Gwiazdek: 9
Autor: Shuzo Oshimi
Tłumaczenie: Tomasz Molski
Wydawnictwo: Kotori
Data polskiego wydania: 13 września 2024
Data oryginalnego wydania: 2017
Cykl / seria: Krew na szlaku (tom 5)
Kategoria: komiksy
Stron: 232
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka, z obwolutą
ISBN: 9788368051223
Język: polski
Cena z okładki: 27,90 zł
Tytuł oryginalny: Chi no Wadachi / 血の轍
Cena z okładki: 27,90 zł
Tytuł oryginalny: Chi no Wadachi / 血の轍
Kliknij, by wrócić do strony głównej
O. Muj. Suotki. Deptaku. Dosłownie, bo musiałam rozdeptać, a nie rozchodzić ten tom. Rozdeptać jak robala to, co się tu wydarzyło i to, co autor zaserwował. Jeśli w #6 tomie zachwycałam się tym, jak autor z przenikliwością potrafi przedstawić szaleństwo, to tu... O wow. O WOW. To się tylko pogłębia, to narasta, to tylko zaczyna dążyć do takiego poziomu, że sama nie wiem, co mam o tym myśleć, co jest prawdą a co złudzeniem, co manipulacją matki a co wyobrażeniem syna. A sama końcówka... Ja chcę wiedzieć, co dalej! O tak, zapraszam!
_________________________________________________________
Seiichi z rodzicami przyjeżdża do szpitala, by odwiedzić kuzyna; Shigeru odzyskał przytomność, a nawet zaczął mówić. Co prawda, jedno słowo, ale wystarczy, by wszyscy poczuli ekscytację. Matka Seiichiego nawet dała się nieco za bardzo ponieść emocjom... Okazuje się jednak, że kuzyn kompletnie nic nie pamięta i jest słaby jak kocię. Napięcie tylko rośnie, dlatego ojciec postanawia zabrać rodzinę na udon, w czasie którego Seiko przyznaje się do swoich obaw i nastroju. Shigeru jej nie poznał, powinna zniknąć. Tak byłoby najlepiej dla wszystkich w końcu, prawda? Manipulacje pogłębiają się, depresja następuje - kiedy Seiichi ma iść do szkoły, matka zostaje w łóżku, ale przypomina mu o obietnicy, jaką jej złożył. Chłopak chce być dobrym synkiem, więc ze wszystkich sił stara się ją wypełnić. Okazuje się jednak, że coś zrobił źle. Matka odcina się od niego, wyklucza ze swego świata, przestaje się odzywać i opiekować, powodując w umyśle młodego mężczyzny zamęt, który pogłębia się z chwilą, kiedy dostają zaproszenie do domu Shigeru, by go odwiedzić...
O matko z córko, ależ ten tom mnie przeorał! I mówię to poważnie, to, co ze mną zrobił autor w tym tomie, sprawiło, że zostałam w szoku i dobrą chwilę nie umiałam się pozbierać. Autor bawi się z czytelnikiem, rozpędza leniwie lawinę, by zrzucić ją na czytelnika zupełnie nieoczywiście i nieoczekiwanie, a potem zostawić nas z mętlikiem w głowie. Doprawdy, takie nagromadzenie wątków, takie prowadzenie i lawirowanie między nimi, jak tutaj sprawiło mi nielichą przyjemność w śledzeniu całej akcji. Absolutnie genialnie pokazano toksyczność relacji na linii Seiichi - Seiko, w końcu zaczyna się to uzewnętrzniać, obrazuje, jak bardzo matka potrafi manipulować synem, byle tylko osiągnąć jakieś swoje dziwne, własne potrzeby. Na co ona cierpi? Chorobę dwubiegunową? Depresję? Stan nieporządku w domu może na to wskazywać, zachowanie również, ale czy aby na pewno? Dawka pytań tylko się nawarstwia, a my nie dostajemy żadnych odpowiedzi.
W tym miejscu też chcę powiedzieć kilka słów do osób, które dalej się wahają nad tym tytułem, którym się on nie podoba, albo uważają, że nie ma on nic do zaserwowania. O nie, wręcz przeciwnie! To tytuł, który oferuje przepotężną dawkę emocji, głębi i historię, która oplata nas leniwie, ale niezauważenie, jak bluszcz. To nie jest historia szybka i prosta, nie jest też narysowana w sposób "piękny", ale w tym właśnie tkwi cały, niesamowity urok - poza tym, jeśli ktoś przeczytał choćby jedną pozycję z gatunku kryminałów/thrillerów azjatyckich (choćby bardzo przeze mnie dobrze przyjęte "Siedem lat ciemności"), będzie wiedział, że w tej kulturze akcja dzieje się nieśpiesznie, powoli i z leniwością, ale jak już uderza, to z siłą kuli wystrzelonej z armaty. I tak tu jest - ta historia rozciąga się powoli, leniwie, nieśpiesznie, ale za to... o wow. No i ta kreska, minimalistyczna, za to z naciskiem na zbliżenia, na emocje wymalowane na twarzach i w oczach. To dodatkowo tak genialnie uzupełnia całość, że ja nie rozumiem, jak może się to nie podobać! Po prostu nie! To wszystko z sobą tak genialnie współgra, ta szorstkość kreski, te pozornie niedokończone kadry z absolutnie przepięknymi, realistycznymi wręcz okładkami i historią, która w najmniej oczekiwanym momencie mówi: "no to się czytelniku, zdziwisz".
I ja się tu kilka razy zdziwiłam. Kadr, w którym widzimy Seiichiego, który mówi "Skończyłem z tobą" - i jego mina, taka pozbawiona emocji, wyprana wręcz z nich, okrutna. Albo rozdział "Bicie jej serca" - no wbiły mnie w fotel sugestywnością swoich przekazów, tego, co wyrażają, i w jaki sposób to wyrażają. Czy ja już mówiłam, że jestem fanką autora i że chyba kolejne jego mangi będę kupować w ciemno? Choć trochę się boję, bo "Kwiaty zła" rysowane są już w zupełnie innej stylistyce - znaczy rozumiem, autor się rozwija, ma różną koncepcję artystyczną, i to się chwali, ale no kupuje mnie to, jak w "Krwi" to wszystko wygląda.
No i znów wracamy do szaleństwa, znów wracamy do studium i jego analizy. Tym razem jeszcze dochodzi do tego samotność. Samotność na dwóch płaszczyznach, bo samotność w domu i w szkole, między rówieśnikami, co wyraźnie zaczyna być widoczne. Napięcie narasta, zaczyna dusić, napierać, i tylko czeka, by ukąsić - widać to zwłaszcza w oczach, w tej pustce, po nie zrozumieniu całej sytuacji. Bliskości, ale jednak oddaleniu (scena w autobusie!). No po prostu, ja się zachwycam, z każdym tomem bardziej, i jest to zachwyt szczery i absolutny i ja chcę więcej.
"Krew na szlaku" to manga trudna, ciężka w odbiorze, ale jednocześnie zachwycająca. Poruszająca skomplikowane tematy, trudne, wstrząsające wręcz. Toksyczność zaczyna się wylewać, thriller wkracza w granice horroru psychologicznego, a granice się zacierają... i ja to kupuję. Więc jeśli lubicie takie nieśpieszne, ale mocne pozycje, myślę, że to jest tytuł również i dla Was!
A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;) A przy okazji, możecie postawić mi kawę jak się podobało ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz