KiB w sieci

czwartek, 29 lutego 2024

14/2024 (234) - Marta Obuch - Miłość, szkielet i spaghetti


Gwiazdek: 5
Autor: Marta Obuch
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Filia
Data polskiego wydania: 21 września 2022
Data oryginalnego wydania: -
Cykl / seria: Wykopaliska (tom 2)
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Stron: 464
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 9788382802283
Język: polski
Cena z okładki: 44,90 zł
Tytuł oryginalny: -


Czasem człowiek po prostu musi, inaczej się udusi, więc sięga po coś lekkiego, co mu zalegało na regale. I potem wychodzi klops, bo z jednej strony - bawiłam się przednio, ale z drugiej miałam wrażenie, że męczę się nad tą pozycją niemiłosiernie i pomimo raczej niespecjalnie tłuściutkiej ilości stron, nie umiałam przebrnąć do końca, jakbym chciała. Nie było źle, momentami zaśmiewałam się zdrowo, ale w całokształtcie, zamiast aromatycznej kuchni włoskiej - której zresztą nie lubię jakoś specjalnie - ale powiedzmy, jakiejś przyjemnej pizzy z uczciwą dawką mozzarelli, dostałam mało apetyczne sycylijskie papki z rozgotowanego kalafiora, makaronu i obficie polane oliwą. No nic, zdarza się i tak... 
_________________________________________________________________________________

Klasztor jasnogórski jest znany praktycznie każdemu w Polsce. Każdy słyszał o nim choć raz, niektórzy nawet go odwiedzali. W tej książce Marty Obuch to właśnie klasztor pełni dość istotną rolę: to tu mamy trupa. A nawet dwa trupy, choć jeden trąca trochę XVII-wieczną myszką. Ten pierwszy spada z klasztornej wieży, zaś na drugiego archeolodzy trafiają przy okazji prac. Do tego dochodzi zwariowana fotografka, włoska mafia i śledztwo, które nijak nie chce łączyć wątków, mimo upartości policji.

Lekka i zabawna - choć tylko do pewnego momentu książka, która mnie jednak strasznie wymęczyła. Nagromadzenie na początku ilości osób, wątków i wydarzeń nie pomogło mi w łapaniu się w sytuacji, kto co i jak. Gubiłam się przy imionach, przy wydarzeniach, nie mogłam połapać się w lini czasowej - straszliwy chaos, jaki zapanował od początku, ciągnął się przez całą pozycję, i chyba nawet autorka z redakcją momentami się gubiła, co z czym się je. Momentami zabawnie - nawet bardzo, ale im dalej w las, tym humor stawał się bardziej nijaki i słaby, zaś wątek kryminalny rozpaćkał się niczym ów wspominany przeze mnie, rozgotowany kalafior. 

Ja rozumiem, jest to jedna z pierwszych powieści pani Obuch, te, które czytałam wcześniej, późniejsze - miały już rodzaj sznyty, zapanowania nad wszystkim, ale tu tego zdecydowanie brakowało. Włoska Kamorra w postaci sztampowych smalców alfa - zwyczajnie przymknęłam na to oko, ale sposób, w jaki zostali opisani, wzbudziło we mnie drobne ciarki niesmaku. Dochodzi do tego Dorota, opisana jako niemal zjawisko nie kobieta, która zatrudnia się w charakterze niańko-pielęgniarko-kucharki u naszych smalczyków, zatajając przed nimi fakt, że gotować umie co najwyżej wodę na herbatę. Dlatego w sekrecie zatrudnia matkę i ciotkę, wybitne kucharki... i tu zaczyna się niby akcja rozkręcać, ale jakoś tak nijak się mi rozkręcała. Niby wszystkie tropy wskazują, że to wina włochów - i zrzucenie z wieży człowieka, i okradzenie archeologów i w ogóle, wszystkie możliwe nieszczęścia się kładą jeden za drugim, ale jakoś... nie czułam tego.

Fabularnie kiepsko. A jak z postaciami? Zupełnie, ale to zupełnie żadna nie sprawiła, że ją polubiłam. Siostry - Dorota, Julia i Ewelina - choć niby każda różna, to jednak były identyczne. Włosi zupełnie włoscy, jakbym oglądała plakat z pamiętnym Fabio - niby wszyscy wiem, kim był, a jednak zupełnie po latach mnie nie rusza, a jego podobizny na okładkach romansów co najwyżej wzbudzają we mnie poczucie "bycia starą". No nic, null, zero emocji. Tak samo wątek z amantami dla sióstr - momentami za wiele chaosu. Tak, jakby się zastanowić, to nie potrafię nawet wymienić, jak się tu postacie nazywały - wszystkie były dla mnie identyczne, nijakie, mdłe, płaskie i nudne. Kompletnie mnie nie kupiły. Wydarzenia, w jakich brały udział - momentami zabawne, ale w większości tak mało prawdopodobne, że zupełnie do mnie nie trafiły.

Podsumowując, nie jest to książka zła. Nawet zabawna, choć chaotyczna i warsztatowo dość słaba. Jeśli ktoś szukać będzie tu ambitnego kryminału, szybko się rozczaruje. To typowy obyczaj z nutką kryminalną, gdzie wątek obyczaju, a może humoru, jest znacznie ważniejszy. Jeśli ktoś dopiero zaczyna z panią Obuch, szybko może się rozczarować i zniechęcić, zaś osoby, które znają autorkę z lepszych pozycji, będą zadowolone, ale nie zaspokojone. Ot, średnio nijaka pozycja, która może zapełnić lukę czytelniczą, ale nie stanie się nic, jeśli się z nią nie zapoznamy.

A jak jest faktycznie? Przekonajcie się sami ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz