KiB w sieci

wtorek, 10 stycznia 2017

44. Metodyk - Daniel Radziejewski


Kocich łapek: 6
czytałam: 1 dzień
wydawnictwo: Novae Res
cykl: -
stron: 222
wersja: papierowa/posiadam
wydanie: II (2011)

tytuł oryginalny: -


  Czasem trafiamy na książki, które mimo naszych najszczerszych chęci, są trudne w odbiorze, a sposób narracji, jaki serwuje nam autor, jest po prostu nie do przełknięcia. 
 Są też książki, w których problem, jaki jest poruszony, mimo naszych najszczerszych chęci, do nas nie przemawia, choć jest nam znany. 
 Tak było z "Metodykiem" pana Daniela Radziejewskiego. Mimo bardzo szczerych chęci, ba! wręcz zmuszenia się, by przebrnąć przez tą, było nie było, cieniutką pozycję w formacie niemal kieszonkowym... bez dawki alkoholu się nie obeszło. Niestety...

 Powieść ma rzucać nowe światło na trudny i przez wielu pogardzany zawód nauczyciela. Bo w końcu, co taki nauczyciel zrobi? odbębni kilka godzin w szkole i hulaj duszo, piekła nie ma! - wolne. Tak przynajmniej wszyscy sądzą. I są w tak rozkosznym błędzie, że nawet o tym nie wiedzą, w jak wielkim błędzie są. Podobnie rzecz ma się zresztą z głównym bohaterem powieści, Maksymilianem Koziołkiewiczem, trzydziestolatkiem, który zaczyna pracę w szkole, robi doktorat i zmaga się z klasycznym dla trzydziestolatków problemem - brakiem stabilności finansowej. Ale ma wymarzoną pracę, jego żona jest w ciąży... No idealnie! Nie do końca jednak. Rzeczywistość, jak rozpędzony pociąg, zderza się z marzeniami. praca i uczniowie wcale nie są tacy, jak można sądzić, metodyki wcale nie pomagają, alkohol przyciąga coraz mocniej... Skądś to znacie? Pewnie tak.
 Z tym właśnie mierzy się Maks. Wygórowane ambicje, pracoholizm, alkoholizm, depresja. Pozornie problem znany większości czytelników, w taki czy inny sposób spotykających się z tym faktem i sytuacjami. I to staje się fabułą główną, choć wokół wciąż krąży jeszcze problem pracy. Sytuacja wymyka się spod kontroli, gdy wszelkie podręczniki, metodyki, słowa profesorów... nie znajdują odbicia w rzeczywistości i sytuacji, przed jaką jest Maks postawiony, mając angielskiego nauczać gimnazjalistów... brutalny mur rzeczywistości, z jakim zostaje zderzony nasz bohater, zdecydowanie go przytłacza...
 Książka dotyczy problemów bardzo współczesnych, bardzo dobrze wielu znanym. Jest prawdziwa, szczera i brutalna. Szczera, okrutna, pouczająca. Ale... napisana po prostu źle. Nie ukrywajmy, autor po prostu ma ciężką rękę, pisze o trudnych tematach w sposób równie trudny. Nie ma tu nic lekkiego i łatwego, przyjemnego i prostego, i zderzamy się z tym już od pierwszych stron książki. Stron, które decydują o tym, czy książka nam się spodoba, czy nie... na szczęście, zakończenie, nieoczywiste i zaskakujące, mocno ratuje tę pozycję.
 A bohater? Mówiąc szczerze, kompletnie nie przypadł mi do gustu. Niby mój rówieśnik, niby znam problem, z jakim się mierzy (sama próbowałam swoich sił w nauczycielstwie), jednak coś mnie od niego odpychało. Nie wiem, co dokładnie, ale... No nie. Wydawał mi się zbyt sztywny, zbyt ambitny, za bardzo pozbawiony poczucia humoru. twardo na kierunkowany tylko i wyłącznie na sukces, bezwarunkowo wierzący w podręczniki i to, co one mu mówią, zapatrzony w siebie, egoistycznie... papierowy. Po prostu, papierowy. Nie było w nim żadnej głębi, żadnego punktu, który sprawiłby, że powiedziałabym: "hej, chłopie, ogarnij się". Wręcz przeciwnie, kibicowałam, by się stoczył, by się stracił, by po prostu zniknął. Na szczęście - sytuację ratuje Agnieszka i wątek z nią związany. Jak na gimnazjalistkę zresztą, nader dojrzałą i interesującą jest postacią. To dobrze, stanowi ona niezły kontrapunkt dla Maksymiliana
 Podsumowując? 
 To książka trudna, niedająca się łatwo sklasyfikować. można się nią zachwycać, można też zadławić. Z jednej strony, szacunek dla autora, że zdecydował się podjąć nierówną walkę z trudnym bądź co bądź tematem. Ale z drugiej... Sposób, w jaki wszystko opisał, kompletnie do mnie nie przemówił. ot, po prostu, historia, jakich wiele... ale pod tym wszystkim, jednak zostaje w pamięci, sprawia, że musimy sobie przemyśleć pewne kwestie i sytuacje.
 Czy polecam? Polecam. Ale każdy musi sam, indywidualnie wszystko ocenić...

Za możliwość recenzji tej pozycji dziękuję wydawnictwu Novae Res. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz