KiB w sieci

poniedziałek, 19 czerwca 2017

119. Łowca czterech żywiołów - Agata Adamska

Kocich łapek: 8
czytałam: 2 dni
autor: Agata Adamska
tłumaczenie: -
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 16 sierpnia 2016
cykl: Legenda o Seantrze (tom 1)
seria: - 
gatunek: fantastyka, fantasy, science fiction
stron: 336
wersja: papierowa/posiadam
oprawa: miękka, ze skrzydełkami 
ISBN: 9788380832459
cena z okładki: 34,00 zł
tytuł oryginalny: -


 Aeryla Valnes, siedemnastoletnia rudowłosa, zielonooka i przeciętna uczennica liceum idzie na test zdolności magicznych. Ma to pokazać, czy dziewczyna będzie magiem, czy może zwyczajnym obywatelem swego państwa. Nikt nie spodziewa się więc, że na tym teście dziewczyna zaskoczy wszystkich - w tym samą siebie. W ten sposób zaczyna się najbardziej niezwykła i szalona przygoda Aeryli. Oraz - co chyba oczywiste, czytelnika tej konkretnej książki.


 "Łowca czterech żywiołów" to pierwszy tom "Legendy o Seantrze" - i zapowiada się bardzo interesująco. Dostajemy polskie young adult, które ma w sobie nutę magii oraz przygody. I przyznaję, że jak na debiut, to jestem bardzo mile zaskoczona. 

 Aeryla Valnes to nastolatka pochodząca z niemagicznej rodziny. Co więcej, jej ojciec, prowadzący kancelarię adwokacką, ewidentnie nie cierpi magów i robi wszystko, by na każdym kroku to podkreślić. Dlatego już od samego początku nasza bohaterka i jednocześnie narratorka "Łowcy..." czuje, że ma zwyczajnie... przekichane. Bo jak to tak? Tata nie lubi magii, mamie jest to obojętne, a ona ma TAKIE zdolności? Na dodatek, jej najlepsza przyjaciółka okazuje się być całkowicie magii pozbawiona. Aeryla, chcąc nie chcąc, musi rozpocząć szkolenie - ta niewyróżniająca się specjalnie z tłumu nastolatka musi opanować cztery żywioły. Poza zwykłymi lekcjami, jakie każdy mag musi mieć, skierowana zostaje dodatkowo na lekcje magii z pewnym "zarozumiałym, zapatrzonym w siebie i zdecydowanie robiącym wszystko, by utrudnić jej życie" Drehsenem. Ten tajemniczy i denerwujący osobnik zdecydowanie namiesza. Kiedy jednak? Tego nie wiadomo, póki co, ogranicza się tylko do tego, by dziewczynę nauczyć magii w sposób zadowalający... jego. I tyle. Ale to nie koniec problemów! Pracujący w kancelarii jej ojca Garren kompletnie nie zauważa dziewczyny, zakochanej w nim po uszy. I planuje ślub ze swoją narzeczoną. Może być gorzej? Może. Dziewczyna wplątuje się w aferę, w wyniku której może stracić nie tylko zdrowie, ale i życie. Ktoś bowiem włamuje się do kancelarii ojca, poszukując pewnych dokumentów... które interesują również nauczyciela Aeryli...

 W ten oto sposób pokrótce można scharakteryzować fabułę powieści, która z miejsca mnie porwała i sprawiła, że trudno było mi się oderwać od lektury. Choć skierowana do młodzieży - i przede wszystkim z tej perspektywy pisana, okazała się być dobrą, weekendową lekturą. Napisana lekko, łatwo i przyjemnie, dużo się dzieje a akcja nie przestaje zaskakiwać. Interesujący wątek kryminalny - choć z nieco przewidywalnym zakończeniem poczytuję tu jednak na plus. Również dużym plusem (wiem, powtarzam się), jest wątek romansu. Wróć - romansu tu prawie nie ma. Nasza główna bohaterka niby zakochana jest w pracowniku swego ojca, ten traktuje ją jak młodszą siostrę... i to jest dobre. Nie mamy tu wybuchów wielkiej miłości i zazdrości, braku zdecydowania, którego Alfonso De Gonzales Gorgonzola Sabatiera wybrać. Podejrzewam, że coś wyniknie w kolejnych częściach, jednak póki co - są to tylko gdybania. Nawet pomysł, by wrzucić ochroniarza, który z upartością kozy będzie podrywać główna bohaterkę i zrobić z tego wątek "niby-romansu" był lekki i całkiem zabawny.

 Ciekawie też przedstawiono technologię. Sporo udziału ma tu magia - standardowe smartfony czy podróże są znacznie przez nią wspomagane. Mamy teleportację i punkty, w jakich można tego dokonać, połączenia telefoniczne są równie szybkie. Idea używania magii w ułatwianiu sobie życia to całkiem oryginalny pomysł, który wnosi "powiew świeżości" w wiele pozycji o podobnej tematyce. 

 W "Łowcy..." autorka nie ograniczyła się tylko do ludzi. Mamy krasnoludy i elfy - choć jeśli ktoś spodziewa się typowo "tolkienowskich" ras - trochę się rozczaruje. Krasnoludy mają ledwie metr wysokości, a elfy nie są piękne i wyniosłe. Dodatkowo, mamy druzgi - dziwne, kojarzące mi się z trollami istoty, które są brzydkie, śmierdzące i głupie ;) Ale i sami ludzie są interesujący i nieprzewidywalni.

 No właśnie, skoro już o rasach mowa, warto słów kilka powiedzieć o charakterach postaci. Nieprzewidywalna główna bohaterka, z jednej strony roztrzepana nastolatka, z drugiej zdecydowana na wszystko kobieta, która stara się doprowadzić sprawę do końca - to już coś interesującego. Do tego dochodzi szalona przyjaciółka Annija - ludzka dziewczyna, która mimo swej tuszy, ubiera się bardzo kolorowo i absolutnie trzeźwo podchodzi do świata. Mamy też bogatego Merrego, który mimo swego bogactwa zachowuje się zupełnie zwyczajnie i szybko zaprzyjaźnia z Aerylą. Mamy też półelfa Zaklesa (którego pełne miano brzmi tak, że idzie sobie język połamać) wraz z elfim ochroniarzem - obaj są zafascynowani technologią, przez co wpędzają wszystkich w problemy. Zbiór tak różnych charakterów i person zdecydowanie zadziałał na plus. Trochę jednak drażnił mnie ojciec głównej bohaterki, jej matka i siostra oraz Garren - wydawali się być tak trochę bezpłciowi i bez większego charakteru. Sądzę jednak, że w kolejnych częściach będą oni nieco bardziej rozwinięci.

 Okładka intryguje. Kobieca twarz, która przysłonięta jest czterema żywiołami i wyraźna, oryginalna czcionka przyciągają uwagę. Czerwień grzbietu ładnie prezentuje się na półce. Zdecydowanie, wśród zalewu pozycji, których okładki są dość do siebie podobne, ta książka przyciągnie uwagę.

 Podsumowując, "Łowca czterech żywiołów" to interesująca pozycja, świetny debiut, który zmusza do spojrzenia na polską fantastykę inaczej. Znajdziemy tu pozornie prostą historię dla nastolatek i młodych kobiet, podobną do wielu innych - ale jednocześnie inną i odświeżającą. Szybka akcja, nieoczekiwana intryga i osobliwa grupka przyjaciół jako bohaterowie, którzy zapadają w pamięć? Do tego cięte riposty i dawka sarkazmu przeplatana magią? Przygotujcie się na to wszystko właśnie w tej pozycji!

 Ja - polecam. Zdecydowanie.


Za możliwość recenzji tej książki oraz wspaniałą dedykację dziękuję autorce Agacie Adamskiej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz