KiB w sieci

sobota, 17 grudnia 2016

RLG: Wielki Projekt - Stephen Hawking, Leonard Mlodinow

Kocurowych łapek: 9
czytałem: 3 godziny
wydawnictwo: Albatros
cykl: -
stron: 231
wersja: papierowa/posiadam
wydanie: II (2011)
ISBN: 978-83-7659-349-4
tytuł oryginalny: - The Grand Design

 





Sköll zwie się wilk, Świetlnej towarzyszy
Do lasu Żelaznego
A wrogi Hati, Hrodwitnira syn
Okrąża przejasną niebios pannę


Podróż w poszukiwaniu Świętego Graala nauki, czyli teorii wszystkiego, wydaje się nie mieć końca i prowadzi już przez jedenaście wymiarów. Kolejnymi błędnymi rycerzami na tej drodze są Hawking oraz Mlodinow, którzy stają w szranki z wieloma przeciwnikami, jak Plaga Nieskończoności, Pozorny Początek Czasu czy kwadryliard duodecylionów duodecyliardów oktogiliardów przestrzeni wewnętrznych. Towarzyszy im wielu pomocników, od szczelinowej piłki fulerenowej po supergrawitację, jak i przekrój historii nauki znanej cywilizacji.
Oraz trzy podstawowe pytania, które stanowią oś tej książki.
Dlaczego istniejemy?
Dlaczego istnieje raczej coś, niż nic?
Dlaczego właśnie ten konkretny zbiór praw natury, a nie inny?

W drodze do odpowiedzi na te pytania mnożą się kolejne, a przy okazji dowiadujemy się, że wszystko, co wiemy o czasie i wszechświecie jest kłamstwem. Ale zacznijmy od jednego z niezliczonych, potencjalnych początków.




Na początku było morze. Chaos. Drzewo. Ocean. Wielki Wybuch. Olbrzym Ymir. Ciemność i woda. Słowo. Otworzenie oczu Brahmy.
A potem powstała szkoła jońska. Być może Pitagoras dokonał kilku plagiatów, a po Talesie nie zostały spisane dzieła. Jednak to szkole jońskiej zawdzięczamy poszukiwania praw przyrody nie w mitologii, ale w obserwacji natury. Anaksymander sugerował istnienie ewolucji na długo przed Darwinem. Pitagoras stworzył podwaliny fizyki teoretycznej. Empedokles odkrył istnienie powietrza metodą doświadczalną. Demokryt zapoczątkował fizykę atomową i opisał panujące w niej zasady bezwładności. Arystarch blisko dwa tysiące lat przed Galileuszem i Kopernikiem nie tylko określił, że Ziemia nie jest centrum wszechświata – ale także, że nie jest nim Słońce, będące jedną z wielu gwiazd. Lista szkoły jońskiej jest długa, a i potem inspirowała istnienie metod naukowych u innych, jak na przykład u Archimedesa. Szkoła jońska była milowym krokiem w nauce znanej nam cywilizacji, a jej porzucenie i zapomnienie cofnęło rozwój świata o kilkanaście stuleci.
To w niej zauważono, że nie potrzeba ludzkiej interwencji, by Sköll wypuszczał Świetlną, zaś Hati, syn Hrodotwira uwalniał ze swej niewoli przejasną niebios pannę – że wydarzenia w naturze bywają cykliczne i mają swoje reguły.
Dochodziła źródeł wiedzy w badaniu świata, nie, w przeciwieństwie do wielu późniejszych filozofów z Arystotelesem na czele, we własnych przekonaniach. Gdyż dopiero badając wszechświat zmysłami, doświadczeniem, empirycznie możemy odgadnąć jego zagadki. Prawda?


Błąd.


Lata temu, gdy ledwo przestałem być dzieckiem, zadawałem sobie pytanie: "czy wydarzenie ma miejsce, jeżeli nie ma żadnych jego konsekwencji ani świadków?". Nie zdawałem sobie sprawy ile osób zadawało od lat pytanie o podobnej treści: czy istnieje rzeczywistość obiektywna? Zapewne wiele osób pomyślało w tej chwili „pewnie chce nas zaskoczyć, że nie istnieje, nie pójdzie mu tak łatwo”. Odpowiedź na to pytanie brzmi: istnieje. I to niejedna. Istnieje nawet taka, gdzie ludziom smakuje pizza hawajska.
A wszystko powstało... z niczego oraz kompletnym przypadkiem, tym samym, który sprawia, że próżnia nie jest pusta. Cały nasz wszechświat, jak i olbrzymia liczba innych to dzieło zwyczajnej, spontanicznej fluktuacji... 


Zacząłem recenzję od przedstawienia szkoły jońskiej nie po to, by zabłysnąć jej znajomością. Hawking z Mlodinowem prowadzą nas przez całe stulecia rozwoju nauki, robiąc to w formie skróconej i przystępnej, ale pamiętając o wszystkich najważniejszych przełomach. Wprawdzie nie znajdziecie tam żadnych rewelacji o tym, że Bóg nie istnieje, jak zdążono napisać o tej książce, gdyż żaden z nich tego nie stwierdza. Oraz przekonacie się, że Hawking nie poradziłby sobie w stand-upie z więcej, niż jednego powodu. Nie bez przyczyny jest znany jako jeden z najwybitniejszych umysłów ludzkości, a nie jako tuza kabaretów; żart z pizzą hawajską miał prezentować poziom humoru w książce. Na szczęście w tej pierwszej roli – człowieka, który myślą wykracza daleko ponad przeciętność – spisuje się doskonale. Zarówno przy opisach kolejnych kroków naukowych – powstawaniu metod naukowych, odkrywaniu struktur świata i człowieka w skalach mikro i makro, powstania elektromagnetyzmu, stworzenia i wyjaśnienia ogólnej oraz szczególnej teorii względności, wielu stuleci błądzeń i odkryć w zakresie fizyki, matematyki, biologii oraz chemii – jak i przy wyjaśnianiu podstaw fizyki kwantowej i teorii strun. Bo tym jest ta książka – napisanym łatwym językiem, pochłanianym błyskawicznie i wciągającym kompendium na ten temat.


Przygotowując się do pisania tej recenzji zapisywałem sobie numery stron z kluczowymi kwestiami w poszukiwaniu wyjaśnienia M-teorii, kandydującej do teorii wszystkiego, podstaw mechaniki kwantowej, istnienia jedenastu wymiarów, czy nawet stworzenia przez prosty eksperyment żyjącej na swój sposób w dwuwymiarowym świecie powielającej się inteligencji. Jednakże wyszła z tego taka masa zapisków, że musiałbym rozciągnąć recenzję na wiele stron i dokonać faktycznego streszczenia książki, a nie oceny. Przy czym każda z notek jest na tyle rewelacyjna w kontekście poznania wszechświata, tak przewracająca myślenie do góry nogami, że żadnej nie mógłbym pominąć. Trzeba po prostu przeczytać to samemu, gdyż każda kolejna strona w momencie, gdy odchodzimy od dyskusji na temat mechaniki klasycznej, wciąga na nowo i prezentuje kolejną niespodziankę. Na szczęście obaj autorzy stanęli na wysokości zadania – mimo tego, że fizyka oraz matematyka są w rodzaju żeńskim to da się je zrozumieć, a po pewnym czasie zapominamy, że jest to książka popularnonaukowa.


Wstęp do części zasadniczej to trzy czwarte całości, gdyż Hawking i Mlodinow dbają o to, żeby czytelnik zrozumiał najpierw najważniejsze zagadnienia ze znanych nam nauk w mechanice klasycznej, co zdecydowanie ułatwia przyswojenie całej reszty. A tam wszystko – przestrzenie, czas, historia, istnienie – okazuje się czymś kompletnie innym co znamy z doświadczenia i intuicji opartej na naszych możliwościach. Gdy sam czas okazuje się nie czasem, ale potem i nim samym w nieskończonej ilości możliwości praw natury zależnej od obserwacji zaistniałych, nomen omen, w czasach przyszłych, zanim miałyby powstać, chociaż sam czas nie ma początku – ale i nie istnieje wiecznie, zaś historia trwa nie w stronę przyszłości, ale przeszłości. Każda zaprezentowana koncepcja umyka zrozumieniu, jakie było wdrażane nam przez edukację, a potem własne poszukiwania. A jednocześnie po chwili okazuje się prosta, oczywista i wręcz niezbędna. Wszystko dąży do M-teorii, czyli zbioru różnych teorii w sytuacji niemożności opisania świata jedną, gdzie ich zbiory wspólne dopiero tworzą spójny obraz.


Od Ptolemeusza do Wielkiej Unifikacji, teorii strun, jedenastu wymiarów zależnych od stworzonej naszym istnieniem potrzeby zbioru praw natury (ileż to warunków, jaka niezliczona ich rzesza, począwszy od procentowych szczegółów względem wstępnej nieizotropowej struktury wszechświata w okresie inflacji czy wartości fizycznych gwiazd, musiało być spełnione, byśmy powstali, jaki to wielki zbieg okoliczności – a jednocześnie oczywisty w świetle książki). Droga, jaką przebywamy w Wielkim Projekcie, chociaż opisana na niedużej liczbie stron, jest imponująca. Każdy, kogo czasem nachodziły pytania o nasz wszechświat i nas samych, powinien ją przeczytać, jednocześnie poznając skróconą historię nauki pozbawioną zbędnych ozdobników.


Pozostaje gorąco polecić tę pozycję wszystkim, niezależnie od ich wiedzy i zainteresowań, gdyż rozwija poznanie świata i ciekawość w wielu dziedzinach; oraz zakończyć tę recenzję cytatem z samej książki:
Należy uznać za wielki triumf, że człowiekowi – który sam stanowi jedynie zbiór występujących w przyrodzie cząstek elementarnych – niewiele już brakuje do zrozumienia praw rządzących nim i jego Wszechświatem. Ale prawdziwym cudem jest chyba to, że abstrakcyjne rozważania logiczne prowadzą do teorii, która przewiduje istnienie Wszechświata wypełnionego zdumiewającą różnorodnością rzeczy i która go opisuje. Jeśli teoria zostanie potwierdzona przez obserwacje, będzie pomyślnym zakończeniem poszukiwań trwających od ponad 3000 lat.
Odkryjemy wielki projekt.”


RLG


 Kliknij, by wrócić do strony głównej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz