KiB w sieci

wtorek, 19 grudnia 2017

Książka - najlepszy przyjaciel kupującego prezenty na święta

Kiedy ludzie przepychają się w sklepach, gdy opadły już liście, ale nie spadł jeszcze śnieg a wkoło okolicę oblewa mleczna mgła z domowych piecyków palących czym popadnie, gdy ostatnie, nieliczne duszyczki snują się zbierając grosze na cele charytatywne otoczone handlowym splendorem bogatych koncernów, gdy ludzie życzą sobie zdrowia, by po chwili w walce o ostatniego karpia okładać sąsiada plastikowym Mikołajem z Chin to wszyscy już wiemy, co się zbliża.

Nadchodzą święta! A gdy święta, nieważne, w jakiej konwencji obchodzimy przesilenie zimowe, to i prezenty. O tym, czy, jak i jakie kupować prezenty można by napisać wiele książek - i tak też zrobiono. I my pochylimy się nad tym tematem w chwili, gdy ostatni spóźnialscy w panice zastanawiają się, co kupić lub (co szczerze polecamy) czasami zrobić dla bliskich w ramach prezentu, gdy już zostały ostatnie dni a zegar nieubłaganie pyta.


Co jest więc najlepszym prezentem i dlaczego jest to książka? To rzecz tak oczywista, że na pewno wszyscy sami znacie na nią odpowiedź, my więc skupimy się na innym banalnym aspekcie - jakie książki kupować na prezent, a jakie nie. Gdyż doskonale wiemy, że każdy uwielbia być instruowanym i odgórnie kierowanym w zakresie własnych preferencji. Wy też to na pewno kochacie.




Najpierw jednak podpowiemy drobną rzecz. Książki są prezentem uniwersalnym, więc wszelkie rady pasują na różne okazje. Święta, śluby, urodziny, pogrzeby, imieniny, rocznice, Dzień Erroba Barrowa na Barbados czy Międzynarodowy Dzień Zimowej Jazdy Rowerem do Pracy - nieważne, co obchodzicie, czy robicie to w Bhutanie czy na Haiti, czy wyznajecie Kościół Kwantowy, czy animistyczny ruch kultu pancernika-albinosa, książka nadaje się na prezent zawsze. Zawsze. Jeżeli ktoś mówi, że jest inaczej i logicznie to argumentuje to po prostu go nie słuchajcie.

Przejdźmy do rzeczy, pierwszej części tego krótkiego i dosyć prostego poradnika. A więc:
Jakie książki najlepiej wybierać na prezent?


1. Coś, co sami lubicie, co miało na was wpływ, zmieniło was jakoś, lub po prostu wyraża wasze upodobania i sympatie literackie. Brzmi z początku absurdalnie, w końcu jest to prezent dla kogoś innego (pomijając przypadki, hołubione przez redakcję, prezentów sprawianych samym sobie). Jednak ofiarowując taką książkę (najlepiej z dedykacją) przekazujemy w prezencie coś wyjątkowego - kawałek siebie, swojej tożsamości, pozwalamy się nieco bliżej poznać i zazwyczaj minimalizujemy ryzyko, że darobiorca już daną pozycję posiada.

Są tutaj oczywiście wyjątki. Mein Kampf odmieniła Twoje życie? Możliwe, jednak niekoniecznie musi robić to i z innymi. Interesujesz się seksem grupowym? Praca zbiorowa na ten temat może okazać się niezręcznym prezentem. Żyjesz w kulturze, która zjada swoich zmarłych krewnych, a pasjonujesz się gotowaniem? Są też inne książki kucharskie... nie, ogólnie książki kucharskie to zły pomysł. Zalecamy więc rozsądek.

Czy nie wygląda to po prostu ładnie?

2. Klasyka. Klasyka jest nieśmiertelna. Gdyby nie była nieśmiertelna to przestałaby być klasyką. Przetestowana przez czas literatura klasyczna jest może i dla niektórych wyborem nieco nieciekawym, sztampowym, ale i jednocześnie sprawdzonym. Nawet, jeżeli obrośnie kurzem, to po pierwsze szanujący się bibliofil i tak chciałby ją mieć, po drugie - dobrze wydana klasyka elegancko prezentuje się na półkach. Obdarowany w ogóle nic nie czyta? Nie szkodzi - zawsze może pochwalić się stojącym na półce, oprawionym w twardą okładkę ze sztucznej skóry Szekspirem lub Tołstojem. 

Wyjątki, wyjątki... zależą one od tego, co rozumiemy pod pojęciem klasyki. Najlepiej skupiać się na niej w zakresie światowego kanonu literatury pięknej. Chociaż i Nabokov potrafi dzisiaj kogoś obrazić. 



3. Fantastyka. Tak, wielu ludzi nie przepada za fantastyką. Mylnie utożsamia ją często z literaturą dla dzieci i młodzieży, doszukuje się w niej infantylności (co niekiedy jest usprawiedliwione - dzięki Ci za to, Andrzeju Z.). Fantastyka jednak, czy to fantastyka naukowa, fantasy, postapokalipsa albo horror, jest po prostu prezentem bezpiecznym. Nawet, jeżeli jest jedynie formą odnoszącą się do skomplikowanych i trudnych tematów to sama w sobie, poprzez przeniesienie rzeczywistości w fantastyczną otoczkę, pozostaje neutralna i przyznajmy się sami - dobrą fantastykę po prostu dobrze się czyta. Nikogo nią nie urazimy... a i obdarowany łatwo ją potem, jeśli zechce, odsprzeda.


W końcu statki kosmiczne
to nie technologia.

I tutaj są wyjątki, gdyż tak... czasem fantastyka jest infantylna i na poziomie, na który nie istnieją wystarczająco obelżywe słowa w słowniku człowieka cywilizowanego. Warto więc poświęcić chwilkę na przewertowanie możliwości, zamiast w pędzie obwijać w papier prezentowy przygody Amiszów-wampirów w kosmosie. Chyba, że traficie na pasjonata kiczu - wtedy może okazać się to strzałem idealnym.
Dygresja: a jeżeli ktoś nie wierzy w Amisze-wampiry w kosmosie to obok dowód empiryczny. Chociaż trzeba przyznać że to wbrew pozorom książka dobra. Tak, to nie żart. Nadal jednak lepiej po prostu nie ryzykować.


Są oczywiście książki, które mogą się doskonale sprawdzić, jeśli dobrze znamy cel naszego nagłego przypływu ofiarności. Wiemy, czym ten cel się interesuje, czym zainteresować się mógłby, dobieramy więc pozycje gdzieś z obrzeża, by nie powielać już posiadanych zbiorów, by w ciekawy sposób do zainteresowań nawiązać. Powyższe trzy grupy są to książki, które sprawdzą się swoją uniwersalnością w sytuacji, gdy kogoś nie znamy lub nasza ofiarność kończy się w starciu z lenistwem.




Przejdźmy teraz do książek, których sami zazwyczaj dostać byśmy nie chcieli... więc pytamy - dlaczego ludzie jeszcze robią z nich prezenty? Nawet naszym zdaniem złośliwość ma swoje granice.

1. Poradniki. Oczywiście, że półki w sklepach się od nich uginają, a "coaching" święci kolejne triumfy niczym bakterie dżumy w renesansie. Jednak po pierwsze większość ludzi wie, jak zawiązać sznurówki, otworzyć drzwi, jak oddychać albo ugotować wodę (pomijając talenty ją przypalające). Po drugie... większość poradników to zwyczajne śmieci pod względem merytorycznym i literackim, a do Ferrari wsiądzie tylko autor - który uzbiera na nie dzięki swojemu poradnikowi. Osobną kategorię stanowią poradniki związane z życiem intymnym z wiekową już Wisłocką na czele. Pamiętajcie - sprawiamy prezent, a nie zaglądamy innym do łóżka.


Nie... to nie są dobre pomysły. Po prostu nie.
Są oczywiście wyjątki. Kiedy ich nie ma? Poradniki specjalistyczne w ramach zainteresowań obdarowanych. Poradniki będące objawem dystansu, autoironiczne wobec siebie, będące swoistymi satyrami - jeżeli wyczuwamy poczucie humoru obdarowywanego (co jest ryzykownym podejściem). Czy po prostu poradniki, które ładnie się prezentują - na przykład ilustrowany album jak podróżować po górach. Nawet, jeśli obdarowany podróżować po nich nie będzie to hej - zawsze miło popatrzeć na zdjęcia gór.

Prezent niczym randka
na polu minowym.
2. Książki kontrowersyjne, polityczne, religijne. Tutaj mamy nawiązanie do wyjątków z książek polecanych. Wspomniana Mein Kampf to rzecz skrajna, jednak łatwo przestrzelić z prezentem w wielu przypadkach. Gdy w grę wchodzą tematy kontrowersyjne, wyznaniowe, obraźliwe dla części ludzi, powiązane z aktualną polityką to lepiej przemyśleć to drugi raz. Doceniamy sympatię dla kwestionowania wszystkiego i przysłowiowego jeżdżenia po bandzie - prezent jednak ma sprawiać przyjemność, nie wywoływać wojny.

Wyjątki? Książki, które są rzeczami naukowymi. Zamiast religii - teologia lub mitologia. Zamiast publicystyki - historia lub nauki społeczne. I tak dalej. Zwłaszcza, gdy ktoś interesuje się danym tematem. Zamiast 1001 dowcipów o Żydach, blondynkach, teściowych i autostradach nawiązanie do klasycznych tworów w rodzaju Latającego Cyrku Monty Pythona.


3. Tutaj wiele osób może się nie zgodzić - ale odradzamy także nowości wydawnicze, zwłaszcza bestsellery. Dlaczego? Z dwóch powodów. Po pierwsze większość z nich staje się bestsellerami zanim jeszcze trafi na półki i największą ich zaletą jest marketing. Łatwo się naciąć, zwłaszcza w przypadku tak płodnych "autorek", jak niejaka Katarzyna M. Dobra książka najczęściej powinna zdać próbę czasu. Po drugie - jeżeli ktoś bestsellerami się interesuje to najpewniej już je ma choćby dzięki Biedronce. Takie książki zazwyczaj szybko się starzeją.

Wyjątki? A i owszem. Nie wrzucamy wszystkich reklamowanych nowości do jednego kosza w hipermarkecie. Jeżeli autor jest sprawdzony, pozycja w jakiś sposób wyczekiwana lub po prostu trafiliśmy na nowość, którą sami sprawdziliśmy i nas zachwyciła, jeżeli jest to kontynuacja lub zamknięcie jakiegoś cyklu to czasem okazuje się to idealnym prezentem. W końcu kto nie chciałby dostać ostatnio wydanego Labiryntu duchów zamykającego barcelońską tetralogię Zafona, albo ilu ludzi wyklina Martina czekając, aż skończy pisać...


Ktoś lubi mieszankę inspiracji rosyjską klasyką i iberoamerykańskim realizmem magicznym? Nawet nowości coś wtedy zaoferują.

 
Są to wszystko porady oczywiste, banalne. Jednak w biegu, w chaosie okresu przedświątecznego rzeczy oczywiste mogą wypaść z głowy. Głowy, która jest najważniejsza, gdyż od każdej zasady jest wyjątek i najlepiej jest po prostu takowych nie słuchać i kierować się własnym, zdrowym rozsądkiem.

Czego wam wszystkim, obok zdrowia i pomyślności, życzymy i w tym i w nadchodzącym roku. I przy okazji apelujemy - pamiętajcie w święta nie tylko o ludziach, ale i zwierzętach. Te nie są prezentami. Zadbajcie o bezpieczeństwo własnych i pomyślcie, czy możecie pomóc tym bezdomnym czy w schroniskach. Niekoniecznie przemówią ludzkim głosem, jednak zawsze my możemy to człowieczeństwo im pokazać. 


Wesołych świąt! 


Inne inności: klik






2 komentarze:

  1. Lubię kontrowersyjne książki więc chętnie sięgnę po wspomnianą pozycję Georges'a Corm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nazwałbym tej pozycji kontrowersyjną samą w sobie, gdyż autor jest profesjonalistą i człowiekiem wyważonym :D Została użyta by zobrazować mieszankę tematów.

      Usuń