wydawnictwo: Książnica
data wydania: 2007 (data przybliżona)
cykl: Jeźdźcy smoków z Pern (tom 1)
seria: -
kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction
stron: 337
wersja: papierowa, posiadam
oprawa: miękka
ISBN: 832500066X
cena z okładki: 16,99 zł
tytuł oryginalny: Dragonflight
"Jeźdźcy smoków" to pierwszy tom jednego z moich absolutnie ukochanych, kultowych wręcz cykli science-fiction, otwierający serię "Jeźdźców smoków z Pern". Anne McCaffrey stworzyła świat olbrzymi, olśniewający złożonością ale jednocześnie bliski i fascynujący, choć osadzony w odległym świecie. Który możemy poznać, sięgając właśnie po tą pozycję... a potem po prostu ruszyć dalej i z radością zanurzyć się w świecie Pernu, zadając sobie pytanie za pytaniem... ;)
Nie ukrywajmy: świat Pernu jest odległy i tajemniczy. Leży w gwiazdozbiorze Strzelca, i znajduje się w układzie Rukbat. Trzecia z jego planet, skolonizowana przez ludzi nosi właśnie tą nazwę. Spokojna kraina, nie nękana przez większość znanych nam problemów. Istnie bajkowy świat, którego strzegą Smoki - genetycznie zmodyfikowane jaszczury, które przez wzgląd na swój wygląd przypominają te mityczne, ziemskie bestie. Jest jednak problem - kolejne lata, zwane tu "obrotami" sprowadzają na Pern spokój, smoki są niemal zbędne. I tylko garstka ich jeźdźców wciąż kultywuje stare tradycje, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Gdy na niebie pojawia się Czerwona Gwiazda - osobliwy bliźniak Pernu, własnie ta garstka jest nadzieją na przetrwanie. Do tego dochodzi jeszcze ciekawska i nowa władczyni weyru. Z taką drużyną - przetrwanie jest możliwe. Podobnie, jak nieoczekiwany skok w przeszłość, by ratować przyszłość.
Powiem tak: znając świat Pernu, przepadłam, wciągnięta bez reszty, ale dla osoby, która kompletnie nie jest obeznana z tym uniwersum... nie dziwię się, że się osoby zniechęcają i odkładają pozycję na półkę. Wiele trudnych słówek, których nie wyjaśniono zbyt dokładnie. Tak, jest słowniczek, ale znajduje się na końcu książki i czasem mało wygodnie jest co chwila kartkować strony. Nie mniej, można się zgubić. To dla wielu spory błąd, że nie dostajemy "na talerzu" wyjaśnień, skąd-jak-dlaczego. Dopiero w tomie "Narodziny smoków" możemy poznać odpowiedzi na te pytania - a znając życie, spora ilość czytelników po prostu sobie daruje i nie dotrwa do końca. A szkoda, bo sporo traci.
Nie mniej jednak, czytało mi się świetnie. Z przyjemnością poznawałam losy Bendenu, na nowo odkurzałam w pamięci cała historię Lessy, F`lara i Jeźdźców z Przeszłości, znów uczyłam się z nimi, jak chronić się przed Nićmi. Choć w późniejszych tomach te historie również są powtarzane, to jednak urok "Jeźdźców smoków" jest bezsprzeczny: możemy zanurzyć się w pierwszą wersje historii, poznać ją z punktu widzenia bohaterów, zrozumieć ich poczynania. I kibicować, aby Pern był bezpieczny! Do tego dochodzi plastyczny język i lekkość w opisach surowości planety. I smoki. Wielkie, mądre, ale jednocześnie milczące. Zdecydowanie, lubię to.
Postacie opisane są dość przyjemnie, choć Lessa mnie nieco drażniła. Dumna i wyniosła, w swoim zachowaniu wydaje się być zupełnie ślepą na wszystko. F`lar jest idealistą, gotowym na poświęcenie. Pozostałe postacie, zwłaszcza Jeźdźcy z Przeszłości - wykreowani zostali dobrze. Ciekawie, ale bez wielkich fajerwerków. nie mniej, warto się z nimi zapoznać.
Okładka - cóż, przyznaję, że nie tak wyobrażam sobie perneńskie smoki... Ten ognisty laser z pyska i te dziwne, krótkie łapki... grafika poniosła fantazja. Z drugiej jednak strony, nie ukrywajmy: co okładka, to inny smok. Zdecydowaliby się! ;)
Podsumowując: "Jeźdźcy..." to dobry kawałek SF, ale dla wytrwałych. Osoby, które znają świat perneński, odnajdą się bez problemu, nowi czytelnicy mogą czuć się zagubieni. Warto jednak zacisnąć zęby i przetrwać, czytać dalej. Wszystko w pewnym momencie bowiem zostanie wyjaśnione. Dla mnie, "Pern" to jedna z bardziej kultowych serii, do których wracam z uśmiechem i sympatią. I polecam wszystkim - tym, którzy lubią lasery i tym, którzy lubią smoki! ;)
Powiem tak: znając świat Pernu, przepadłam, wciągnięta bez reszty, ale dla osoby, która kompletnie nie jest obeznana z tym uniwersum... nie dziwię się, że się osoby zniechęcają i odkładają pozycję na półkę. Wiele trudnych słówek, których nie wyjaśniono zbyt dokładnie. Tak, jest słowniczek, ale znajduje się na końcu książki i czasem mało wygodnie jest co chwila kartkować strony. Nie mniej, można się zgubić. To dla wielu spory błąd, że nie dostajemy "na talerzu" wyjaśnień, skąd-jak-dlaczego. Dopiero w tomie "Narodziny smoków" możemy poznać odpowiedzi na te pytania - a znając życie, spora ilość czytelników po prostu sobie daruje i nie dotrwa do końca. A szkoda, bo sporo traci.
Nie mniej jednak, czytało mi się świetnie. Z przyjemnością poznawałam losy Bendenu, na nowo odkurzałam w pamięci cała historię Lessy, F`lara i Jeźdźców z Przeszłości, znów uczyłam się z nimi, jak chronić się przed Nićmi. Choć w późniejszych tomach te historie również są powtarzane, to jednak urok "Jeźdźców smoków" jest bezsprzeczny: możemy zanurzyć się w pierwszą wersje historii, poznać ją z punktu widzenia bohaterów, zrozumieć ich poczynania. I kibicować, aby Pern był bezpieczny! Do tego dochodzi plastyczny język i lekkość w opisach surowości planety. I smoki. Wielkie, mądre, ale jednocześnie milczące. Zdecydowanie, lubię to.
Postacie opisane są dość przyjemnie, choć Lessa mnie nieco drażniła. Dumna i wyniosła, w swoim zachowaniu wydaje się być zupełnie ślepą na wszystko. F`lar jest idealistą, gotowym na poświęcenie. Pozostałe postacie, zwłaszcza Jeźdźcy z Przeszłości - wykreowani zostali dobrze. Ciekawie, ale bez wielkich fajerwerków. nie mniej, warto się z nimi zapoznać.
Okładka - cóż, przyznaję, że nie tak wyobrażam sobie perneńskie smoki... Ten ognisty laser z pyska i te dziwne, krótkie łapki... grafika poniosła fantazja. Z drugiej jednak strony, nie ukrywajmy: co okładka, to inny smok. Zdecydowaliby się! ;)
Podsumowując: "Jeźdźcy..." to dobry kawałek SF, ale dla wytrwałych. Osoby, które znają świat perneński, odnajdą się bez problemu, nowi czytelnicy mogą czuć się zagubieni. Warto jednak zacisnąć zęby i przetrwać, czytać dalej. Wszystko w pewnym momencie bowiem zostanie wyjaśnione. Dla mnie, "Pern" to jedna z bardziej kultowych serii, do których wracam z uśmiechem i sympatią. I polecam wszystkim - tym, którzy lubią lasery i tym, którzy lubią smoki! ;)
Przeczytałam trzy pierwsze tomy serii. Było spoko, ale bez rewelacji, najbardziej podszedł mi trzeci, bo tam zmienia się główny bohater. Bardzo podoba mi się pomysł na połączenie SF z fantasy, ale wątków romantycznych było jak na mój gust o wiele za dużo.
OdpowiedzUsuń