KiB w sieci

piątek, 27 stycznia 2017

53. Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu - Anna Lange

Kocich łapek: 10
czytałam: 2 dni
wydawnictwo: SQN
cykl: - 
stron: 448
wersja: papierowa/posiadam
wydanie: I (2016)
tytuł oryginalny: -



  Witaj w wiktoriańskim Londynie! Sztywne konwenanse, gorsety, obyczajowość i moralność  zgoła odmienna od współczesnej... i magia. Dodajmy do tego podwieczorek, na którym będzie dużo herbaty, biszkoptowe ciasto z kajmakiem, nekromanta, sufrażystka i problemy rodowe - nic, tylko rozsmakować się i wraz ze służbą podsłuchiwać, o czym państwo plo czy państwu nie potrzeba mleczka do herbaty!
 W roku pańskim 1873, pod rządami łaskawie panującej królowej Wiktorii, przy szumie halek i w sztywnych gorsetach, z eleganckim melonikiem na głowie - może wydarzyć się wszystko. Wliczając w to okazjonalnie pojawiające się ghule, duchy i równie okazjonalne opętania. Stąd też myśl, by powstał specjalny oddział Scotland Yardu - a zatrudnienie w nim znajduje równie specjalny człowiek...
 Clovis La Fay. Pochodzący z arystokratycznego rodu młody nekromanta ma jednak pewien problem. Starszy brat go nie toleruje, a dzieci tegoż - cóż. Krótko mówiąc, do stryja miłością nie pałają również. Do tego ród od zawsze zajmował się czarną magią, z niekoniecznie szlachetnych pobudek, co bardzo Clovisowi przeszkadza. Przyjaźni się przy okazji z podinspektorem Johnem Dobsonem, szefem specjalnego Podwydziału Spraw Magicznych Londyńskiej Policji Metropolitarnej. Gdy dostaje propozycję, by zostać konsultantem tam, nie czeka długo - zwłaszcza, że po ulicach chadzają ghule, duchy również upominają się o swoje, a przypadkowe opętania i porwania młodych dziewcząt stają się cokolwiek podejrzane... Sprawy komplikują się, gdy siostra Johna, swoista sufrażystka, Alicja - korzysta z jego pomocy, dotyczącej nauki czarów i anatomii.Skorzystałaby zapewne z innych opcji, ale konwenanse, status społeczny oraz - nazwijmy to "drobnymi komplikacjami" - stoją im póki co, na drodze.
 Oczywiście, to nie wszystko. Mamy jeszcze pościgi, gadającą czaszkę, konwenanse i wymogi epoki, poczucie, że sztywny gorset edukacji drażni nas i ogranicza. Do tego świetnie skonstruowaną intrygę oraz genialny, wyraźny klimat wiktoriańskich czasów, z zachowaniem (przynajmniej w większości, bo drobne przesunięcia kilka lat w przód czy tył to prawie nic) historyczności. A fakt, że jest magia, że się jej używa? To dodaje kolejnego, intrygującego smaczku całości. Doskonały humor, który niejednokrotnie mnie rozbawił, akcja widziana z perspektywy nie jednej, ale kilku osób - czy można chcieć więcej? Można. Tego typu powieści, które swoją lekkością zachwycają, sprawiają, że trudno oderwać się od tekstu. 
 Bohaterowie? Są dobrze wyważeni, związani w konwenansach epokowych. Clovis zamknięty jest w poczuciu rodowej klątwy, John i Alicja - choć pochodzą z niższej warstwy społecznej, również mają swoje problemy. Duża zaletą był fakt, że autorka nie bała się swoich bohaterów okaleczyć, opętać, a nawet pobić czy... zgwałcić. W powieści bowiem poruszony został i ten, bardzo trudny wątek - wprawdzie jako element poboczny, ale charakterystyczny, pokazujący, jak kwestię gwałtu - przysłowiowo - "zamiata się pod dywan" w wielu środowiskach. To, plus żywy język, humor, kreacja postaci na wysokim poziomie - to wszystko zdecydowanie zachęca do przeczytania książki. 
 W całokształcie? Czytało się ją bardzo dobrze, ale troszkę brakowało mi jednak samych "Magicznych Akt", nieco bardziej zagmatwanej intrygi, a może nieco więcej... wiktorianizmu, klimatu grozy rodem z powieści Mary Shelley albo mistrza Byrona? Bo nie oczekiwałam już na pewno niczego w deseń Charlesa Baudelaire'a - liczyłam jednak, że opowieść o nekromancie, ghulach, duchach będzie ciut mroczniejsza. Okazuje się, że snucie historii o opętanym kuzynie, nienawiści i chorych (niemal dosłownie) fascynacjach i podnietach może całkiem nieźle zastąpić oczekiwania. Anna Lange w swojej powieści zgrabnie połączyła wątki fantastyczne, historyczne i kryminalno-obyczajowe, więc sądzę, że każdy, kto sięgnie po "Clovisa La Fay: Magiczne akta Scotland Yardu" będzie zadowolony.

Za możliwość recenzji tej książki dziękuję wydawnictwu SQN.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz