Kocich łapek: 1
czytałam:1 dzień
wydawnictwo: Kobiece
cykl: Uwikłani IV
stron: 496
wersja: papierowa/posiadam
wydanie: I (2016)
tytuł oryginalny: Hudson
tytuł oryginalny: Hudson
Niewiele jest książek, których żałuję, że czytałam bądź, co gorsza, nie tylko czytałam, ale i mam. "Uwikłani. Hudson" - zalicza się w poczet tych właśnie, nieszczęsnych, pozycji.
Zaraz zapewne kilka osób się obruszy, że jakim prawem tak uważam, przecież średnia ocen na LC (7,77!) to wystarczająco wysoka ocena, by się zachwycać...! I jak poprzeglądałam opinie... no jasne, w większości dominuje zachwyt. Wręcz "piejo kury, piejo..." nad tą nieszczęsną książką. i to całkiem dosłownie, niektórym paniom, ewidentnie "brak koguta", skoro tak się zachwycają. Sarkazm?
Celowy. Nie ukrywam, że kompletnie nie zachwycają mnie wszelkie "erotyki" w książkach, które ewidentnie powstały na fali popularności pewnego "jestę bogatę biznesmenę i będziesz moję lalę" Greya. A tfu!, na psa urok. Nie możecie, autorki "romansideł erotycznych" (jakkolwiek to nie brzmi?), pisać czegoś bardziej... hmmm... normalnego i realnego? Albo, na litość boską, puśćcie sobie zwykłego pornosa i się na nich uczcie! A nie wypisujcie bzdury, od których wciąż mnie mdli i miast przyśpieszonego bicia serca (aha?) dostałam zgagi.
Cały erotyczny Titanic idzie na dno, wraz z kapitanem "Greyem" na czele. Niestety, ale tego typu książki, niczym najsłynniejsza katastrofa, o której nakręcono film... idą na dno. Brzydko i szybko.
Celowy. Nie ukrywam, że kompletnie nie zachwycają mnie wszelkie "erotyki" w książkach, które ewidentnie powstały na fali popularności pewnego "jestę bogatę biznesmenę i będziesz moję lalę" Greya. A tfu!, na psa urok. Nie możecie, autorki "romansideł erotycznych" (jakkolwiek to nie brzmi?), pisać czegoś bardziej... hmmm... normalnego i realnego? Albo, na litość boską, puśćcie sobie zwykłego pornosa i się na nich uczcie! A nie wypisujcie bzdury, od których wciąż mnie mdli i miast przyśpieszonego bicia serca (aha?) dostałam zgagi.
Cały erotyczny Titanic idzie na dno, wraz z kapitanem "Greyem" na czele. Niestety, ale tego typu książki, niczym najsłynniejsza katastrofa, o której nakręcono film... idą na dno. Brzydko i szybko.
Z okładki: "Elektryzująca... Hipnotyzująca... Fascynująca..." - no po prostu, urzekła mnie ta opowiastka. Gdzie tu takie akcje? Nie wiem, nie znalazłam. Bywa.
A o czym jest ta książka? Patrząc na fakt, że kompletnie nie znam wcześniejszych 3 (!) części, nie tracę wiele. Opowieść dotyczy punktu widzenia i perspektywy faceta - w którego wciela się niejaka Laurelin Paige - i niestety, to widać, że kobieta próbuje myśleć jak mężczyzna. Kompletnie jej to nie wychodzi, zwłaszcza kiedy próbuje myśleć tylko penisem. Nigdy w męskim ciele nie byłam (przynajmniej nie w tym życiu, w poprzednich... kto wierzy w reinkarnację, łapka w górę i wie, o co mi chodzi ;)) - więc ciężko mi się odnieść, ale znam wystarczającą ilość panów, by co nieco wiedzieć o tym i owym. I wybacz, autorko, ale chyba popłynęłaś, niczym pewien Grey. Na fantazji. Ale, wracając do "g(ł)ównego bo(c)hatera" - to tytułowy Hudson. Niemiłosiernie bogaty, obrzydliwie przystojny i durny. Mniej więcej w tej kolejności. Bóg seksu, który, od czasu, gdy stracił dziewictwo jako szesnastolatek (a w książce, jeśli dobrze wnioskuję, ma lat 19... tak, w którymś momencie jest taki tekst, że trzy lata temu stracił dziewictwo i teraz ku... szaleje z kobietami gdzie popadnie, a przy okazji jest szefem wielkiego przedsiębiorstwa... lol?), nie posiada żadnych uczuć (aha), i nie umie się związać z żadną kobietą (AHA...), i lubi sobie tylko wyobrażać, że czerwone i pomalowane błyszczykiem usta świetnie zrobią mu lodzika (no syndrom nastolatka!). W międzyczasie zakłada się ze swoją wieloletnią przyjaciółką, Celią (ta to dopiero jest nastolatką i to w wymownym tego słowa znaczeniu...), że zdobędzie, uwiedzie i porzuci Alaynę. Ale, jak w tego typu książkach bywa, nie ma nic prostego, a Alayna oczywiście "hipnotyzuje" Hudsona (z oczywiście, wzajemnością!), i z marszu pozwala sobie na dziki seks...
Meh.
Scen seksu nie zliczę. Nawet ich nie zamierzam tykać patykiem bardziej, niż trzeba, bo są po prostu absurdalne. Już pierwszy z brzegu pornos będzie bardziej logiczny (tak, przecieka mi rura, ojej, uprawiajmy seks na sianie) i z lepszą fabułą i dialogami (a co!).
A bohaterowie? W zasadzie ich nie ma. Wszyscy są piękni, młodzi, papierowi. Większość jest obrzydliwie bogata i rozpieszczona i nie ma jeszcze 21 lat. Ich problemy są absurdalne (matka Hudsona alkoholiczka zupełnie nie przekonująca, ojciec romansujący z kim i jak popadnie, wliczając w to Celię, młodsza siostra ma problemy ze znajomymi w liceum...) i płaskie, a dialogi i pomysły też nie przekraczając inteligencją przeciętnej kartki papieru. Czyli... są płascy, papierowi, nijacy.
Książkę śmiało mogę odłożyć na półkę i za chwilę nie będę pamiętała, co się w niej działo. Niestety, ale to "dziełko" kompletnie nie leży w moich gustach, i gdyby nie fakt, że wygrałam ją w konkursie... w życiu bym nie zwróciła na nią uwagi. I nie wydała absurdalnej, okładkowej ceny: 34,90 - na dużą czcionkę i romans, który zrodził się tylko pod wpływem... dobra, nie powiem, pod jakim wpływem, z treści książki można wywnioskować.
Więc, drodzy państwo!
Jeśli chcecie mieć senne koszmary i wątpliwości, co właśnie czytacie - "Uwikłani. Hudson" to książka dla was. A jeśli nie chcecie dostać czkawki ze śmiechu, albo zacząć zastanawiać się nad obraniem życia w cnocie i bez wspominki erotycznej... to omijajcie tą pozycję dużym łukiem...
Kliknij, by wrócić do strony głównej
Kliknij, by wrócić do strony głównej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz