KiB w sieci

czwartek, 14 marca 2024

19/2024 (239) - Vonda McIntyre - Opiekun Snu [Wąż snu]

 

Gwiazdek: 6

Autor: Vonda Neel McIntyre
Tłumaczenie: Marzena Beata Guzowska
Wydawnictwo: Phantom Press
Data polskiego wydania: 1991
Data oryginalnego wydania: 1978
Cykl / seria: Fantasy & SF
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 285
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 8385276688
Język: polski
Cena z okładki: 21000 zł (przed denominacją!)
Tytuł oryginalny: Dreamsnake

Są takie książki, do których, mimo sporego upływu lat, wracamy. Czy z sentymentu, czy sympatii... Cóż, ja do "Opiekuna snu" [w nowszym tłumaczeniu "Wąż snu", ale zachowam pierwotny w Polsce tytuł] podeszłam z sentymentem, ciekawa, jak też ten tytuł zestarzał się albo i nie. Książka pierwotnie wydana pod koniec lat 70tych ubiegłego wieku mogła wszak trącić myszką. Zaskakująco, nie znalazłam tu smarkatych wzruszeń i zaskoczeń, choć moment był, ale i pozycja nie zestarzała się tak, jak mogłaby. Było całkiem przyjemnie, a wizja przyszłości snuta przez autorkę jest niepokojąco prawdopodobna...

_________________________________________________________________________________


"Opiekun snu" to historia dziejąca się w dalekiej przyszłości, na Ziemi, której konflikt nuklearny sprowadził ludzkość do pojedynczych enklaw, żyjących na spalonej, czarnej pustyni. Potężnym zagrożeniem są kratery, w których wciąż unoszą się radioaktywne opary. I w takim świecie poznajemy Gadę, młodą uzdrowicielkę, która trafia do klanu Arevina, pasterzy, wśród których choruje młody chłopak. Dziewczyna, korzystając z pomocy gwiezdnego węża, tytułowego opiekuna snów, ale i kobry i grzechotnika, leczy młodzika, jednak w wyniku splotu niefortunnych zdarzeń, Mech, cenny wąż - ginie. Gada obwinia się o to, i wyrusza w trudną podróż przez pustynię do Miasta, zdecydowana odkupić własną głupotę... Jej śladem podążą zarówno Arevin, jak i pewien szaleniec. Kobieta po drodze spotyka trójkę nomadów, ale z racji nie posiadania Mcha, nie bardzo może im pomóc - Piasek i Mgła, choć pomogą, nie mają umiejętności węży snu. Dociera też do Podgórza, gdzie poznaje pewną niezwykłą dziewczynkę... 

Książka jest przyjemna, czyta się szybko i lekko, choć akurat to wydanie, które posiadam, ma masę literówek. Ma to jednak swój urok, nie można zaprzeczyć. Odległa przyszłość, ludzkość zdziesiątkowana po kataklizmie, genezy którego nie znamy. Znamy jednak jego efekty - nieliczne ludzkie enklawy, ograniczona wiedza, z bolesną świadomością utraconych umiejętności. W tym wszystkim mamy Gadę, ambitną uzdrowicielkę, która musi mierzyć się ze stratą swojego cennego węża. Towarzyszymy jej w drodze, obserwujemy powolną, ale nieustanną przemianę głównej bohaterki. 

Wydarzenia momentami dzieją się bardzo szybko, niemal bez tchu, a czasem akcja prawie stoi w miejscu, ma to jednak swój urok starszej fantastyki. Książka bywa dość nierówna - zupełnie, jakby autorka czasem nie wiedziała, co chce osiągnąć, by później przyśpieszać cała akcję. Trochę na tym cierpi kreacja świata, bo zdecydowanie można by wycisnąć z tego świata znacznie, znacznie więcej - nie tylko w kwestii samej Gady, ale i radioaktywnych kraterów, pozaziemskich możliwości na Ziemi, czy relacji między mieszkańcami osad a wędrowcami. No ale - niestety, Opiekun Snu to jednotomówka, która nigdy nie rozstała rozwinięta w jakiś większy cykl. Szkoda, ale nie można mieć wszystkiego. Niestety, są tu też niedociągnięcia, które być może, wynikają z tłumaczenia i korekty (a może jej braku? Choć widać, jakaś była, w odróżnieniu od mojego "ulubionego" wydawnictwa na "N" ;)), ale jednak momentami drażnią. Takim drażniącym elementem jest choćby fakt powtarzania imion bohaterów co zdanie. W jednym akapicie mamy 3-4 powtórzenia? Czemu nie...

Postacie są całkiem ciekawe, jestem w stanie w nie uwierzyć. Może momentami drażniła mnie Melissa, jednak, kiedy na jaw wychodzą pewne zachowania, jakie stosowano wobec niej - sporo się wybacza. Autorka nie bała się poruszyć brutalnego wątku przemocy seksualnej wobec nieletnich, choć ten wybrzmiewa tylko przez chwilę, to jednak zmienia pogląd na pewne sprawy. W całokształcie kreacje są całkiem przyjemne, mają swoją historię, tło, w które można je wpleść. I da się je lubić.

Fabuła jest prosta, prowadzi od punktu A do B. Nie ma tu szalonych pościgów, magii, tak modnych teraz nienaturalnych romansów. Erotyka jest nienachalna, raczej subtelnie dodana, niż przytłaczająca, Historia jest prosta, lektura przyjemna - spokojnie można poświęcić sobie kilka godzin na odkurzenie starszej książki, która gdzieś została zapomniana przez świat, a szkoda, bo na tle współczesnej fantastyki wybija się bardzo. Gdzieś mignęło mi, że to taka "subtelna Ursula LeGuin" - tak, jeśli ktoś chce zacząć swą przygodę z Królową Fantasy i SF, śmiało może sięgać po panią McIntyre; poznanie, ocena, stwierdzenie, czy taki miks przyszłości z przeszłością będzie odpowiadać. 

Ja zdecydowanie i gorąco polecam.

A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz