Kocich łapek: 7
wydawnictwo: Prokop
data wydania: 1997 (data przybliżona)
cykl: -
seria: -
gatunek: Literatura popularnonaukowa
stron: 184
wersja: papierowa/posiadam
oprawa: miękka, lakierowana
ISBN: 8386096365
cena z okładki: -
tytuł oryginalny: Der Jüngste Tag hat längst begonenn
Ci, co mnie znają, doskonale wiedzą, że na punkcie zjawisk paranormalnych, niewytłumaczonych zagadek przeszłości i sekretów antycznych cywilizacji od dawien dawna mam jobla. Nazywam rzecz po imieniu - i dobrze mi z tym. Od lat... chyba dziecięcych zresztą, a przynajmniej okołopodsawówkowych, kiedy już gówniarzem byłam na tyle dużym, że w bibliotece sobie sama wybierałam pozycje do czytania, w moje łapki wpadła pozycja Ericha von Dänikena. I... przepadłam! Jak kamień w wodę. I nie ma sił, jak widzę tylko jakieś jego książki, dostaję drgawek i rozpaczliwie ich potrzebuję na swojej półce... ;)
Mówcie co chcecie, ja go uwielbiam absolutnie. Analizuje, szuka, zbiera i przedstawia to, co normalnie zostaje za zasłoną mgły i skryte głęboko w czeluściach piwnic muzeów nie ukazuje się na widoku. Bo pewne sprawy rodzą zwyczajnie zbyt niepokojące pytania, na które trudno odpowiedzieć. Zresztą, nie trzeba iśc do muzeum - wystarczy poprzeglądać sobie dokładnie zdjęcia z Indii, poczytać święte księgi najważniejszych religii świata (ze zrozumieniem) i zwrócić uwagę na pewne dziwne elementy, które albo uznać można za wpływ wyjątkowo dobrze wchodzącego, antycznego towaru - albo coś, co w tamtych czasach było czymś... hm. Naturalnym. Ale też trzeba pamiętać, że wiele tekstów było fabrykowanych, kolejni pisarze i kopiści dodawali coś od siebie, że w końcu najbardziej absurdalne pomysły wchodzą w kanon tekstów...
STOP! Jak to... kanon tekstów? A co z kamieniami...? Co z rzeźbami...? Tym zajmiemy się w innej książce... ;) "Dzień Sądu..." to raczej analiza tekstów głównie biblijnych, ale też i innych, w których autor dywaguje o naturze aniołów i o tym, co w zasadzie "święte księgi" mają w sobie fantastycznego. I to dosłownie. Ja sama, czytając biblię, często dumałam, ile w tym fantastyki a ile prawdy, i nie będę ukrywać - takie podejście zostało mi po spotkaniach z Dänikenem. Sceptycznie, z dawką zainteresowania, ale i uśmiechu, analizować należy kolejne elementy. W tej jednak konkretnej pozycji autor skupia się własnie na owych tajemniczych bytach, istotach pozaziemskich, "sługach bożych" w wymiarze metafizycznym - anioły i ich pochodne. Analiza jest świetna, pozwala na wyciąganie nie tylko wniosków od autora, ale i daje możliwości, by samemu wyciągać własne wnioski.
I za to uwielbiam Dänikena. Książka pisana luźnym stylem, prostym i łatwym, wciąga od pierwszej strony, ale jednocześnie zmusza czytelnika do wyciągania własnych wniosków. Zadaje pytania, kluczy i zwodzi, ale jednocześnie prowadzi czytelnika ścieżkami, które normalnie nie są przez niego odwiedzane.
Absolutnym plusem były dla mnie wstawki o tym, jak powstają "święte pisma" - wyobraźnia autora w tym momencie dała o sobie znać, jednak, przyznaję, czytałam te fragmenty z przyjemnością! I kto wie, czy tak nie wyglądały początki ksiąg, które teraz uważa się za "święte" (uwaga, nie mam na celu obrażania niczyich uczuć, po prostu robię sobie dywagację, jak mogły ich początki wyglądać)? Dla mnie bomba.
Pozycja czyta się niemalże sama, trudno się oderwać. Däniken ma świetny styl, czaruje od początku, uwodzi i sprawia, że zagłębiamy się w jego myśli i działania ochoczo, chętnie i bez mrugnięcia okiem. Przyjmujemy jego osąd i interpretacje, sami podążamy jego ścieżkami, ale i możemy wybierać własne osądy - nie trzyma nas nic. A jednocześnie książka otwiera nasze horyzonty na nowe kwestie i sprawy, zwraca uwagę na rzeczy, które wcześniej wydawały się nam "oczywiste", bo o nich się nie mówi.
Osobiście - z całego serduszka polecam wszystkim. Zarówno pasjonatom, jak i osobom nieprzekonanym. Choćby po to, by wyrobić sobie swoje zdanie o kimś, kto wstrząsnął historią i zmusił niektórych do napisania swoich tez na nowo ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz