KiB w sieci

czwartek, 23 maja 2024

35/2024 (255) - Robert Anthony Salvatore, Nowy dom

 Gwiazdek: 7

AutorRobert Anthony Salvatore
Tłumaczenie: Piotr Kucharski
Wydawnictwo: ISA
Data polskiego wydania: 2006
Data oryginalnego wydania: 2000
Cykl / seria: Legenda Drizzta (tom 3) / Forgotten Realms
Kategoria: fantasy, science fiction
Stron: 345
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka
ISBN: 9788374181020
Język: polski
Cena z okładki: 29,90 zł
Tytuł oryginalny: Sojourn

Kliknij, by wrócić do strony głównej

Pierwsze chwile na Powierzchni bywają trudne... oj bywają. A któż, jak nie Drizzt najlepiej się o tym przekonał. Nie tylko promienie słoneczne dawały mu w kość, ale też i skunks, i gnolle... No, dzieje się, oj się dzieje. Ale cóż poradzić, skoro guilty pleasure wciąga jak bagno - nie mogłam sobie odmówić przyjemności kontynuowania przygód pewnego naiwnego mrocznego elfa... i jeszcze jest mi mało!

_________________________________________________________

Wygnany z Podmroku Drizzt decyduje się osiąść na Powierzchni. Nie wiedząc kompletnie nic o tym świecie, naiwnie wierzy, że mu się uda. Początki są jednak trudne - oślepiające wciąż światło, samotność... ale dzielnie i uparcie się nie poddaje. Kiedy w końcu postanawia wyruszyć poznać okolicę, trafia na grupkę gnolli, te zaś proponują mu układ, który kończy się tragicznie. Dla gnolli rzecz jasna. Ta sytuacja sprawia, że nasz ambitny bohater zostaje wplątany w konflikt z istotami z innego planu - cóż poradzić, Drizzt to magnes na złe charaktery (albo zgodnie z klasyką RPG, po prostu musi poubijać dużo przeciwników, by zebrać doświadczenie ;)) - i się z nimi rozprawia. Pech albo szczęście chcą, że w wyniku owego pechowego poznania z gnollami, nasz bohater wyrusza w drogę, pozwalającą poznać mu siebie samego. Choć jest goniony przez grupę tropicieli, zostaje jednak uznany za "godnego" i niewinnego krwawej jatki, o jaką się posądzał. Zaś przypadkowe spotkanie z niejakim Montolio sprawiła, że w końcu poznał swoje miejsce w życiu.

Jest lepiej, pióro Salvatore zdecydowanie się poprawiło, tłumaczenie zaś jest poprawne, ale nie będę się tu rozwodzić nad tym, czy jest dobrze czy źle - czytało mi się po prostu dobrze, lekko i przyjemnie. Zdecydowanie, świetnym punktem tej pozycji są opisy walk. Bardzo płynne, przyjemne, elastyczne wręcz, nie zanudzały ani też nie sprawiały wrażenia "kopiuj-wklej". Dynamizm postaci, dynamizm ich ruchów - o tak, to było dobre. Poza tym, nie ma co ukrywać: nieskomplikowany wątek podróży, poznawania świata, uczenie się, co należy robić a czego nie, to dość niewymagająca, odprężająca lektura. Sporo przyjemnych nawiązań do wszak doskonale mi znanego uniwersum, było tylko dodatkowym smaczkiem, umilającym czytanie.

Pojawiają się nowe rasy, nowi przeciwnicy, nowe postacie - ekipa Dove Falconhand świetnie dawała radę i wnosiła dawkę humoru, zaś dorzucenie Roodiego - było absolutnie świetnym elementem. złośliwy, pewny swego tropiciel był wręcz uosobieniem "tego złego", który przydawał charakteru całości. I choć bardzo żałuję jego psów, to ta postać zdecydowanie pasowała, równoważyła dobroć i naiwność drowa. Pojawienie się za to ślepego tropiciela sprawiło, że Drizzt w końcu nauczył się mówić ;) Wątek mistrza i ucznia, choć oklepany tak samo jak wątek drogi - był jednak ciekawą odmianą, pozwalał spojrzeć na pewne wydarzenia i decyzje z nowej perspektywy. Ahhhh, no i wątek ze smokiem - tak, tu też bawiłam się przednio. No po prostu, aż chce się odpalić jakiegoś RPG ze stajni Black Isle (Neverwinter Night, Icewind Dale albo Baldur`s Gate aż się same cisną pod palce) i trochę czasu spędzić na podobnych przygodach.

Książkę czyta się błyskawicznie, wręcz sama nie wiem, kiedy minęło mi tych kilka godzin, spędzonych na zabawie z Drizztem. Piszę "zabawie" bo bawiłam się przednio. Lekko, szybko, śledząc z zapartym tchem niektóre z wydarzeń, a inne po prostu z zaciekawieniem. Postacie wykreowane są dość sztampowo, ale w niczym to nie przeszkadza. Mamy się bawić, bawić dobrze. Podział na białe i czarne charaktery jest wręcz uderzający po oczach, a mimo to kibicujemy wszystkim - od okrutnego trapera, przez ślepego tropiciela, a kończąc na skrzacie i smoku. 


A jak jest naprawdę? Oceńcie sami ;)


Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz