KiB w sieci

niedziela, 22 stycznia 2017

50. Strażnik bursztynowej komnaty - Jolanta Maria Kaleta


Kocich łapek: 7
czytałam: 2 dni
wydawnictwo: Psychoskok
cykl: -
stron: 477
wersja: ebook/posiadam
wydanie: I (2014)

tytuł oryginalny: -


  Bursztynowa Komnata! Jak mało co, od lat rozpala wyobraźnię historyków, fascynatów historii, łowców skarbów, miłośników teorii spiskowych, oraz każdej osoby, która o takowej słyszała. Trudno oprzeć się zresztą wizji tego skarbu
 Próbę rozwikłania zagadki zaginięcia podejmuje w swojej sensacyjno-kryminalnej powieści pani
 Opowieść nie wydaje się bardzo skomplikowana. Oto bowiem znaleziono zwłoki niejakiego Pawła Rylskiego - inżyniera, prywatnie pasjonata tajemnicy komnaty. Podejrzenie spada na jego żonę, Ewę. Wszystko wskazuje, że ta z wykształcenia historyczka, była zwyczajnie zazdrosna o dokonania męża, choć widać wyraźnie - nieoczekiwana śmierć małżonka jest dla niej szokiem i ciosem. Sprawa jednak jest o wiele bardziej skomplikowana, niż można by się domyślać. Co więcej, Rylską i pewnym wrocławskim biznesmenem zaczyna się niepokojąco interesować niejaki Mateusz Popiel, posiadający własną firmę ochroniarską, a prywatnie poszukiwacz skarbów. Wraz z Ewą odkrywamy tajemniczą fotografię i ruszamy w drogę, by wyjaśnić sekrety, zabrane ewidentnie do grobu...
 Podjęcie się trudnego wszak tematu, jakim jest tytułowa "Bursztynowa komnata" było ewidentnie strzałem w dziesiątkę -  w wydaniu takim, a nie innym, to prawdziwy smaczek. Książka wciąga już od pierwszej strony, historia wydzielana jest w sposób całkowicie pochłaniający czytelnika, w świetnych proporcjach między sensacją, historią a fikcją literacką. Nie ukrywam też, że ta jedna w sumie z największych zagadek II wojny światowej rozpaliła moją wyobraźnię. Zasiadłam więc do istnej uczty literackiej - i nie zawiodłam się, a wręcz przeciwnie, zaczęłam z ciekawością zerkać na inne pozycje autorki, bowiem jej warsztat i sposób snucia historii stoi na niezwykle wysokim poziomie. Dwa dni spędzone z tą pozycją sprawiły, że na nowo zafascynowałam się tą tajemnicą i znów zaczęłam o niej czytać, ponownie zagłębiając się w różne teorie spiskowe. Co więcej, co było dla mnie olbrzymim plusem i przyjemnością, autorce świetnie udało się oddać klimat roku 1991 - czasu przemian ustrojowych w naszym kraju, czasu zmian w społeczeństwie. Działalność zarówno służb specjalnych, jak i zwykłych ludzi wyraźnie nosi znamiona aktualnych zmian. Pojawiają się detale znane teraz wielu tylko z filmów z tamtego okresu: stroje, komputery na dyskietki, sposób wysławiania czy myślenia bohaterów. Te drobne, wydawałoby się, smaczki, tylko dodają całej powieści klimatu i uroku.
 A bohaterowie? Są zwykli. Mają swoje zalety i wady, wyraźnie są nakreśleni. Ich zachowanie jest naturalne i oczywiste, a nade wszystko - logiczne. Tak Rylska, jak i Popiel to osoby "z krwi i kości", które mają swoje wady, z jakimi walczą ale i zalety, jakie potrafią wykorzystać. Ciężko ich nie polubić - i to również spora zaleta autorki, że wykreowała tak... rzeczywistych bohaterów, świetnie wpasowanych w cały klimat powieści.
 Co jeszcze - świetnie zatytułowane były rozdziały. Dosłowne wypowiedzi bohaterów, służące za opis? Dla mnie bomba. A stwierdzenie, że " [...]byliśmy jak skrzyżowanie Jamesa Bonda z Indiana Jonesem [...]" - oraz cięta riposta do tej pory mnie bawią. Plus za poczucie humoru autorki! Okładka również przyciągnęła uwagę, nie ma co. Kawałek mapy rozpala wyobraźnię.
 Podsumowując? "Strażnik bursztynowej komnaty" to świetna, polska pozycja, którą każdy fan sensacyjno-kryminalno-historycznych wątków powinien przeczytać. Lekkie pióro, szybkie wydarzenia, wciągająca fabuła - czego chcieć więcej? Może tylko więcej stron, bo po odłożeniu czytnika, kiedy dotarłam, nawet nie widzieć kiedy, do tej niemal 500 strony - miałam jakieś dziwne poczucie niedosytu. Ale jedno jest pewne - to moje pierwsze, ale z pewnością nie ostatnie spotkanie z autorką!

Za możliwość recenzji tego egzemplarza dziękuję wydawnictwu Psychoskok.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz