KiB w sieci

sobota, 2 marca 2024

15/2024 (235) - Gene Wolf - Cień i Pazur

 

Gwiazdek: 7
Autor: Gene Wolfe
Tłumaczenie: Arkadiusz Nakoniecznik
Wydawnictwo: Mag
Data polskiego wydania: 15 stycznia 2020
Data oryginalnego wydania: 01 września 2011
Cykl / seria: Księga Nowego Słońca (tom 1-2)
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 592
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 9788366409453
Język: polski
Cena z okładki: 49 zł
Tytuł oryginalny: Shadow & Claw


Gene Wolfe to w zasadzie klasyka literatury fantasy i SF. Cykl "Nowego Słońca" zaś to jedna z tych pozycji, które albo się kocha albo nienawidzi. Ja mam dość mieszane odczucia, co prawda wskazujące na sympatię, jednak jest to sympatia trudna, ostrożna i raczej z gatunku męczących. Wszyscy znamy taką osobę, która choć fajna, to potrafi zmęczyć swą osobą, prawda? No - to mniej więcej takie odczucia miałam przy "Cieniu i pazurze". Zmęczyłam się straszliwie i z niejaką ulgą odkładam na regał, bo choć niewątpliwie jest to pozycja, którą każdy fan gatunku winien przeczytać, to jednak - trzeba mieć czas i miejsce. Inaczej zupełnie się nie dotrzemy...
_________________________________________________________________________________

Severian przygotowywał się do fachu kata, jednak złamał dla kobiety regulamin. Wygnany z konfraterni katowskiej, przemierza Urth, chcąc dotrzeć do celu swego wygnania, jednak nic nie jest tak proste, jak może się wydawać. Dziwny, obcy, niezrozumiały świat, pełen fantastycznych stworzeń, niebezpieczeństw i tajemnic.  Dziwaczne zasady rządzące światem, i... równie dziwaczny bohater.

Zacznijmy jednak od fabuły. Pierwszy tom, "Cień kata" opowiada nam historię bractwa katów jak i samego Severiana, obserwujemy jego drogę od małego chłopca po młodego mężczyznę. Wraz z nim wędrujemy po cmentarzu, bawimy się i poznajemy tajemnice bractwa. A jest co poznawać, bo kaci okazują się dziwnym i tajemniczym ugrupowaniem, które, poza wykonywaniem wyroków, mają całkiem sporo do roboty... a przynajmniej nasz bohater ma. Ceniony uczeń, zdolny i pilny, często wysyłany jest do różnych zadań, póki w celi nie pojawia się kasztelanka Thecla. Zauroczony kobietą młody kat łamie podstawową zasadę swego bractwa i zostaje wydalony, przez co przeżywa dziwne przygody w bardzo, ale to bardzo dziwnym świecie...

Właśnie, świat przedstawiony. Całość zapisano w formie pamiętników głównego bohatera, będących "dla potomnych" w jego świecie, więc stąd specyficzny, dziwny język powieści, który często sprawiał, że musiałam książkę odłożyć i zastanowić się nad sensem wydarzeń. Urth to planeta, którą skolonizowała ludzkość wiele wieków temu - taki można powiedzieć, Mars. Bo i z nim miałam skojarzenia i tak trochę jest to w "Pazurze Łagodziciela" zasugerowane. Słońce umiera, planeta również umiera. Potężne budynki chroniące mieszkańców, dziwne i niebezpieczne lokacje... tak, to mógł być Mars. Ludzkość już dawno zapomniała o swym pochodzeniu, i choć korzysta się wciąż z pewnego rodzaju "przyszłościowej" technologii, tu jest ona już zamierzchła, stara i nikt nie potrafi wyjaśnić, na jakiej podstawie działa. Początkowo miałam strasznie dużo nielogiczności i dziur fabularnych, usiłując zrozumieć "co się tu właśnie odjaniepawla?!" - a potem się przyzwyczaiłam i choć nadal pewne wydarzenia traktowałam dość... z przymrużeniem oka, to w całokształcie było nieźle.

Bardzo dużo jest tu nawiązań do przyszłości, do znanych nam rzeczy, ale podane jest to tak nieoczywiście... Dopiero po pewnym czasie zaczynamy dostrzegać, że to, co dla bohatera jest codziennością, nad którą nie ma co się rozwlekać - dla nas jest czymś okołoprzyszłościowym ale znanym. Zabieg bardzo zaskakujący, ale w całokształcie? Niezły. Tak, zdecydowanie świat przedstawiony, na który wiele osób narzeka, to świat przyszłości, upadająca kolonia. 

Problemem jednak byli dla mnie bohaterowie, a w zasadzie główny narrator, Severian. Miałam ochotę nim czasem potrząsnąć, uderzyć, kopnąć. No ale... taka maniera, taki typ. Autor nam nie ułatwia polubienia go - mamy młodego kata, który po prostu działa. Tyle. Opisuje coś, co dla niego jest oczywiste, i w tym momencie zaczynamy go nie tolerować. Zakochuje się albo porównuje każdą kobietę do Thecli - i nóż się w kieszeni otwiera. Ale z drugiej strony... młody, wychowany w celi, bracie... można mu wybaczyć. Chyba. Gorzej miałam już z postaciami drugoplanowymi, które on opisywał. Przez sposób narracji były one dla mnie tak nie do kupienia, tak płaskie i nijakie, że wręcz zaskoczenie, że tak się da.

W całokształcie jednak "Cień i pazur" to bardzo specyficzne ale świetne SF, które choć wymęczy - da satysfakcję. Pozwoli poznać wizję świata skolonizowanego, ale opuszczanego, umierającego z punktu widzenia mieszkańca takiej koloni. To fascynująca podróż, w której z autorem zastanawiamy się nad kierunkiem rozwoju, kolonizacją, Bogiem, upadkiem i miłością. problem egzystencji, problem życia i śmierci. 

To pozycja nieoczywista, zaskakująca, dziwna, nie dla każdego. Ale kiedy pojmiemy, co kryje się pod płaszczem narracji - można być oczarowanym. Ale jak z tym męczącym znajomym - dopiero po czasie docenimy swoistą rześkość, jaką nam niesie.

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz