Zerknijmy za to, kto chowa się w cieniu. Dzisiaj światło padło na Cwietajewą.
Obraz: Władysław Podkowiński - Szał uniesień, 1894 |
Poprzedni twórcy:
Lermontow
Aleksy Tołstoj
Turgieniew
O Marinie Cwietajewie należałoby pisać w trakcie jazdy na kolejce górskiej; zarówno o niej samej, toczącej się przez życie od szczytów jego afirmacji po doliny tragedii i depresji, jak i o twórczości, rozdzieranej na dwoje pomiędzy neoklasycyzmem i symbolizmem. Niebieski ptak, skandalistka, życiowa dezerterka natchniona od dziecka misja pisania - dla świata była, gdziekolwiek się znalazła, ciałem obcym, choć tak mocno z niego wynikającym. Opowieść o Cwietajewej nie ma happy endu - matka dosyć szybko zmarła na gruźlicę, jej pierwsza córka, upośledzona umysłowo, umarła z wycieńczenia w przytułku, jej męża zesłano i rozstrzelano, jej drugą córkę zesłano, jej siostrę zesłano, jej syn zginął na froncie, a sama Cwietajewa zamyka tę historię popełniając samobójstwo.
Mozart swój pierwszy utwór napisał mając sześć lat - tak samo i Marina w wieku sześciu lat stworzyła swoje pierwsze wiersze, pisząc wtedy w trzech językach - rosyjskim, niemieckim i francuskim. Talent do pióra i języków łączyła z poczuciem kompletnej przekory wobec świata: od młodzieńczego buntu, zgolenia włosów, zdejmowania ikon ze ścian i ekscentryczności po życiowe decyzje - porzucenie szkoły tuż przed maturą, wczesny ślub, lesbijski romans (pochwalany przez nią w cyklu "Do przyjaciółki") zmuszający męża do wyjazdu na wojnę, prawdopodobnie nieślubne dziecko z późniejszym noblistą Borysem Pasternakiem ("Chłopiec nazywa się Gieorgij, a nie Borys, Borys został w ten sposób we mnie, przy mnie, nigdzie, jak wszystkie moje marzenia i namiętności" - z listów do przyjaciółki) - wszystko to mieszało się z ciągłymi wzlotami i upadkami jej samej, poprzez sinusoidę stanów maniakalnych i depresyjnych.
Cwietajewa żyła tak, jakby świat nie niósł za sobą żadnych konsekwencji. Trafiała swym działaniem, swoją twórczością w różne środowiska, nie zważając na machiny historii i systemów, nie słuchając ostrzeżeń innych, nawet, gdy Wołoszyn pisał do niej wprost: "Do piekieł, Marino, trzeba schodzić samemu", a sama Cwietajewa została zatrzymana za szpiegostwo. Wokół niej trwały wojny, rewolucje, strajki, kwitły nowe ideologie, gdy ona sama uderzała na odlew we wszystkich, w społeczeństwo i jego zasady, w bolszewików, w monarchistów, faszystów, liberałów, a także w samo środowisko emigracyjne, z którym była związana na tyle długo, by wprost nazywać je skostniałym i wyalienowanym z świata, hołdującym straconej przeszłości. Pomimo tego prześlizgiwała się przez życie, przez liczne romanse, zagrożenia, konflikty z wciąż rosnącą intensywnością, podczas gdy twórczość jej umierała w zapomnieniu, odrzucana przez środowiska, które wpierw ją wychwalały, by po staniu się celem ostrza jej pióra zakopywać ją jak najgłębiej. Jednych ta intensywność pogrążała, innym, jak Rainerowi Marii Rilkemu, pozwalała odżyć, co podsumował jej mąż, pisząc w liście do przyjaciela: "M. jest człowiekiem namiętności. Wymyśla sobie człowieka - i zrywa się huragan. Dziś rozpacz, jutro zachwyt(...) Dziś załamanie, jutro rozentuzjazmowanie i miłość, oddanie się jej na nowo ciałem i duszą. A potem znów przygaszenie. I to wszystko przy inteligencji ostrej i zimnej."
Całość tego trafiała do twórczości; mocno związanej z jej życiem, opowiadającej o nim, a jednocześnie o człowieku. Zawieszona pomiędzy nawiązaniem do czystości poezji klasycznej, oderwania jej od życia, a zagłębieniem się w nim całkowicie, do poziomu pozazmysłowego, przeszła w swej poezji od nieskrępowanej seksualności i nadwrażliwego impresjonizmu po modernistyczną, agresywną stylistykę i czystą formę. Z każdym swoim krokiem wyprzedzała zastany stan artystycznego świata. W swych wspomnieniach i esejach mieszała szczegółową, detaliczną obserwacją z rozległymi pokładami subiektywizmu; w prozie stawiała na koronkową konstrukcję. Gdy pisała wychwalała życie i gardziła nim jednocześnie. Nie znajdowała dla siebie żadnej niszy literackiej, tak jak i w życiu romansując z wszystkim, co wpadło jej w oko, od akmeizmu po mistycyzm. Wspólnym spoiwem była namiętność, niekiedy doprowadzona do stanu egzaltacji, osobiste i pełne zaangażowanie, najlepiej czuła się przy tym w stylistyce ekspresjonistycznej
Z czasem rozpoczął się jej powolny upadek. Odrzucana przez emigrację za niekonwencjonalność formy, odrzucana przez ojczyznę za "kliniczny przykład perwersyjnego rozpadu osobowości ludzkiej", pisała coraz częściej do szuflady, powoli uświadamiała sobie swoją sytuację ("Wszyscy sądzą, że jestem dzielna. Nie znam człowieka bardziej nieśmiałego niż ja. Boję się wszystkiego(...) a najbardziej - samej siebie, swojej głowy, skoro ta głowa, ta wiernie służąca mi podczas pisania, w życiu tak mnie gubi. Nikt nie widzi, nikt nie wie, że już od roku szukam oczami haka.") Ostatnie aspekty jej twórczości przepadały zniszczone, lub zniknęły na kolejne lata i dekady, dopiero wtedy odkrywane na nowo. Narastająca depresja, osamotnienie, konflikt z resztkami rodziny, poczucie rosnącej głębi, wszystkich diabłów ciągnących ją w dół, przerywane było momentami, w których próbowała odnaleźć się jeszcze w życiu. Od rozmyślań nad znalezieniem skrawka własnej użyteczności ("'Gdyby dano mi pracę pomywaczki, byłoby wspaniale. Myć naczynia mogę. Nie mogę uczyć dzieci, bo nie umiem, nie mogę pracować w kołchozie, nic nie mogę. Dawniej umiałam pisać wiersze, ale teraz już nie umiem" ) po ostatnie próby włączenia się w ruch artystyczny, co naprowadziło ją w końcu na poszukiwany od dawna hak. Zostawiła list z prośbą do gospodarzy, by upewniono się, że chowają ją martwą, jakby do końca nie wierzyła w samo istnienie śmierci - ci zaś znaleźli ją niedługo potem na tym haku powieszoną.
Jedną z ostatnich rzeczy, jakie po niej zostały, było krótkie podanie napisane na wydartej z zeszytu kartce.
"Do Rady Funduszu Literackiego. Proszę przyjąć mnie do pracy w charakterze pomywaczki w otwierającej się stołówce Funduszu Literackiego. M. Cwietajewa"
Wybrane utwory:
"Wiorsty"
"Poemat końca"
"Duch w potrzasku"
"Poemat powietrza"
"Ariadna"
"Dom koło starego Primena"
"Rzemiosło"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz