ucieczką przed światem. Przed chłopakiem, który ją prześladował, który zrobił sobie z niej swoją ofiarę, żywił się jej przerażeniem i nadał jej właśnie to imię: "Lola", które stało się jej maską. Trafiła więc do ośrodka, w którym miano się tym zając, wyleczyć ją.
Dopiero tam Lola zaczyna się otwierać, zaczyna powoli przechodzić wewnętrzną przemianę. Poznaje Czarną, Maćka, a potem Agnieszkę. Jak i masę innych dzieciaków, które podobnie jak ona miały problem z akceptacją w środowisku. Początkowo walczy ze swoją sytuacją, z tym co jest wokół niej. Ale w końcu się poddaje. W wyniku kilku różnych splotów wydarzeń, zawiązanych przyjaźni - Lola zaczyna walczyć. Okazuje się, że nie jest to proste. Nie zamierza się poddać, buntuje się. Ostatecznie... Nie. Nie zdradzę, co się dzieje ostatecznie. Musicie sami się przekonać. Sięgnięcie po tę książkę nie będzie stratą czasu, co to, to nie! Wręcz przeciwnie, dostaniecie świetne, psychologiczne studium pisane z perspektywy pierwszej osoby w czasie teraźniejszym - co dla mnie osobiście było absolutnie genialne, choć zwykle uważam to za zło wcielone, taki sposób pisania - które jest opisane tak... jakby autorka sama to przeszła. Sama opisała swe wspomnienia. Nie wiem, czy to prawda czy fałsz. Wiem, że "Lola" to książka, która mną wstrząsnęła, sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać, a gdy ją skończyłam, miałam chęć znów ją przeczytać. Jeszcze raz przeżywać wszystko to, co przechodziła główna bohaterka. Kibicować jej, rozdrapywać wspomnienia związane z Norbertem, z Maćkiem, Czarną i Agą. Walczyć.
Postaci w "Loli" nie jest wiele. Nie jest nam dane poznać do końca nawet samej głównej bohaterki. Wiemy, że ma jasne włosy i ubiera się na czarno, ale nie znamy jej imienia. Możemy tylko poznać jej wewnętrzny świat, widziany jej oczami i opinie o innych osobach, które automatycznie polubimy lub nie. Bo tak je widzi właśnie Lola. Okazuje się, że ten zabieg jest genialny, absolutnie świetnie się sprawdził. Poznajemy sposób widzenia na świat przerażonej dziewczyny, która nie ma przyjaciół. Która czuje się jak zaszczute zwierzę, a gdy już trafia pomiędzy osoby jej podobne - nie wie, jak się zachować. Bardzo podobało mi się też wspomnienie dzieciaków - zwłaszcza chłopca z autyzmem i rozważania Loli. Poruszające. I zmuszające do myślenia.
Okładka również przypadła mi do gustu. Wręcz ascetyczna, surowa. Daje do myślenia.
Podsumowując - "Lola" to książka, która wstrząsa do głębi, wchodzi w temat tabu bez pardonu, rozprawia się z mitem nieistnienia depresji, poczucia osamotnienia i ostracyzmu wśród nastolatków. Pokazuje, jak niewiele trzeba, by taki młody człowiek stracił nad sobą panowanie, oraz jak tragiczne bywają konsekwencje. Brutalnie, szczerze, bez pardonu rozprawia się z tym, co mogło przytrafić się każdemu z nas. Od środka pokazuje jak niewiele trzeba, by pomóc. Po tę pozycję będę sięgała jeszcze nie raz i polecam ją każdemu, bez względu na zainteresowania. Jeśli szukacie odpowiedzi, w którym momencie "normalność" zamienia się w "szaleństwo" - w "Loli nie znajdziecie odpowiedzi. To pytanie jednak zostanie z was wyciągnięte - i z takim pytaniem zostaniecie. A potem zaczniecie weryfikować pewne kwestie i sposób myślenia.
To macie gwarantowane.
A ja, osobiście. Polecam. Bardzo.
Za możliwość recenzji tej książki. dziękuję wydawnictwu Novae Res.
"Lola" to książka podejmująca trudny temat, często marginalizowany, uważany za tabu. Sama przez to oscyluje na granicy tabu, na granicy trudności i niezrozumienia. Dlaczego? Autorka, debiutantka - Aleksandra Białczak snuje w cudowny, w jakiś dziwny, irracjonalny wręcz sposób opowieść o nastolatce, której powinęła się noga. Która starała się zwrócić na siebie uwagę osób dorosłych, ale zamiast tego zostaje w wyniku złośliwych działań, wykluczona, zamknięta w miejscu, o jakim normalnie nie myślimy. Szpital psychiatryczny. Bo jak się tnie, to ma coś z głową. Jak anorektyczki, bulimiczki i wszystkie te dzieciaki, które w wyniku braku troski osób dorosłych próbują na siebie zwrócić uwagę w najbardziej drastyczny sposób. Nastolatki wśród swych rówieśników zresztą są równie okrutne - wyszydzają, gnoją, opluwają, prześladują. Coś im się nie podoba - atakują. Sięgnijcie pamięcią do czasów liceum albo i wcześniej, podstawówki, gimnazjum. Byliście oprawcą czy ofiarą? Podejrzewam, że jednym i drugim, choć teraz usilnie wypychacie to z pamięci, a osoby, które prześladowaliście lub was prześladowały - teraz mijacie na ulicy i udajecie, że się nie znacie, albo jesteście znajomymi na Fb. A co w przypadku osób, które są psychicznie słabsze? Które nie potrafią sobie z tym poradzić? Lola jest właśnie taką postacią. Nie poradziła sobie. Ból był jej ucieczką przed światem. Przed chłopakiem, który ją prześladował, który zrobił sobie z niej swoją ofiarę, żywił się jej przerażeniem i nadał jej właśnie to imię: "Lola", które stało się jej maską. Trafiła więc do ośrodka, w którym miano się tym zając, wyleczyć ją.
Dopiero tam Lola zaczyna się otwierać, zaczyna powoli przechodzić wewnętrzną przemianę. Poznaje Czarną, Maćka, a potem Agnieszkę. Jak i masę innych dzieciaków, które podobnie jak ona miały problem z akceptacją w środowisku. Początkowo walczy ze swoją sytuacją, z tym co jest wokół niej. Ale w końcu się poddaje. W wyniku kilku różnych splotów wydarzeń, zawiązanych przyjaźni - Lola zaczyna walczyć. Okazuje się, że nie jest to proste. Nie zamierza się poddać, buntuje się. Ostatecznie... Nie. Nie zdradzę, co się dzieje ostatecznie. Musicie sami się przekonać. Sięgnięcie po tę książkę nie będzie stratą czasu, co to, to nie! Wręcz przeciwnie, dostaniecie świetne, psychologiczne studium pisane z perspektywy pierwszej osoby w czasie teraźniejszym - co dla mnie osobiście było absolutnie genialne, choć zwykle uważam to za zło wcielone, taki sposób pisania - które jest opisane tak... jakby autorka sama to przeszła. Sama opisała swe wspomnienia. Nie wiem, czy to prawda czy fałsz. Wiem, że "Lola" to książka, która mną wstrząsnęła, sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać, a gdy ją skończyłam, miałam chęć znów ją przeczytać. Jeszcze raz przeżywać wszystko to, co przechodziła główna bohaterka. Kibicować jej, rozdrapywać wspomnienia związane z Norbertem, z Maćkiem, Czarną i Agą. Walczyć.
Postaci w "Loli" nie jest wiele. Nie jest nam dane poznać do końca nawet samej głównej bohaterki. Wiemy, że ma jasne włosy i ubiera się na czarno, ale nie znamy jej imienia. Możemy tylko poznać jej wewnętrzny świat, widziany jej oczami i opinie o innych osobach, które automatycznie polubimy lub nie. Bo tak je widzi właśnie Lola. Okazuje się, że ten zabieg jest genialny, absolutnie świetnie się sprawdził. Poznajemy sposób widzenia na świat przerażonej dziewczyny, która nie ma przyjaciół. Która czuje się jak zaszczute zwierzę, a gdy już trafia pomiędzy osoby jej podobne - nie wie, jak się zachować. Bardzo podobało mi się też wspomnienie dzieciaków - zwłaszcza chłopca z autyzmem i rozważania Loli. Poruszające. I zmuszające do myślenia.
Okładka również przypadła mi do gustu. Wręcz ascetyczna, surowa. Daje do myślenia.
Podsumowując - "Lola" to książka, która wstrząsa do głębi, wchodzi w temat tabu bez pardonu, rozprawia się z mitem nieistnienia depresji, poczucia osamotnienia i ostracyzmu wśród nastolatków. Pokazuje, jak niewiele trzeba, by taki młody człowiek stracił nad sobą panowanie, oraz jak tragiczne bywają konsekwencje. Brutalnie, szczerze, bez pardonu rozprawia się z tym, co mogło przytrafić się każdemu z nas. Od środka pokazuje jak niewiele trzeba, by pomóc. Po tę pozycję będę sięgała jeszcze nie raz i polecam ją każdemu, bez względu na zainteresowania. Jeśli szukacie odpowiedzi, w którym momencie "normalność" zamienia się w "szaleństwo" - w "Loli nie znajdziecie odpowiedzi. To pytanie jednak zostanie z was wyciągnięte - i z takim pytaniem zostaniecie. A potem zaczniecie weryfikować pewne kwestie i sposób myślenia.
To macie gwarantowane.
A ja, osobiście. Polecam. Bardzo.
Za możliwość recenzji tej książki. dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Poleciłam.
OdpowiedzUsuńSzczerze, recenzja niezwykle udana. Książka wydaje się naprawdę niezwykła, a jeszcze ze względu na bardzo silnie połączoną ze mną "nazwę", rozumiesz ;) postanowiłam obowiązkowo to przeczytać. Czuję, że będzie to dla mnie niezwykła lektura, może taka, która wpłynie i zmieni moje dotychczasowe życie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, lola3934