środa, 5 października 2016

1. Makbet - William Shakespeare


Kocich łapek: 10
czytałam: 1 dzień
wydawnictwo: Gazeta Wyborcza
cykl: Dramaty Williama Shakespeara
stron: 103
wersja: papierowa/posiadam
wydanie: I (2005)
tytuł oryginalny: The Tragedy of Macbeth







 Któż nie zna klasycznego dramatu ten może od razu iść do kącika, klęczeć na grochu i posypywać głowę popiołem, klepiąc zdrowaśki pod adresem własnej ignorancji. I to bardzo sporej ignorancji, bowiem co jak co, ale "Makbet" to absolutna klasyka, którą każdy choć raz powinien przeczytać. Obejrzeć. Usłyszeć. Zachwycić się. A potem może śmiało umierać.
No, to na tyle, jak o wstępniak chodzi.;)
"Makbet" to wspaniałe, psychologiczne - tak właśnie! psychologiczne - studium postaci. Dramat opierający się na prostej historii ma w sobie znacznie głębsze dno, niż można się spodziewać. Oparty na postaci historycznej króla szkockiego, Makbeta,  którego dramatyczny los jest krótki i bardzo wymowny.
Król Dunkan jest władcą Szkocji. Za jego panowania państwo rozwija się, wojsko zwycięża wrogów, mimo że zdarzają się zdrajcy (jak tan Kawdoru). Makbet, krewny króla, wraz z przyjacielem, Bankiem, są zaś  walecznymi żołnierzami odnoszącymi sukcesy, patriotami. Po bitwie pod Fortes Makbet i Banko spotykają trzy wiedźmy (moje zresztą ulubienice), które przepowiadają Makbetowi panowanie w zamku Glamis, hrabstwie Kawdoru, wreszcie królewską przyszłość, a Bankowi zostanie "ojcem królów". Zdobycie dwóch pierwszych tytułów sprawdza się bardzo szybko, co sprawia, że początkowo nieufny przepowiedniom Makbet zaczyna uświadamiać sobie, że stoi przed nim otwarta droga do królewskiego tronu...
Makbet stopniowo popada w szaleństwo, kierowany dłonią chciwej lady Makbet, jego żony, opętanej ewidentnie przez wizję bycia królową (ahh, te kobiety...) ;) a to wszystko nakręca spiralę, którą Shakespeare oddał wspaniale. Z każdą stroną czuje się to szaleństwo, opętanie potęgą i władzą, ślepotę... gratka dla każdego fana psychologi, a nawet i psychiatrii! ;)
Zresztą, dla bardzo zainteresowanych, odsyłam do świetnej, filmowej adaptacji Makbeta - gra aktorska, krajobrazy, kostiumy... to wszystko składa się na dokładny wyraz szekspirowskiego dramatu, oddanego wiernie i z pasją. Dla mnie - bomba ;)
Do dramatu jednak wracając - wiadomo, wierszowany tekst, w dodatku trudny - to odstraszy wielu. Nie każdy wszak lubuje się w tego typu twórczości. Warto się jednak poświęcić i wypróbować swe siły. Samemu zinterpretować wszystko, odczytać dokładnie, zastanowić się nad celowością szaleństwa, nad efektem jego powstania, motywami... a potem zanalizować też otoczenie, które tak po prawdzie nie pomaga, ale jeszcze dodatkowo pogłębia odczucia Makbeta.




 Kliknij, by wrócić do strony głównej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz