czwartek, 22 czerwca 2017

121. Ktoś całkiem obcy - Karolina Stępień


Kocich łapek: 7
czytałam: 3 dni
autor: Karolina Stępień
tłumaczenie: -
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 2017
cykl: -
seria: -
gatunek: fantastyka, fantasy, science fiction
stron: 501
wersja: papierowa/posiadam
oprawa: miękka, lakierowana
ISBN: 9788380835856
cena z okładki: 39,00 zł
tytuł oryginalny: -

 UWAGA! RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!

 Gdy dostałam tą pozycję w swoje łapki, bardzo długo zastanawiałam się, jak się do niej odnieść. Na okładce bowiem czytamy, co następuje: 
 

 "Odkąd Quinn pamiętał, miał być mieczem i tarczą, mimo że nigdy nie miał pewności, co to dokładnie oznacza. Jego pan, mający kilka tysięcy lat bóg pustkowia, już dawno wyparty przez Boga Jedynego, nigdy nie chciał mu tego wyjaśnić. Ani jemu, ani reszcie swojego rodzeństwa.
Quinn musiał nauczyć się żyć w świecie tajemnic swojego pana, gdzie lojalność ma swoją cenę, a on sam jest tylko znakiem wypalonym na łopatce. Przez lata trwał w rozkroku – nie należąc do końca ani do świata ludzi, ani bogów.
Aż pewnego dnia jego pan odkrywa nieco ze swoich sekretów i daje do wykonania zadanie – Quinn ma odnaleźć sztylet, który jest w stanie zabić Boga."


 Nie powiem - zaskoczyło mnie to, i sprawiło, że zadałam sobie pytanie: co znajdę w środku?

 Z pewnością jedno pytanie: czy będąc własnością jednego człowieka... można, mimo wszystko, być wolnym?

 Początek powieści jest zwyczajnie nudny i pozbawiony szaleństw, jakiejkolwiek fanfary czy rozbiegu. Ot, po prostu, poznajemy Quinna, sługę tajemniczego bóstwa pustkowia. Nie wie o sobie nic, a wszystkie informacje, jakie posiada, dostaje od swego pana. On jest jego nauczycielem i wyrocznią, on mówi, co jest dobre, a co jest złe, on uczył go wszystkiego. Ale co to za życie? Nijakie, pozbawione sensu i celu. Bóg Pustkowia to pan tajemniczy i okrutny zarazem - zazdrośnie strzegący swych sekretów nawet przed resztą rodzeństwa, podobnie jak i on sam - strąconych z panteonu przez tajemniczego Boga Jedynego. Szesnastoletni Quinn, nasz bohater, ma być jednak mieczem i tarczą. Szkoli się, uczy, poznaje, zapamiętuje - wszystko po to, by spełnić ostatecznie wymóg swego pana, odszukać sztylet i przywrócić dawny ład... Ale czy na pewno? 

 Przyznaję - że gdy początkowo niemal nudna i jednostajnie obojętna fabuła ruszyła do przodu, byłam zaskoczona. Autorka, Karolina Stępień, świetnie wykreowała świat, sprawiła, że jest realny i zupełnie naturalny. Początkowa powolność, niczym w lokomotywie, powoli przyśpiesza, rozbudza się, sprawia, że trudno oderwać się od kolejnych stron - bo wciąż coś nowego zaskakuje. Mnie zwłaszcza zaskoczyli bogowie. tak, bogowie i to w liczbie mnogiej. Istoty, które zstąpiły z niebios, władały ludźmi, spełniały ich błagania i modlitwy, dzięki ludziom rośli w siłę... i nagle zostali porzuceni. Ci bogowie mają wybitnie ludzkie cechy - zaskakująco ludzkie, ośmielę się nawet stwierdzić. Te istoty, bogowie - nazwijmy ich, jak chcemy - kochają, nienawidzą, myślą, oddychają - żyją. Ale - mimo, ze wciąż mają ludzkie cechy, z biegiem lat, ba! wręcz wieków czy milleniów - znacząco się zmieniają. Z wesołych i ciepłych stają się przerażającymi monstrami, lub też bezdusznymi łowcami. A pośród tego wszystkiego wciąż zostaje Quinn, pragnący poznać swoją przeszłość i zrozumieć własną rolę. Odkryć sekret własnego pochodzenia.

 Podobał mi się zabieg autorki, mający na celu leniwe rozwijanie akcji. Bez pośpiechu, za to z mnóstwem interesujących postaci, co chwila pojawiających się na kartach powieści. Co więcej, wydarzenia dzieją się w bliżej nieokreślonej przyszłości, co sprawia, że czytelnik może śmiało uznać, że tak właśnie wygląda przyszłość... albo przeszłość. Mamy bowiem do dyspozycji łuki i sztylety by się bronić, a do podróżowania poza własnymi nogami tylko konie i coś w rodzaju bryczek. Ale - chyba najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie. Epilog dokładniej. Oto bowiem, zupełnie nieoczekiwanie trafiamy... do współczesności. Współczesności, która zamyka książkę w sposób... nieoczywisty i sprawia, że trzeba raz jeszcze zastanowić się nad tym, co właśnie się przeczytało. Brawo dla pani Karoliny! Czegoś takiego się nie spodziewałam!

 Bohaterowie... Hm. Przede wszystkim, chyba najciekawszym z nich jest Quinn, którego od początku do końca obserwujemy. Młodzieniec, który o sobie nie wie nic, jest bezwolną marionetką... a jednak wciąż ma zachowane poczucie człowieczeństwa. Choć postać z niego jest wybitnie enigmatyczna, ciężko go w ostateczności nie polubić. Poza nim pojawia się cała paleta postaci, które poznajemy w mniejszym lub większym stopniu. Jak już wspomniałam wcześniej, gro z nich to bogowie, którzy zostali strąceni z piedestału i teraz zwyczajnie "stali się ludźmi, ale z boskimi mocami". Jedni są dobrzy, inni źli. Jeszcze inni obojętni - ale są tak zróżnicowani i tak, przynajmniej dla mnie, dopracowani, że trudno się "doczepić" do czegokolwiek. Super, brawo! 

 Trochę rozczarowuje mnie jednak okładka. Niby jest intrygująca, utrzymana w odcieniach zieleni, z dużym, piwnym okiem, zdradzającym, że oto COŚ śledzi małą, samotną postać, jednak... nie wiem, czegoś mi brakuje. Jakiegoś elementu, punktu zaczepienia, który zrównoważy całość? Chyba tak.

 Podsumowując - "Ktoś całkiem obcy" to niezwykła, interesująca lektura, która pomimo początkowego "spokoju i rozleniwienia" wciąga i sprawia, że trudno się oderwać. Bardzo dobrze wykreowany świat, rozsądnie napisane dialogi, fabuła zaś prowadzi nas przez wiele - od śmiechu, przez łzy aż do krwi. Przyjaźń i lojalność otoczone nienawiścią i pragnieniem zemsty - a wszystko to wyważone i odpowiednio dawkowane. Zdecydowanie, jest to powieść dopracowana pod każdym względem, przyciągająca i sprawiająca, że trudno się od niej oderwać.

 Zdecydowanie, warto się skusić, by spróbować odmiennej, ale interesującej, polskiej fantastyki.





Za możliwość recenzji tej książki wydawnictwu 







3 komentarze:

  1. Hm.. książka może być ciekawa. Jeszcze nie spotkałam się z takim pomysłem na fabułę. Być może kiedyś sięgnę po tę książkę.

    Pozdrawiam cieplutko i ściskam :*

    M.

    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że jest ta książka ciekawa, choć początkowo byłam do niej nastawiona... sceptycznie. Warto było jednak się przekonać, że jednak jest odwrotnie! :)
      Pozdrawiam serdecznie!
      Kag :)

      Usuń
  2. Chociaż za bardzo fantastyki nie lubię, to może się na nią skuszę. Za bardzo mnie do fantastyki zniechęciła książka: "Naznaczeni śmiercią" kompletnie mi się nie podobała. Ale jeśli będę miała czas to na pewno zajrzę do niej i zobaczę jak się u mnie sprawdzić <3
    Pozdrawiam
    I zapraszam do siebie: http://gosiaandbook.blogspot.com/2017/06/wywiad-z-mrswierzbicka.html

    OdpowiedzUsuń