piątek, 9 czerwca 2017

110. Kuchnia Słowian. O żywności, potrawach i nie tylko… - Hanna Lis, Paweł Lis

Kocich łapek: 8
czytałam: 3 dni
tłumaczenie: -
wydawnictwo: Libron 
wydanie: I (2009 (data przybliżona)
cykl: -
gatunek: historia/kulinaria
stron: 273
wersja: papierowa/posiadam 
oprawa: miękka/lakierowana
ISBN: 9788373968394
cena z okładki: 36,99 zł
tytuł oryginalny: -


 Kuchnia Słowian - naszych przodków - od dawna była obiektem zainteresowania nie tylko archeologów, ale i wszelkiej maści rekonstruktorów historii naszej przeszłości. Ale i nie tylko - poszukujący prostej, zdrowej kuchni "z naszego podwórka" ludzie też byli zainteresowani taką pozycją. I nagle, zupełnie nieoczekiwanie, na pomoc przybyła "Kuchnia Słowian. O żywności, potrawach i nie tylko…" - absolutnie genialnie napisana książka zaspokajająca podstawowe zainteresowania.


 Gdy zaczynałam swoją przygodę z rekonstrukcją historyczną, był to XIV i XV wiek - było mi prosto. Zachowało się wszak bardzo dużo przepisów, rekonstruktorzy późnego średniowiecza co chwila odkrywali coś nowego, a internet wręcz roił się od przepisów. Nie było więc jakiegoś wielkiego trudu i wysiłku, by próbować rekonstruować kuchnię naszych przodków. Choć wiadomo, niektóre przepisy były zdecydowanie... specyficzne ;) Ale - było. Zupełnie inaczej jednak miała się sprawa z X czy IX wiekiem, czasami Słowian i wikingów. Dobra, odszczekuję - przepisy kuchni skandynawskiej są znane. Aż do tej pory. Hanna Lis i jej mąż, Paweł Lis - skupili się na rekonstrukcji tego, co wypełniało brzuchy naszych przodków.

 Przyznaję szczerze, że po tej książce nie oczekiwałam żadnych cudów i wodotrysków. I własnie to dostałam - interesującą historię bez zbędnego wodolejstwa, która krótko, rzeczowo i bardzo przystępnie opowiada o tym, co Słowianie jeść mogli i w jaki sposób. Co więcej, autorzy skupiają się też na historii roślin, jakie były wówczas dostępne i rozwiewają wiele mitów związanych z daniami tamtych czasów. Tak - spotykam się wciąż ze stwierdzeniem, że "ziemniaki były u nas od zawsze" ;) Dowiadujemy się, jakie rośliny bulwowe i strączkowe, jakie warzywa i jakie mięso oraz - może nade wszystko - zioła - królowały na stołach naszych przodków. I zanim ktokolwiek mi coś zarzuci, uprzedzam. Na podstawie znalezisk i wiedzy autorzy wykorzystali archeologię doświadczalną, by uzyskać takie, a nie inne wyniki.  Archeologia doświadczalna, czyli autorzy na własnych żołądkach (i nosach) testowali przepisy, jakie następnie... no właśnie, to kolejny plus - umieścili w tej konkretnej pozycji. Tak! Mamy tu garść niezwykle interesujących przepisów, od banalnie prostych po nieco bardziej skomplikowane. Nie wszystkie one wymagają narzędzi i naczyń z epoki, co się bardzo chwali - niektóre śmiało można zrobić nawet na płycie indukcyjnej, we współczesnym garnku/patelni. Tylko mieć odpowiednie składniki.

 Dla mnie, jako dla osoby, która niedługo znów zacznie ruszać na turnieje i gotować dla własnej drużyny (do której zresztą, gorąco zapraszam;)) - to istna skarbnica wiedzy i pomysłów, jak prosto ale jednocześnie smacznie i w pełni historycznie napełnić żołądek. Może nie zawsze w sposób szybki - i zapewne dla niektórych raczej mało smaczny (i doprawiony) - ale jednak będzie to swoisty hołd dla naszych przodków.

 Osobiście więc - polecam tą pozycję jako ciekawostkę dla historyków, rekonstruktorów i wszystkich osób zainteresowanych tym, jak jadało się przed wiekami.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz