wydawnictwo: Iuvi
data wydania: 17 lutego 2016
wersja: papierowa, posiadam
oprawa: miękka, ze skrzydełkami
ISBN: 9788379660186
cena z okładki: 34,90 zł
tytuł oryginalny: Salt & Stone
Tella wciąż trwa w rozgrywce, wciąż sprawdza, jak daleko może się posunąć, by przeżyć. Za późno, by się wycofać. Na tym etapie wyścigu nie zostaje już nic, poza twardą konkurencją. Przetrwała już pustynię i dżunglę, ale gra w Piekielnym Wyścigu dopiero się zaczęła: przed nią morze i góry. Na domiar złego nie wiadomo, komu zaufać, a komu nie... Nie powiem - "Piekielny Wyścig" całkiem nieźle mnie pochłonął...
Zwycięzca może być tylko jeden. Uczestnicy muszą grać, by wygrać i nie cofną się przed niczym, sprawdzą, jak daleko sięga ich człowieczeństwo. Zarówno słona woda jak i lodowe czapy gór wymuszą na nich działania i zachowania, których normalnie nie wykonaliby w żaden sposób. Tella również musi się zmierzyć z tymi zasadami, choć nie podobają się jej one w żaden sposób. Zostaje jednak zacisnąć zęby i wraz ze swoją pandorą KD-8 przeżyć. Tu nie ma miejsca na litość - każdy błąd może okazać się nie tylko ostatnim, ale i śmiertelnym. Tella już wie, że to będzie ją wiele kosztować. Nie wie jednak, jak wiele będzie musiała poświęcić...
Druga część Victorii Scott, "Kamień i sól" to wciąż dla mnie taka trochę inna wersja "Igrzysk Śmierci", choć ma sporo oryginalnych pomysłów. Autorce udało się przemycić nieco odświeżenia w ten typ powieści, ale wciąż idea "piekielnego wyścigu" zostaje dobrze znana miłośnikom tego typu historii. Na szczęście jednak akcja przyśpiesza, a pani Scott nie boi się uśmiercać postaci. Kolejne etapy, kolejne, coraz bardziej nieoczekiwane reguły gry - wszystko tylko po to, by wygrać, by zdobyć lek. Największą jednak przemianę odnotowałam u Telli - ta dziewczyna nie jest już słabą, rozpieszczoną panienką, ale zdeterminowaną, młodą kobietą, która dąży tylko do wygranej.
Fabuła pozornie jest bez zmian. Mamy wyścig, mamy dwa nowe środowiska. Tym razem jest to ocean lub morze (sól) i góry (kamień) - choć w tym ostatnim bardziej pasowałby śnieg. Ale... nie można mieć wszystkiego. Jak zwykle, uczestnicy stają przed wyborem, ale zawężonym. Tella ze wszystkich sił stara się pokazywać wszystkim, że jest dzielna, ale nie zawsze się jej to udaje. Poza tym, nie wie też, komu ufać. Czytelnik również jest skonfundowany przez sytuacje. Z jednej strony cieszymy się, że Guy również pojawia się na scenie, że wkraczają nowe postacie - ale z drugiej, wciąż zostaje niepewność, co nas czeka. Niezwykle drastyczne "niespodzianki" oraz decyzje mogą zaważyć na losach wszystkich. Stracenie pandory to jedna z tych decyzji, ale życie równie łatwo tu stracić. Ale i w tym wszystkim znajduje się okazja do miłości, a przynajmniej do zauroczenia. Wyraźna chemia między główną bohaterką a Guyem, problemy w porozumieniu się wspólnie... tak, to gra. Zdumiewająco łącząc się z problemami związanymi z wyścigiem.
Nie powiem, wciągnęło mnie. I to solidnie mnie wciągnęło. Śledzenie wyścigu, obserwacja kolejnych problemów i wyzwań - zastanawianie się, jak zareagują uczestnicy. To wszystko łączyło się w jedno, interesujące wyzwanie, zamknięte na nieco ponad 300 stronach. Ale chyba najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie. Jasne, w jakiś sposób się tego spodziewałam. Ale mimo to, wciąż zostaje wiele pytań i niejasności, które warto by rozwiać. Mam szczerą nadzieję, że pojawi się trzeci tom historii Telli, w którym wszystkie te pytania znajdą odpowiedzi, a i moja ciekawość zostanie zaspokojona.
Autorka z iście chirurgiczną precyzją pokazuje zachowania ludzi w trudnych sytuacjach, choć łagodzi to faktem, że większość z postaci to nastolatki. I to z ich punktu widzenia wiele się dzieje. Śmierć, rany, głód. Tak, mimo że to tematy dość oklepane, znane świetnie z "Igrzysk Śmierci" i tym podobnych powieści, to jednak czytało mi się dobrze.
A postacie? Są zarysowane znacznie lepiej, niż w pierwszym tomie. Jak już pisałam, Tella przeszła znaczącą przemianę. Z rozwydrzonej i przerażonej dziewuszki stała się silną, młodą dziewczyną. Guy wciąż jednak denerwuje mnie swoim zachowaniem "co ja to nie jestem za paker i wszystko umiem", zaś chyba największym zaskoczeniem, ale i później rozczarowaniem był dla mnie Cotton. Nie mniej, muszę autorce przyznać, że mimo wszystko, postarała się pokazać bohaterów mocno zróżnicowanych. Nie ma tu specjalnie papierowości w postaciach - są całkiem żywe, a ich powody uczestnictwa w wyścigu są równie interesujące... choć momentami staje się nudne czytanie o tym, kto dlaczego i na co. Mocnym punktem bohaterów była Willow i Harper z Oliwią. A w zasadzie ta ostatnia dwójka, wątek matki i córki, zaskakujący i w jakiś sposób smutny. Ale zdecydowanie na plus.
Okładka nie robi na mnie wielkiego wrażenia. Prosta, wręcz nijaka, nie zdradza wiele. Grafik nie popisał się, jeśli chodzi o nawiązanie do tytułu, ale z tego, co widziałam, oryginalnie okładka też nie powalała... Z drugiej jednak strony, w nawale pstrokacizny, taka surowość graficzna jest mile widziana.
Podsumowując, "Kamień i Sól" to interesująca książka, choć nieco wtórna w idei wyścigu, w którym uczestnicy giną. Autorka wykreowała fabułę ciekawie, z trudem można oderwać się od lektury. I choć zakończenie jest jakie jest - z niecierpliwością czekam na kolejny tom (mam szczerą nadzieję, że wyjdzie w końcu!) by dostać odpowiedzi na kilka pytań. Szczerze polecam. Zdecydowanie.
Druga część Victorii Scott, "Kamień i sól" to wciąż dla mnie taka trochę inna wersja "Igrzysk Śmierci", choć ma sporo oryginalnych pomysłów. Autorce udało się przemycić nieco odświeżenia w ten typ powieści, ale wciąż idea "piekielnego wyścigu" zostaje dobrze znana miłośnikom tego typu historii. Na szczęście jednak akcja przyśpiesza, a pani Scott nie boi się uśmiercać postaci. Kolejne etapy, kolejne, coraz bardziej nieoczekiwane reguły gry - wszystko tylko po to, by wygrać, by zdobyć lek. Największą jednak przemianę odnotowałam u Telli - ta dziewczyna nie jest już słabą, rozpieszczoną panienką, ale zdeterminowaną, młodą kobietą, która dąży tylko do wygranej.
Fabuła pozornie jest bez zmian. Mamy wyścig, mamy dwa nowe środowiska. Tym razem jest to ocean lub morze (sól) i góry (kamień) - choć w tym ostatnim bardziej pasowałby śnieg. Ale... nie można mieć wszystkiego. Jak zwykle, uczestnicy stają przed wyborem, ale zawężonym. Tella ze wszystkich sił stara się pokazywać wszystkim, że jest dzielna, ale nie zawsze się jej to udaje. Poza tym, nie wie też, komu ufać. Czytelnik również jest skonfundowany przez sytuacje. Z jednej strony cieszymy się, że Guy również pojawia się na scenie, że wkraczają nowe postacie - ale z drugiej, wciąż zostaje niepewność, co nas czeka. Niezwykle drastyczne "niespodzianki" oraz decyzje mogą zaważyć na losach wszystkich. Stracenie pandory to jedna z tych decyzji, ale życie równie łatwo tu stracić. Ale i w tym wszystkim znajduje się okazja do miłości, a przynajmniej do zauroczenia. Wyraźna chemia między główną bohaterką a Guyem, problemy w porozumieniu się wspólnie... tak, to gra. Zdumiewająco łącząc się z problemami związanymi z wyścigiem.
Nie powiem, wciągnęło mnie. I to solidnie mnie wciągnęło. Śledzenie wyścigu, obserwacja kolejnych problemów i wyzwań - zastanawianie się, jak zareagują uczestnicy. To wszystko łączyło się w jedno, interesujące wyzwanie, zamknięte na nieco ponad 300 stronach. Ale chyba najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie. Jasne, w jakiś sposób się tego spodziewałam. Ale mimo to, wciąż zostaje wiele pytań i niejasności, które warto by rozwiać. Mam szczerą nadzieję, że pojawi się trzeci tom historii Telli, w którym wszystkie te pytania znajdą odpowiedzi, a i moja ciekawość zostanie zaspokojona.
Autorka z iście chirurgiczną precyzją pokazuje zachowania ludzi w trudnych sytuacjach, choć łagodzi to faktem, że większość z postaci to nastolatki. I to z ich punktu widzenia wiele się dzieje. Śmierć, rany, głód. Tak, mimo że to tematy dość oklepane, znane świetnie z "Igrzysk Śmierci" i tym podobnych powieści, to jednak czytało mi się dobrze.
A postacie? Są zarysowane znacznie lepiej, niż w pierwszym tomie. Jak już pisałam, Tella przeszła znaczącą przemianę. Z rozwydrzonej i przerażonej dziewuszki stała się silną, młodą dziewczyną. Guy wciąż jednak denerwuje mnie swoim zachowaniem "co ja to nie jestem za paker i wszystko umiem", zaś chyba największym zaskoczeniem, ale i później rozczarowaniem był dla mnie Cotton. Nie mniej, muszę autorce przyznać, że mimo wszystko, postarała się pokazać bohaterów mocno zróżnicowanych. Nie ma tu specjalnie papierowości w postaciach - są całkiem żywe, a ich powody uczestnictwa w wyścigu są równie interesujące... choć momentami staje się nudne czytanie o tym, kto dlaczego i na co. Mocnym punktem bohaterów była Willow i Harper z Oliwią. A w zasadzie ta ostatnia dwójka, wątek matki i córki, zaskakujący i w jakiś sposób smutny. Ale zdecydowanie na plus.
Okładka nie robi na mnie wielkiego wrażenia. Prosta, wręcz nijaka, nie zdradza wiele. Grafik nie popisał się, jeśli chodzi o nawiązanie do tytułu, ale z tego, co widziałam, oryginalnie okładka też nie powalała... Z drugiej jednak strony, w nawale pstrokacizny, taka surowość graficzna jest mile widziana.
Podsumowując, "Kamień i Sól" to interesująca książka, choć nieco wtórna w idei wyścigu, w którym uczestnicy giną. Autorka wykreowała fabułę ciekawie, z trudem można oderwać się od lektury. I choć zakończenie jest jakie jest - z niecierpliwością czekam na kolejny tom (mam szczerą nadzieję, że wyjdzie w końcu!) by dostać odpowiedzi na kilka pytań. Szczerze polecam. Zdecydowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz