Kocich łapek: 9
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: grudzień 2015 (data przybliżona)
wersja: papierowa/posiadam
oprawa: miękka
ISBN: 9788380830165
cena z okładki: 38,00 zł
tytuł oryginalny: -
Gdy dostałam "Gałęziste" - długo przyglądałam się okładce. Zaskakującej. Potem poczytałam sobie dokładnie, co pisało na okładce. Zwłaszcza jeden, mały fragment, tuż na koniec, sprawił, że uniosłam w górę brwi i przez chwilę zastanawiałam się nad tematyką. O jaki fragment chodzi? O ten:
"(...)Jest taka historia, której nie chciałbyś poznać. Opowieść, która Cię zaintryguje, zaskoczy i przerazi do szpiku kości. Thriller na baśniowych ziemiach Suwalszczyzny.
Odważysz się?"
Ja się odważyłam. I nie żałuję, bowiem nieoczekiwanie dla siebie trafiłam w miejsce, które zaskoczyło mnie swoją urodą ale i tajemnicą... Absolutne mistrzostwo. I mówię to z łapką na serduszku!
Piękne okolice Suwalszczyny. Zapomniana przez boga wioska, zmysłowe opisy przyrody, i akcja, która od pierwszej strony wciąga i sprawia, że trudno się oderwać od powieści. W czasie przed i już wielkanocnym (zwanym, bodajże Triduum Paschalnym - zastrzelcie mnie, nie znam się na tym!) Karolina i Tomek, studenci z Warszawy, postanawiają spędzić ten czas z dala od rodzin, sam na sam, wspólnie "naprawiając" związek. W związku z nieoczekiwanym wydarzeniem, trafiają do małej wioski - Białodęby. Tak, w dziwnym domu, w towarzystwie niezwykle pięknej Natalii, niechętnej im babki oraz zmarłego mają nocować. Miejsce jest o tyle bardziej niepokojące, że nikt nic o nim nie wie. Pomimo pozornego lenistwa i spokoju parę zaczynają męczyć niepokojące sny i myśli. A i sama Natalia staje się osobą, której Tomek zaczyna się bać... Siła, z jaką przyjdzie mierzyć się obojgu studentów wydaje się być nie do pokonania. Uparta, podstępna i bezwzględna pragnie tylko jednego - krwi. Czy bohaterom uda się uciec? Co kryje się w tytułowym Gałęzistym, mrocznym jeziorku, o którym milczą przewodniki?
Ilość problemów narasta, a odpowiedzi jest coraz mniej...
"Gałęziste" zaskoczyło mnie fabułą. Przyznaję bez bicia. Niby to horror (albo thriller, jeśli chcemy być dokładni) jakich wiele, ale jednak - jest w nim coś, co sprawia, że ciężko się oderwać. Niepokojący wstęp ustępuje miejsca łagodnej obyczajowości, pod którą jednak COŚ się czai. COŚ spod literek spogląda na czytelnika i czeka cierpliwie, aż dotrzemy do TEGO fragmentu, w którym TO COŚ wychodzi na scenę. Przyznaję, że jeśli to był debiut - to ja to kupuję w całości, bowiem takie prowadzenie akcji było genialne. Niech się Stefany Króle i inne Master-Tony chowają! Zwłaszcza ten pierwszy, niejaki pan Król, który ostatnio znów zalewa rynek serią swoich książek - mógłby się uczyć pisać (na nowo) mocne i wbijające w fotel powieści. Ot, moje zdanie! Ale tak jest, przepraszam.
W "Gałęzistym" bowiem mamy wszystko, czego wymagać należy od takich thrillero-horrorów. Mocny wstępniak, który zaskakuje. Powolne rozwijanie akcji z parą kompletnie różnych od siebie bohaterów. Kilka dziwnych i niepokojących wydarzeń. Próbę ucieczki. Spotkanie oko w oko ze złem i po raz kolejny ucieczkę... aż do absolutnie zaskakującego finału, który sprawiał, że otworzyłam oczy i powiedziałam: O CHOLERA! Tak, tego się nie spodziewałam! Wszystko zostało dokładnie przemyślane i dokładnie rozplanowane, tak, by czytelnik raczył się tą powieścią jak wybornym ciastem - aż do słodkich okruszek. Do tego opisy przyrody - jak zdołałam się dowiedzieć, Suwalszczyna to "rodzime tereny" autora. I tu pokazuje się majstersztyk pana Artura Urbanowicza - niepokojące są te opisy, przyroda jest mroczna i ciemna, sprawia wrażenie zamkniętej enklawy. Miodzio, że tak powiem. Absolutnie świetnie wkomponowała się w całość.
A sama "siła zła" z jaką przyszło mierzyć się bohaterom? Powiem szczerze - nie tego się spodziewałam! Sądziłam, że znam nieco mity i legendy zarówno polskie jak i Słowian. Okazało się, że jeszcze wiele może mnie zaskoczyć. I teraz zgoła inaczej spojrzę na pewne leśne ostępy... ;)
Mówiąc szczerze, to bardzo trudno odszukać mi w tej powieści jakiś minus. Przyznaję się bez bicia, że całkowicie i na amen mnie zachwycił styl autora, sposób snucia powieści. Ale! Zgrzyt się jednak znalazł... ;) Motyw przesłuchania - i brak spójności, czy aby na pewno to były osoby w lesie te a nie inne. Również wątek już pod koniec, gdy bohaterowie mają uciekać, a tajemniczy i - nie no, powiem szczerze, tak trochę niedopracowany Rogucki (nie, nie TEN Rogucki ;)) rusza na pomoc parze. Troszkę wydawało mi się to... no naciągane. Zarówno walka, policjanci jak i sama ucieczka. No i sama Natalia - ideał w każdym calu, bez zająknięcia recytująca wszystek... Panie Urbanowicz, ideały nie istnieją, proszę jej zrobić jakąś krzywdę przy okazji, co? ;) Ale poza tym, bardzo dobrze było! Dla mnie - klasa!
Ilość problemów narasta, a odpowiedzi jest coraz mniej...
"Gałęziste" zaskoczyło mnie fabułą. Przyznaję bez bicia. Niby to horror (albo thriller, jeśli chcemy być dokładni) jakich wiele, ale jednak - jest w nim coś, co sprawia, że ciężko się oderwać. Niepokojący wstęp ustępuje miejsca łagodnej obyczajowości, pod którą jednak COŚ się czai. COŚ spod literek spogląda na czytelnika i czeka cierpliwie, aż dotrzemy do TEGO fragmentu, w którym TO COŚ wychodzi na scenę. Przyznaję, że jeśli to był debiut - to ja to kupuję w całości, bowiem takie prowadzenie akcji było genialne. Niech się Stefany Króle i inne Master-Tony chowają! Zwłaszcza ten pierwszy, niejaki pan Król, który ostatnio znów zalewa rynek serią swoich książek - mógłby się uczyć pisać (na nowo) mocne i wbijające w fotel powieści. Ot, moje zdanie! Ale tak jest, przepraszam.
W "Gałęzistym" bowiem mamy wszystko, czego wymagać należy od takich thrillero-horrorów. Mocny wstępniak, który zaskakuje. Powolne rozwijanie akcji z parą kompletnie różnych od siebie bohaterów. Kilka dziwnych i niepokojących wydarzeń. Próbę ucieczki. Spotkanie oko w oko ze złem i po raz kolejny ucieczkę... aż do absolutnie zaskakującego finału, który sprawiał, że otworzyłam oczy i powiedziałam: O CHOLERA! Tak, tego się nie spodziewałam! Wszystko zostało dokładnie przemyślane i dokładnie rozplanowane, tak, by czytelnik raczył się tą powieścią jak wybornym ciastem - aż do słodkich okruszek. Do tego opisy przyrody - jak zdołałam się dowiedzieć, Suwalszczyna to "rodzime tereny" autora. I tu pokazuje się majstersztyk pana Artura Urbanowicza - niepokojące są te opisy, przyroda jest mroczna i ciemna, sprawia wrażenie zamkniętej enklawy. Miodzio, że tak powiem. Absolutnie świetnie wkomponowała się w całość.
A sama "siła zła" z jaką przyszło mierzyć się bohaterom? Powiem szczerze - nie tego się spodziewałam! Sądziłam, że znam nieco mity i legendy zarówno polskie jak i Słowian. Okazało się, że jeszcze wiele może mnie zaskoczyć. I teraz zgoła inaczej spojrzę na pewne leśne ostępy... ;)
Mówiąc szczerze, to bardzo trudno odszukać mi w tej powieści jakiś minus. Przyznaję się bez bicia, że całkowicie i na amen mnie zachwycił styl autora, sposób snucia powieści. Ale! Zgrzyt się jednak znalazł... ;) Motyw przesłuchania - i brak spójności, czy aby na pewno to były osoby w lesie te a nie inne. Również wątek już pod koniec, gdy bohaterowie mają uciekać, a tajemniczy i - nie no, powiem szczerze, tak trochę niedopracowany Rogucki (nie, nie TEN Rogucki ;)) rusza na pomoc parze. Troszkę wydawało mi się to... no naciągane. Zarówno walka, policjanci jak i sama ucieczka. No i sama Natalia - ideał w każdym calu, bez zająknięcia recytująca wszystek... Panie Urbanowicz, ideały nie istnieją, proszę jej zrobić jakąś krzywdę przy okazji, co? ;) Ale poza tym, bardzo dobrze było! Dla mnie - klasa!
A skoro już tak działamy dalej - bohaterowie. Wspomniana przeze mnie Natalia, dziewczyna trochę... za idealna. Zbyt cukierkowa momentami. Troszkę zgrzytała mi w zębach w trakcie czytania, na szczęście, trochę odpokutowała na koniec ;) Rogucki - równie dziwny typ, którego podejrzewałam o wszystko. Ale przede wszystkim - osobnik mocno niedopracowany. Niby wszystko z nim było ok, ale jednak momentami był bardzo... papierowy. Zwłaszcza na przesłuchaniu! A Karolina i Tomek? Powiem szczerze, że ta dwójca zrobiła na mnie ciekawe wrażenie. Ona, gorliwa katoliczka, gotowa oddać każdemu własne serce, byle pomóc. On, cynik i ateista, w dodatku cukrzyk i choleryk. Para, wydawać by się mogło - nie do połączenia, a jednak wzajemnie się uzupełniająca. Klucz do porozumienia między obojgiem znajduje się ale z trudem i chwilami wydaje się, że nie da się ich połączyć. A jednak. A zakończenie ich historii? Przyznaję - majstersztyk! Chcę jeszcze!
Na koniec zostało chyba to, co najlepsze - okładka. Biała ramka wokół czarno-białego zdjęcia, niepokojącego i nieoczywistego, które dopiero po chwili ujawnia kolejne szczegóły... Bajka! No po prostu coś, co zwraca uwagę, i sprawia, że pragniemy tą książkę posiadać. Już, teraz, zaraz i natychmiast! Miodzio!
Podsumowując? "Gałęziste" to genialny debiut, który absolutnie zachwyca. Polscy autorzy thrillerów i horrorów posiadają rewelacyjny warsztat, który pozwala na kreatywność. Nasze rodzime, polskie podwórko i polskie okolice są piękne i jednocześnie budzące grozę. Wystarczy tylko umiejętnie to wykorzystać. Absolutnie polecam!
Na koniec zostało chyba to, co najlepsze - okładka. Biała ramka wokół czarno-białego zdjęcia, niepokojącego i nieoczywistego, które dopiero po chwili ujawnia kolejne szczegóły... Bajka! No po prostu coś, co zwraca uwagę, i sprawia, że pragniemy tą książkę posiadać. Już, teraz, zaraz i natychmiast! Miodzio!
Podsumowując? "Gałęziste" to genialny debiut, który absolutnie zachwyca. Polscy autorzy thrillerów i horrorów posiadają rewelacyjny warsztat, który pozwala na kreatywność. Nasze rodzime, polskie podwórko i polskie okolice są piękne i jednocześnie budzące grozę. Wystarczy tylko umiejętnie to wykorzystać. Absolutnie polecam!
Za możliwość recenzji tej książki dziękuję autorowi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz