wersja: e-book/posiadam
oprawa: -
ISBN: 9788374801584
oprawa: -
ISBN: 9788374801584
cena z okładki: -
tytuł oryginalny: The Good, the Bad, and the Undead
Rachel Morgan Powraca! Nasza ulubiona, płaska jak decha rudowłosa wiedźma, będąca jednocześnie łowczynią nagród, mieszkająca z żywą wampirzycą Ivy oraz pixy Jenksem - powraca! I zapewne wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie mały, drobny szczegół, prawie nieistotny. No do zignorowania. Ktoś wysłał jej demona, by wiedźmę zabić. Czas dowiedzieć się, kto za tym stoi... a przy okazji zaciągnąć dług, który będzie trudny do spłacenia...
Minęło kilka miesięcy od czasu, gdy Rachel została zamieniona w norkę i uwięziona w gabinecie Trenta. Nadal nie pała miłością do "tego złego", który w zasadzie nie wiadomo, kim jest, ale zostaje zmuszona do współpracy. Ktoś bowiem morduje czarownice linii ziemi. Żeby nie było tak prosto, Ivy zdecydowanie robi się coraz bliższa ukąszeniu jej, FBI daje do pomocy młodzika, z którym średnio się dogaduje (o ketchupie nie wspominając!) a na domiar złego, Nick zaprzyjaźnia się nieco za bardzo z demonem. Może być gorzej? Może. Rachel nie ma łatwego życia, co to, to nie. Fundusze się jej topią, wykładowczyni za nią nie przepada. Nie ma co. Cincinnati nie ułatwia życia.
Po skończeniu pierwszego tomu Zapadliska, z jakąś przerażającą radością zabrałam się do kolejnej części. Miło było znów wrócić do kościoła, obserwować Jenksa, Ivy i Rachel. Dobrze było po prostu odpocząć od wszystkiego, leniwie śledząc akcję wydarzeń w powieści już bardziej kryminalnej niż pierwszy tom. Tak, nie bójmy się użyć tu tego słowa: to już urban fantasy kryminalne a nie thriller. Owszem, mamy tu demona, mamy krew i wnętrzności, ale intryga jest zawiązana dobrze i subtelnie, wciąga. ALE - zawsze jest jakieś ale. Główna bohaterka, niestety, robi się zwyczajnie głupsza i bardziej infantylna. Niczym nastolatka, trochę rozwydrzona, skacze z tematu na temat i trochę nie do końca wszystko łapie, co i jak. Autorka nie uniknęła kilku brzydkich błędów, zwłaszcza w momencie, gdy Rachel poszukuje Dana - zakłada okulary, widzi, że Dan jest uwięziony w kociej formie... a potem puff! Nie ma tematu. Wsiąkło, zniknęło, płachta-niewidka. Tak tu tego mi trochę brakowało, tej logiki, pociągnięcia dalej pewnych szczegółów, informacji, wykorzystania ich.
Ale nie narzekajmy. Mogło być gorzej.
Zdecydowanie, "Dobry, zły i nieumarły" to przyjemna pozycja wśród urba-fantasy. Kryminalna nutka i brak romansowania działa na plus. Nie ma tu usilnego trójkącika miłosnego, w którym główna bohaterka rzuca się jak szczerbaty na suchary - na wampira. Albo wilkołaka. Romans jest zarysowany, zasugerowany i zasygnalizowany, jasne, ale dzieje się to całkiem spokojnie i kompletnie na bocznym torze. To plus. Minusem jest jednak zachowanie Rachel jej rozwydrzenie niemalże. Do tego momentami mam wrażenie, że kompletnie nie myśli. Zarówno w chwili, gdy wszyscy mówią, by nie wchodziła na miejsce zbrodni, jak i później, w finałowej walce - trochę to wszystko działo się jakby na siłę, bez udziału myślenia. No i znów kłaniały się szczegóły, o których wyraźnie autorka zapominała, albo przypominała sobie "okazjonalnie". Szkoda. Do tego momentami drażni mnie jej zachowanie. Choć nie cierpi faktu, ze Trent manipuluje ludźmi, to sama nie jest od niego lepsza. No i to używanie własnego chłopaka tylko po to, by uzyskać od demona informacje...
Ale nie jest tak źle. Powieść czyta się szybko, lekko, bezproblemowo. Świat przedstawiony jest lekki i przyjemny, fabuła wciąga mimo braków, a Kim Harrison pokazuje, że potencjał posiada - tylko musi nieco podszlifować umiejętności. Jak to zrobi, jej kolejne pozycje absolutnie wkupią się w urban fantasy jako coś odmiennego, bardzo dobrego i wciągającego. Wątki z pierwszego tomu zostają nieco rozwinięte i rozjaśnione (zwłaszcza wątki Trenta i Ivy!), ale jest jeszcze wiele pytań bez odpowiedzi.
Co do postaci - jak już mówiłam, Rachel jest momentami naiwna jak nastolatka. Sytuację ratuje wyrachowana Ivy, którą możemy nieco poznać, oraz - może nade wszystko - Jenks. Tak, ten mały, sarkastyczny pixy absolutnie podbija moje serduszko. Raz po raz. Pozostałe postacie drugoplanowe są w większości nakreślone dość ciekawie. W większości - Nick wyraźnie się wybija z tego wszystkiego. Nie wiem, czy autorka chciała podkreślić to, że jest człowiekiem, a może nie miała na niego specjalnie pomysłu, a uznała, że romans być musi? Nie wiem. Wiem, że on po prostu pasował mi jak świni czepek. Nie urażając czepków. Ani wieprzowiny. No i główny "zły". Nie, nie zdradzę, kim jest, ale powiem tylko, że finałowa walka mnie zwyczajnie rozczarowała. No... ludzie no, jak tak można?! Serio? Już po walce? Eh.
Okładka przyciąga uwagę, amulety tworzone są często, magia wręcz iskrzy, zagadka kryminalna goni zagadkę kryminalną. Druga częśc "Zapadliska" staje się wciągającą fabularnie pozycją, która pokazuje, że można osiągnąć w urban fantasy bardzo dużo, jeśli tylko się chce. I liczę na to, że kolejne części spełnią moje oczekiwania.
Czy polecam? Bardzo. Wszystkim. Nawet tym, którzy za urban fantasy nie przepadają specjalnie.
Kliknij, by wrócić do strony głównej
Rachel Morgan Powraca! Nasza ulubiona, płaska jak decha rudowłosa wiedźma, będąca jednocześnie łowczynią nagród, mieszkająca z żywą wampirzycą Ivy oraz pixy Jenksem - powraca! I zapewne wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie mały, drobny szczegół, prawie nieistotny. No do zignorowania. Ktoś wysłał jej demona, by wiedźmę zabić. Czas dowiedzieć się, kto za tym stoi... a przy okazji zaciągnąć dług, który będzie trudny do spłacenia...
Minęło kilka miesięcy od czasu, gdy Rachel została zamieniona w norkę i uwięziona w gabinecie Trenta. Nadal nie pała miłością do "tego złego", który w zasadzie nie wiadomo, kim jest, ale zostaje zmuszona do współpracy. Ktoś bowiem morduje czarownice linii ziemi. Żeby nie było tak prosto, Ivy zdecydowanie robi się coraz bliższa ukąszeniu jej, FBI daje do pomocy młodzika, z którym średnio się dogaduje (o ketchupie nie wspominając!) a na domiar złego, Nick zaprzyjaźnia się nieco za bardzo z demonem. Może być gorzej? Może. Rachel nie ma łatwego życia, co to, to nie. Fundusze się jej topią, wykładowczyni za nią nie przepada. Nie ma co. Cincinnati nie ułatwia życia.
Po skończeniu pierwszego tomu Zapadliska, z jakąś przerażającą radością zabrałam się do kolejnej części. Miło było znów wrócić do kościoła, obserwować Jenksa, Ivy i Rachel. Dobrze było po prostu odpocząć od wszystkiego, leniwie śledząc akcję wydarzeń w powieści już bardziej kryminalnej niż pierwszy tom. Tak, nie bójmy się użyć tu tego słowa: to już urban fantasy kryminalne a nie thriller. Owszem, mamy tu demona, mamy krew i wnętrzności, ale intryga jest zawiązana dobrze i subtelnie, wciąga. ALE - zawsze jest jakieś ale. Główna bohaterka, niestety, robi się zwyczajnie głupsza i bardziej infantylna. Niczym nastolatka, trochę rozwydrzona, skacze z tematu na temat i trochę nie do końca wszystko łapie, co i jak. Autorka nie uniknęła kilku brzydkich błędów, zwłaszcza w momencie, gdy Rachel poszukuje Dana - zakłada okulary, widzi, że Dan jest uwięziony w kociej formie... a potem puff! Nie ma tematu. Wsiąkło, zniknęło, płachta-niewidka. Tak tu tego mi trochę brakowało, tej logiki, pociągnięcia dalej pewnych szczegółów, informacji, wykorzystania ich.
Ale nie narzekajmy. Mogło być gorzej.
Zdecydowanie, "Dobry, zły i nieumarły" to przyjemna pozycja wśród urba-fantasy. Kryminalna nutka i brak romansowania działa na plus. Nie ma tu usilnego trójkącika miłosnego, w którym główna bohaterka rzuca się jak szczerbaty na suchary - na wampira. Albo wilkołaka. Romans jest zarysowany, zasugerowany i zasygnalizowany, jasne, ale dzieje się to całkiem spokojnie i kompletnie na bocznym torze. To plus. Minusem jest jednak zachowanie Rachel jej rozwydrzenie niemalże. Do tego momentami mam wrażenie, że kompletnie nie myśli. Zarówno w chwili, gdy wszyscy mówią, by nie wchodziła na miejsce zbrodni, jak i później, w finałowej walce - trochę to wszystko działo się jakby na siłę, bez udziału myślenia. No i znów kłaniały się szczegóły, o których wyraźnie autorka zapominała, albo przypominała sobie "okazjonalnie". Szkoda. Do tego momentami drażni mnie jej zachowanie. Choć nie cierpi faktu, ze Trent manipuluje ludźmi, to sama nie jest od niego lepsza. No i to używanie własnego chłopaka tylko po to, by uzyskać od demona informacje...
Ale nie jest tak źle. Powieść czyta się szybko, lekko, bezproblemowo. Świat przedstawiony jest lekki i przyjemny, fabuła wciąga mimo braków, a Kim Harrison pokazuje, że potencjał posiada - tylko musi nieco podszlifować umiejętności. Jak to zrobi, jej kolejne pozycje absolutnie wkupią się w urban fantasy jako coś odmiennego, bardzo dobrego i wciągającego. Wątki z pierwszego tomu zostają nieco rozwinięte i rozjaśnione (zwłaszcza wątki Trenta i Ivy!), ale jest jeszcze wiele pytań bez odpowiedzi.
Co do postaci - jak już mówiłam, Rachel jest momentami naiwna jak nastolatka. Sytuację ratuje wyrachowana Ivy, którą możemy nieco poznać, oraz - może nade wszystko - Jenks. Tak, ten mały, sarkastyczny pixy absolutnie podbija moje serduszko. Raz po raz. Pozostałe postacie drugoplanowe są w większości nakreślone dość ciekawie. W większości - Nick wyraźnie się wybija z tego wszystkiego. Nie wiem, czy autorka chciała podkreślić to, że jest człowiekiem, a może nie miała na niego specjalnie pomysłu, a uznała, że romans być musi? Nie wiem. Wiem, że on po prostu pasował mi jak świni czepek. Nie urażając czepków. Ani wieprzowiny. No i główny "zły". Nie, nie zdradzę, kim jest, ale powiem tylko, że finałowa walka mnie zwyczajnie rozczarowała. No... ludzie no, jak tak można?! Serio? Już po walce? Eh.
Okładka przyciąga uwagę, amulety tworzone są często, magia wręcz iskrzy, zagadka kryminalna goni zagadkę kryminalną. Druga częśc "Zapadliska" staje się wciągającą fabularnie pozycją, która pokazuje, że można osiągnąć w urban fantasy bardzo dużo, jeśli tylko się chce. I liczę na to, że kolejne części spełnią moje oczekiwania.
Czy polecam? Bardzo. Wszystkim. Nawet tym, którzy za urban fantasy nie przepadają specjalnie.
Kliknij, by wrócić do strony głównej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz