KiB w sieci

niedziela, 9 września 2018

210. Baśnie - Hans Christian Andersen


Kocich łapek: 9
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
data wydania: 1985 (rok przybliżony)
cykl/seria: -
stron: 200
wersja: papierowa, posiadam
oprawa: twarda, lakierowana
ISBN: 8310077882
cena z okładki: - 
tytuł oryginalny: Eventyr og historier  


"Wybór baśni Andersena z wstępem Anny Milskiej oraz z ilustracjami Krystyny Michałowskiej: Świniopas, Dzielny ołowiany żołnierz, Pasterka i kominiarczyk, Pewna wiadomość, Pięć ziarnek grochu, Księżniczka na ziarnku grochu, Ogrodnik i jego chlebodawcy, Stokrotka, Bzowa Babuleńka, Słowik, Igła do cerowania, Latający kufer, Calineczka, Len, Nowe szaty cesarza, Dzikie łabędzie, Stara latarnia, Dziewczynka z zapałkami, Kogut podwórzowy i kogucik na dachu, Ole Zmruż-oczko, Brzydkie kaczątko, Królowa Śniegu, Imbryk, Bałwan ze śniegu."

A jak w środku? Cóż...

Baśnie, jakie znamy współcześnie, są piękne, wygładzone, oklepane i tak zrobione, by dziecko znało frazę "i żyli długo i szczęśliwie" - bez żadnych brutalnych i brzydkich dodatków. Krew? Trupy? Złe królowe są tylko z nazwy złe, bo cała reszta "zła" nie istnieje. Fakt, to ma sens, włączymy małolatom telewizję i już czerpią wzorce zła i złego zachowania z masy seriali... więc baśnie powinny być piękne i pachnieć różami niemal!

Na szczęście (albo i nie, jak kto woli), wciąż jeszcze można dostać wybór baśni klasycznych, tradycyjnych, pozbawionych cenzurki (daleko szukać, baśnie Braci Grimm - te klasyczne, w świetnym wydaniu, też przy okazji tu podrzucę z moją opinią: Tom 1 oraz Tom 2), w których krew leje się strumieniami, złe macochy odcinają swoim pasierbom głowy... a ojcowie zjadają w potrawkach takich delikwentów. Dlatego strasznie się ucieszyłam, gdy po latach w moje łapki wpadłby baśnie Andersena, własnie w tym starym, niecenzurowanym wydaniu. No dobrze, trochę cenzury było, ale nie tak, ile teraz. Zła królowa wbija lodowe sople, mała syrenka cierpi przy każdym kroku a na koniec zamienia się w morską pianę... to nie są baśnie, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie, przyznajcie sami! To właśnie są te klasyki, na których wychowywano dzieciaki kiedyś. I teraz, z tego co wiem, niektórzy rodzice chętnie sięgają po te właśnie baśnie, żeby swoje potomstwo wychować na tej klasyce. Nie ma w tym niczego złego - przynajmniej w mojej opinii - zło zawsze zostaje ukarane, dobro cierpi, ale w końcu zostaje nagrodzone. Więc nie wiem, dlaczego tak usilnie wszyscy starają się "ocukrować" baśnie?

Królowa Śniegu, Mała syrenka, Ole zmruż-oczko czy Nowe szaty króla to absolutna klasyka, która niesie w sobie wielki ładunek morału - trzeba jednak zrozumieć, co autor miał na myśli, zapoznać się z całością, by dotrzeć do tego, co jest ważne a co nie. Bez trzonu, podstaw, jakie kryją się za tymi baśniami, nie będzie wiele - ot, zostaną nam tylko proste historyjki do poczytania dzieciom przed snem, które sprowadzą piękne sny, ale nie nauczą niczego. A tak nie powinno być. Chyba, że się mylę, to mnie poprawcie, nie mniej jednak, dla mnie baśnie zawsze takie były i zawsze miały taką funkcję. Nauczania...

Tradycyjne historie, zarówno te z półwyspu duńskiego, z którego wszak Andersen się wywodził, jak i inne, były mroczne, twarde i surowe. Niosły z sobą przesłanie, świadczące o tamtych czasach - trudnych, surowych i mrocznych (wiem, masło maślane). Choć skierowane do dziecięcego słuchacza, niosły z sobą przesłanie i dla dorosłego.

Ten tom to świetny przykład takich baśni, które spokojnie można przeczytać, i poczuć na plecach dreszczyk grozy - a potem zamknąć i uświadomić sobie, że to tylko baśń ;) Dodatkowym plusem jest całkiem przyjemnie opisane na wstępie dzieciństwo i wczesna młodość pisarza, które pozwalają zrozumieć, czym się kierował, tworząc swoje opowieści, i w jakich czasach dorastał. 

Zdecydowanie, to pozycja, którą warto znać i do której ja będę wracała chętnie i często, nawet wówczas, gdy sama zostanę matką (już słyszę te komentarze, że wyrodna matka czyta takie baśnie... Hej, mi babcia takie baśnie czytała jak byłam mała i patrzcie, wyrosłam na ludzi!) - to dziedzictwo kulturowe cywilizacji europejskiej, które, moim zdaniem, naprawdę warto znać.

A wam, moi drodzy, zostanie ocenić ten tom osobiście... ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz